Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia w szkole: Program nauczania to katastrofa

Teresa Semik
Historia nadaje się do barwnego przedstawiania i wcale nie musi być nudna, ale i tak mało kto głębiej się nią interesuje. Zdawało ją niewielu maturzystów
Historia nadaje się do barwnego przedstawiania i wcale nie musi być nudna, ale i tak mało kto głębiej się nią interesuje. Zdawało ją niewielu maturzystów Mikołaj Suchan
Nawet od kandydatów na studia historyczne nie wymaga się dziś matury z historii. Coraz mniej uczniów wybiera więc historię na egzaminie dojrzałości i osiąga coraz słabsze wyniki. Dlaczego nauczyciele nie chcą zmian? - pyta Teresa Semik

Nauczyciele wybierają nawet głodówkę jako formę protestu przeciwko zapoczątkowanej przed trzema laty reformie nauczania historii w szkołach. Bronią starego systemu, grzmią na Ministerstwo Oświaty za wprowadzone już zmiany, choć wyniki dotychczasowego kształcenia nie powinny napawać ich dumą. Są z roku na rok gorsze, a zainteresowanie historią uczniów coraz mniejsze. To o co chodzi?

Niewątpliwie w liceach ogólnokształcących na naukę każdego przedmiotu jest za mało czasu, bo tak naprawdę liceum skurczyło się i trwa niewiele ponad 2 i pół roku szkolnego. Z niczym nie można zdążyć, zaczynając od średniowiecza, a już na pewno z nauczaniem historii najnowszej, bo zawsze wypada na koniec roku, kiedy wszyscy myślą o wakacjach. Jest więc pomijana lub pobieżnie nauczana.

- Nie ma co ukrywać, to są największe zaniedbania w edukacji - twierdzi dr Adam Dziurok, historyk IPN i nauczyciel akademicki. - Mogę dość swobodnie toczyć dyskusję ze studentami, na przykład o latach międzywojennych, ale jak przechodzę do lat powojennych i antykomunistycznego podziemia, oni się wycofują z rozmowy, bo tego nie przerabiali.
Chrobry jeszcze zostaje w głowie ucznia, bo to pierwszy koronowany król Polski, Jagiełło i bitwa pod Grunwaldem też, bo chlubne zwycięstwo i pomogła zrozumieć ten czas lektura Henryka Sienkiewicza.

- Coś tam było jeszcze o rozbiorach, Wiośnie Ludów - próbuje wyliczyć Ola, gimnazjalistka z Katowic, a w końcu macha ręką. - Nie lubię historii.

Chrobry złożył papieżowi podanie o koronę

Władze oświatowe postanowiły coś zmienić w tym niekontrolowanym galopie przez wieki, z którego niewiele zostaje w głowie ucznia, i w 2008 roku zaproponowały reformę.

- Nie nudzić faktografią, ale uczyć młodych ludzi myśleć - taki właśnie stawiali sobie cel autorzy nowej podstawy programowej z historii - uzasadniała prof. Jolanta Choińska-Mika, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, która stała na czele zespołu pracującego nad nową reformą, dotąd krytykowaną przez różne środowiska.
- Ogólnopolska akcja ma charakter kroczący - jak ją określa Lesław Ordon, przewodniczący Sekcji Oświaty Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność w Katowicach. Przez tydzień nauczyciele głodowali w Tarnowskich Górach, potem w Krakowie, Wrocławiu, Warszawie. Mam nadzieję, że ten wysiłek nie pójdzie na marne.

Uformowana Koalicja na rzecz Polskiej Szkoły, jednocząca środowiska solidarnościowe i niepodległościowe żąda, by ministerstwo wycofało się z reformy, bo ona "grozi infantylizacją społeczeństwa". - Reforma jest źle przygotowana, niszczy dobrze działający system edukacji w Polsce, a teraz niszczy jakość pracy polskiej szkoły - twierdzi przewodniczący Ordon, kiedyś też nauczyciel historii. - Niebezpieczne są ograniczenia nauki historii , bo to wpłynie później na świadomość narodową Polaków i duchowość człowieka.

