Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy mnie widzieli w PZPN

Jacek Sroka
fot. mikołaj suchan
Z Antonim Piechniczkiem, nowym wiceprezesem PZPN ds. szkoleniowych rozmawia Jacek Sroka

Znów został pan wybrany na stanowisko wiceprezesa ds. szkoleniowych, a przecież przed dwoma laty sam pan zrezygnował z tej funkcji.

Styl działania prezesa Michała Listkiewicza był taki, że obowiązki szefa wyszkolenia tak naprawdę podzielił między trzy osoby. Formalnie ja byłem wiceprezesem, który odpowiadał za szkolenie, ale sprawami kadry zajmował się Henryk Apostel, a piłkarstwo młodzieżowe podlegało wiceprezesowi ds. futbolu amatorskiego. Do tego należałoby dodać to, że w budżecie PZPN nie było żadnych środków na prowadzenie działalności szkoleniowej. Uznałem, że w tej sytuacji nie ma sensu pełnić tej funkcji, bo tak naprawdę na nic nie miałem w związku wpływu.

Myśli pan, że teraz będzie inaczej?

Grzegorz Lato zanim został prezesem odbył ze mną szereg rozmów i bardzo mnie nama-wiał do objęcia tej funkcji. Mam zresztą tę satysfakcję, że każdy z czterech kandydatów ubiegających się o fotel prezesa związku widział mnie w tej roli w PZPN. Wierzą zatem, że teraz będę mógł się bardziej wykazać jako wiceprezes ds. szkolenia, choć jednocześnie doskonale zdaję sobie sprawę, że ta praca jest podobna do sadzenia lasu i jej efekty na pewno nie przyjdą od razu.

Głównym zadaniem, które postawił przed panem prezes Lato jest opracowanie nowego systemu szkolenia.

Dokument, który będzie unifikował polski system szkolenia będzie liczył około 300 stron. Znajdą się w nim materiały dotyczące pracy z młodzieżą, a także ewolucji systemów treningowych i wielu innych zagadnień szkoleniowych. To tyle jeśli chodzi o teorię. W praktyce bardzo duży nacisk chciałem położyć nie tylko na szkolenie nowych trenerów, ale także doszkalanie tych, którzy już pracują. W Polsce około 10 tysięcy osób ma uprawnienia trenerskie, a na bieżąco nowinki szkoleniowe śledzi zaledwie garstka. Reszta żeby efektywnie pracować musi się więc doszkolić. Chciałbym zdynamizować pracę trenerską na najniższych szczeblach tworząc grupę szkoleniowców, którzy jeździliby po małych ośrodkach i sprawdzali co się tam robi. Nie wystarczy otwierać kolejne boiska - ważne, żeby z dziećmi pracowali tam fachowcy.

Nie narzeka pan na brak zajęć. Da pan radę to wszystko pogodzić?

Moim podstawowym zajęciem jest praca w Senacie, a ten, podobnie jak PZPN, mieści się w Warszawie. Po posiedzeniach izby zostanę dzień dłużej w stolicy, aby zająć się sprawami związku.

Głośno domaga się pan od trenera Leo Beenhakkera raportu za dwa lata pracy z polską kadrą.

Myślę, że na najbliższym spotkaniu prezesa Laty z selekcjonerem ta sprawa zostanie poruszona, bo Holender miał przygotować taki raport zaraz po Euro, a tymczasem do dziś się go nie doczekaliśmy.

Czy chciałby pan, żeby wydział szkolenia miał większy wpływ na selekcjonera?

Nie chodzi o wpływ, ale o ułożenie form współpracy z Beenhakkerem. Każdy selekcjoner pracuje samodzielnie i trudno mu cokolwiek narzucić, bo to on odpowiada za wyniki kadry. Holender musi też jednak pamiętać, że nie pracuje na bezludnej wyspie i czasem powinien przynajmniej wysłuchać opinii innych trenerów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!