Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszuści całego świata szukają w internecie naiwnych pośredników

Grażyna Kuźnik
Oferowana "praca" jest przedstawiana jako szlachetne zajęcie
Oferowana "praca" jest przedstawiana jako szlachetne zajęcie arc.
Na tę ofertę międzynarodowych oszustów nabierają się ludzie, którzy sprawnie poruszają się w internecie. Ale brakuje im realnej oceny rzeczywistości i świadomości, że gwiazdka nie spada z nieba. A tak właśnie brzmi propozycja pracy, jaką otrzymują mejlem od cudzoziemca z bliżej nieznanej firmy. To on zarzuca haczyk, łapiąc naiwnych.

Jacek M. z Katowic jest studentem, czasem pracuje dorywczo, udziela się też w wolontariacie. Zostawia swój adres mejlowy na różnych portalach, więc nie zdziwił się, kiedy napisał do niego niejaki Jerome Willis.

Jerome orientował się, że Jacek jest uczciwym człowiekiem, więc napisał do niego tak: "Nasza placówka medyczna proponuje Ci zarobek w wolnym czasie. Ta praca zabezpieczy Ci nie tylko dodatkowy dochód, ale szacunek i wdzięczność wielu ludzi, mieszkających w Twoim mieście. Jest dobrze płatna i wymaga odpowiedzialności oraz punktualności.".

- Wyglądało na to, że to praca moich marzeń - przyznaje Jacek. W dodatku Jerome podkreślał, że to nic trudnego. Chodzi o umawianie pacjentów na wizyty lekarskie i wykonywanie przelewów. "Możesz pracować dwie godziny tygodniowo i zarabiać minimum 150 euro. Jeśli Ci się spodoba, będziesz mógł stopniowo brać na siebie więcej pra-cy" - namawiał Jerome.

Zapewniał, że zostanie podpisana umowa, bo zatrudnienie jest oficjalne.

Jacek był o krok od skorzystania z tej oferty. Ale natknął się na informację o oszustach w cyberprzestrzeni, którzy przez polskich internautów piorą skradzione pieniądze. To sumy zdobyte przez tzw. phishing, rabowanie przez podstęp kwot z rachunków bankowych. Złodzieje szukają słupów, którzy im w tym procederze pomogą. To zastanowiło studenta.

- Słupy werbują właśnie przez propozycje świetnej pracy, tak dobrej, że aż niemożliwej - wyjaśnia Zbigniew Engiel z katowickiego laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery. - Ale wiele osób nie chce dostrzec, że coś tu nie gra. Nie chcą zastanawiać się nad tym, że świat nie jest tak łaskawy, żeby płacić za nic. Oszuści wykorzystują słupy zwykle tylko raz, po jednym przelewie. Potem zgłasza się już tylko policja.

Policjanci uważają, że ludzie nie są tak naiwni, żeby nie podejrzewać przekrętu. A jednak ryzykują. Za udział w praniu brudnych pieniędzy grozi do ośmiu lat więzienia. Wykrywalność takiego procederu jest duża. I o ile "głowy" tego oszustwa dobrze się chronią, to słup podaje się organom jak na tacy. Jego dane są łatwe do namierzenia.

Ktoś, kto miał zdobyć "szacunek i wdzięczność wielu ludzi" jest więc zagrożony karą więzienia, musi oddać pieniądze zrabowane z kont, pozostaje pod dozorem policyjnym, a jego własne konto bankowe jest zablokowane. Drogo trzeba zapłacić za chwilę radości i naiwną wiarę, że niejaki Jerome Willis wybrał nas z morza internautów i przygarnął do swojej spółki.

Zapomniał dodać, że ta spółka to szajka.

To "pralnia" skradzionych pieniędzy

Zbigniew Engiel z laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery w Katowicach:

Proceder werbowania "słupów" za pomocą ofert pracy wysyłanych drogą mejlową znany jest od 2008 roku. Zasypano wtedy mejlami nie tylko Polskę, ale też Czechy, Austrię i Niemcy. Oszuści zmieniają ogłoszenia, ale sens jest taki sam. Chodzi o to, żeby zwerbowana osoba wypłaciła pieniądze, które pojawiły się na jej koncie, a po odjęciu prowizji, przekazała je dalej za
pośrednictwem firm zajmujących się międzynarodowym transferem gotówki.

To są pieniądze ukradzione innym ludziom. Złodzieje chcą je wyprać. Nie zamierzają dawać pracy, chodzi o jednorazowe wykorzystanie "słupa" do przestępstwa.

Zaskakujące, jak wiele osób daje się na to nabrać. Nadal działa tzw. oszustwo nigeryjskie, które polega na tym, że ktoś z krajów afrykańskich szuka konta, gdzie mógłby przesłać ogromny majątek, ale potrzebuje na to pieniędzy na prawników itp. Na przykład w Stanach Zjednoczonych daje się na to naciągnąć około 2,3 mln ludzi.

Można za to trafić do więzienia

Mecenas Witold Rosmus:

Jeśli ktoś skorzysta z mejlowej oferty i zostanie tzw. słupem, przekazującym podejrzaną gotówkę dalej, to takie działanie może być zakwalifikowane jako współudział lub pomoc w praniu brudnych pieniędzy. Grozi za to od 3 miesięcy do 8 lat więzienia, jeśli korzyść nie była znaczą-ca. Jeśli jednak była znaczą-ca, to kara sięga nawet 10 lat więzienia.

Kwestię tę reguluje artykuł 299 kodeksu karnego. Sąd również ocenia, jak bardzo podejrzany był świadom tego, w czym bierze udział. Ale jeśli ktoś dobrowolnie ujawni policji informacje dotyczące po-pełnieniu tego przestępstwa, jeżeli czynił starania zmierzające do wyjaśnienia jego okoliczności, sąd stosuje nadzwyczajne złagodzenie kary.

Phishing - wyłudzanie poufnych informacji osobistych w sieci, na przykład haseł lub szczegółów karty kredytowej, przez podszywanie się pod godną zaufania osobę lub instytucję, której te informacje są pilnie potrzebne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!