Pytanie tylko, czy jeszcze jest coś do zniszczenia. Dotychczasowe metody kształcenia doprowadziły raczej do zapaści. Coraz mniej uczniów wybiera historię na maturze i od lat osiągają słabe wyniki w skali całego województwa. O pogarszającym się stanie wiedzy historycznej i mniejszej liczbie absolwentów wybierających historię na maturze mówią też środowiska naukowe.
Uczniowie na to, że nie ma motywacji, by podejmować jakikolwiek wysiłek, skoro nawet kandydaci na studia historyczne nie muszą wykazać się egzaminem maturalnym z historii. Wystarczy, że zdadzą matematykę.

- To oczywiście nie jest najszczęśliwsze rozwiązanie - mówi prof. Ryszard Kaczmarek, dyrektor Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego. - Skoro coraz mniej uczniów zdawało historię na maturze, zawężał się krąg kandydatów na studia do niewielkiej grupy. Chcieliśmy dać szansę także innym.

Prawda jest też taka, że uczelnie w ten sposób bronią się przed niżem demograficznym.

Król Waza, jak nazwa wskazuje, lubił zupę

Zarzut pierwszy, jaki stawiają przeciwnicy zmian zaproponowanych przez resort oświaty, to: ograniczenia godzin nauczania historii.

- Historia jest i będzie obecna w każdej polskiej szkole - zapewnia prof. Choińska-Mika.

W szkole podstawowej nie nastąpiła żadna zmiana godzin nauczania historii, ale tam dzieci poznają tylko pewne epizody.
Również w gimnazjum została taka sama liczba godzin, jak wcześniej. Zmienił się zakres. Od trzech lat gimnazjaliści kończą edukację historii na roku 1918. Nauczyciele nie muszą już cwałem omawiać historii współczesnej. Zostawiają to licealistom, którzy całą pierwszą klasę mają na poznanie historii wieku XX, a więc będzie czas na komunistyczne podziemie, strajki sierpniowe i Solidarność. Dla wszystkich uczniów szkół ponadgimnazjalnych, niezależnie od ich typu, przewidziane są w klasie pierwszej dwie godziny historii tygodniowo i to wyłącznie na historię najnowszą. Kontrowersje zaczynają się później. Od nowego roku szkolnego uczniowie w większym stopniu zainteresowani przedmiotami ścisłymi czy przyrodniczymi będą realizować obowiązkowy przedmiot "historia i społeczeństwo", natomiast ci, którzy wiążą swoją przyszłość z przedmiotami humanistycznymi, mają mieć, według ministerstwa, obszerny, akademicki kurs historii.

"Mona Lisę" namalował Leonardo DiCaprio

Przeciwnicy reformy twierdzą, że uczniów klas drugich i trzecich liceów pozbawia się dalszego kształcenia ogólnego na rzecz jednokierunkowego rozwoju. To znaczy, jeśli ich interesuje chemia czy matematyka, mają więcej godzin chemii i matematyki, a mniej historii. Nie znaczy, że lekcje historii znikną z ich kalendarza zajęć. Chemicy czy matematycy będą mieli "historię i społeczeństwo" dwie godziny w tygodniu w klasie drugiej i dwie godziny w klasie trzeciej. Ale to się nie podoba przeciwnikom reformy, bo licea ogólnokształcące, ich zdaniem, powinni wyposażyć wszystkich uczniów jednakowo w wiedzę humanistyczną.

Na więcej lekcji liczyć mogą uczniowie, którzy przygotowują się do egzaminu maturalnego z historii. Już w drugiej klasie zostają objęci kursem rozszerzonym i szkoły muszą im zapewnić co najmniej cztery godziny historii w klasie drugiej i cztery godziny w klasie trzeciej.
Młodzież z klasy humanistycznej w LO im. Mickiewicza w Katowicach ma już teraz w programie rozszerzonym po cztery godziny tygodniowo w klasie pierwszej i drugiej, a w klasie trzeciej maturalnej - aż pięć. I tu prawdopodobnie nic się nie zmieni.

- To wcale nie jest za dużo godzin lekcyjnych - twierdzi dyrektor Ewa Chorąży, historyk. - Za mało mamy czasu na przygotowanie uczniów do rozwiązania najbardziej premiowanego zadania w teście maturalnym, które wymaga od nich łączenia faktów, logicznego myślenia. A to jest najtrudniejsze w historii i młodzież sobie z tym nie radzi. Stąd tak słabe średnie wyniki matury rozszerzonej.

Prof. Kaczmarek opiniował testy maturalne i twierdzi, że one nie są najgorzej przygotowane. Tylko uczniowie nie są przygotowani do ich rozwiązywania.

- Nie obwiniam za to szkoły - dodaje profesor. - Ta niedobra sytuacja jest efektem zbyt daleko idących nakazów programowych. Odebrano nauczycielom swobodę nauczania. Władze oświatowe wprowadzają wciąż nowe metody, kolejne kontrole, ale skutek jest odwrotny od zamierzonego. Uczniów przygotowuje się do zdawania testów i oni szukają odpowiedzi na konkretne pytania. Nie dostrzegają istoty problemu, ani tego, że jest on wielowątkowy. Nie dyskutuje się w szkole średniej, kto miał rację: Kreon bezduszny władca, czy może Antygona, wrażliwa córka?

- Uczniowie opanowują wiedzę encyklopedyczną, jak na teleturniej szkolny, ale nie potrafią kojarzyć procesów historycznych - mówi Marlena Karnówka, nauczycielka historii w II LO im. Staszica w Tarnowskich Górach. Nie protestowała przeciwko reformie, ale zgadza się, że potrzebne są zmiany.

Wyprawy krzyżowe po ropę do czołgów

Reforma ruszyła w gimnazjach trzy lata temu i pierwsi uczniowie, którzy zostali nią objęci, od września pójdą do liceum. Z jakim bagażem? I to jest największa niewiadoma.
- Oni powinni przyjść do nas z wiedzą chronologiczną od starożytności do 1918 roku. Gdyby obrazowo spojrzeć na ten program, to ich wiedzę przyrównałabym do cegieł, z których my teraz mamy zbudować dom - mówi Ewa Chorąży. - Ale wszystko zależy od tego, w jaki materiał oni zostaną wyposażeni w gimnazjum. Czy nie będziemy musieli zaczynać wszystkiego od początku, a czasu jest bardzo mało.

Aby zapewnić, że gimnazjaliści przyjdą do liceum z pełną wiedzą, pozwalającą kontynuować edukację historyczną, w tym roku po raz pierwszy obowiązkowo na egzaminie gimnazjalnym zdawali historię i wiedzę o społeczeństwie.

Marlena Karnówka zwraca uwagę na jeszcze jeden problem - brak podręczników do liceów z nowym programem. Skoro reforma rozpoczęła się trzy lata temu, dlaczego do tej pory nie ma oficjalnych informacji w oparciu o jakie podręczniki będą pracować. Na razie nauczyciele mają przecieki z wydawnictw. A przecież przy takich zmianach w programach nauczania powinno być więcej czasu na rozmowę o podręczniku, a nie trzy miesiące przed dzwonkiem.

Wpływ na rozwój kultury miał Cyryl i jego metody

- Reforma wprowadzona została bez konsultacji ze związkami, bez zastanowienia - dodaje przewodniczący Ordon. Niedawno Koalicja na rzecz Polskiej Szkoły wręczyła wojewodzie śląskiemu petycję do premiera Tuska, by odwołał reformę. Jej przeciwnicy nie mają jednak pomysłu, jak wyjść z tej zapaści. - Od tego są władze oświatowe, by wypracować program, ale trzeba rozmawiać z organizacjami społecznymi - mówi Lesław Ordon. - A może trzeba zastanowić się, czy licea ogólnokształcące nie powinny być znów czteroletnie?

Jedyne, czego oświacie nie brakowało przez ostatnie 20 lat, to reform i reformatorów. Jak zapewnia MEN, zmiany w nauczaniu historii trafiły do konsultacji społecznych w 2008 roku. Eksperci przeanalizowali ponad 2,5 tys. opinii i uwag oraz ponad 200 recenzji sporządzonych przez fachowców w poszczególnych dziedzinach kształcenia. Pozytywnie o projekcie wypowiedziały się m.in. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Rada Główna Szkolnictwa Wyższego, Prezydium Państwowej Komisji Akredytacyjnej, a także Polskie Towarzystwo Historyczne. Czy te zmiany nauczą uczniów analitycznego myślenia? Tego nie wiemy. Tak naprawdę najwięcej zależy od nauczyciela. Moja historyczka kazała uczniowi czytać na głos fragment z podręcznika, a ona w tym czasie piłowała paznokcie.

PS. Śródtytuły pochodzą z prac uczniów gimnazjów i liceów.


Nudna, trudna, niepotrzebna?

Lata 2010-2011 w województwie śląskim

Historia jest przedmiotem tylko dodatkowym, nie ma wpływu na zdanie egzaminu maturalnego.

W roku 2010 średni wynik egzaminu był wyraźnie lepszy i wyniósł na poziomie podstawowym prawie 57 proc., a na poziomie rozszerzonym - 55,24 proc.

W roku 2011 był już nieco gorszy. Poziom podstawowy - 52,67 proc., a na poziomie rozszerzonym - 52,16 proc. Drastycznie spadła liczba uczniów, którzy w ogóle zdawali historię na maturze, od 1,4 do 1,1 tys.

Matura 2012 i znów historia w niełasce

Historię na egzaminie maturalnym na poziomie podstawowym zdawało w województwie śląskim 1242 uczniów, a na poziomie rozszerzonym - 1000 (2,44 procent tegorocznych absolwentów). W sumie historię na maturze wybrało 5,5 proc. absolwentów.

Dla porównania, jako przedmiot dodatkowy, uczniowie wybierali:
angielski - 19,5 proc. tegorocznych absolwentów,
geografię -15,7 proc.
biologię - 13,6 proc.
matematykę -13,2 proc.

To nigdy nie był łatwy egzamin

Matura w latach 2007-2009 w woj. śląskim

Wówczas na maturze historia była jednym z przedmiotów obowiązkowych do wyboru i można było ją zdawać na poziomie podstawowym lub rozszerzonym.

Ponadto ci absolwenci, którzy nie wybrali historii jako przedmiotu obowiązkowego, mogli ją wybierać jako przedmiot dodatkowy zdawany tylko na poziomie rozszerzonym. Właśnie z tych wyższych wymagań rezygnowali uczniowie. Matury z historii wymagano na studia m.in. prawnicze, politologiczne.

Coraz słabsze wyniki

Maturę na poziomie podstawowym zdawało w woj. śląskim w latach 2007-2009 średnio od 2,5 do 2,1 tys. absolwentów szkół ponadgimnazjalnych. Osiągali średni wynik - 55 proc.

Maturę na poziomie rozszerzonym zdawało od 3,1 do 1,4 tys. uczniów. Wyniki były jeszcze gorsze, bo w 2007 roku wyniosły nawet 45 proc.

Egzamin z historii należał zawsze do najtrudniejszych, wbrew początkowym przekonaniom uczniów, że przedmioty humanistyczne zdaje się łatwiej od ścisłych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!