Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kalina Jędrusik: Talent, magnetyczny erotyzm, kuszące spojrzenie i pogarda dla obłudy

Henryka Wach-Malicka
Większości ról Kaliny Jędrusik nie zarejestrowano, a szkoda
Większości ról Kaliny Jędrusik nie zarejestrowano, a szkoda arc.
Do talentu dodała magnetyczny erotyzm, kuszące spojrzenie i pogardę dla obłudy. Wyprzedziła tym polskie życie obyczajowe o pół wieku. O Kalinie Jędrusik, aktorce urodzonej w Częstochowie, pisze Henryka Wach-Malicka

Gdyby za życia Kaliny Jędrusik istniały fora internetowe, byłaby ich królową. Ale fora nie istniały, funkcjonował natomiast rynek plotkarski, dla którego była niewyczerpanym źródłem ciekawości. Na ogół - niezdrowej.

Mało się tym przejmowała, a często wręcz dolewała oliwy do ognia, co doprowadziło nawet do okresowego zakazu pracy w telewizji. Wtedy, gdy grupa kobiet wystosowała oficjalne oskarżenie o to, że aktorka gorszy im mężów. Seksownym wyglądem, krzyżykiem na nagich piersiach etc...

Swoim zachowaniem wyprzedzała epokę, choć jej obyczajowe i artystyczne prowokacje były bardziej instynktowne niż wyspekulowane. Twierdziła, że gra tak, jak ją obsadzają i robi tylko to, czego żądają od niej reżyserzy. Nie zgadzała się z decyzją cenzury, która wycięła słynną (potem zresztą przywróconą) erotyczną scenę, z udziałem jej i Daniela Olbrychskiego, w "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy. Uważała, że to scena bardzo istotna dla portretu bohaterki i pytała: "Dlaczego patrzycie na Zukerową, a mówicie o mojej prywatnej intymności?!".

Tak czy inaczej, była Kalina Jędrusik najżywiej oplotkowywaną polską aktorką drugiej połowy XX w. Przekładało się to oczywiście na popularność, ale po latach zadziałało trochę jak miecz obosieczny. Większość teatralnych ról aktorki przepadła, bo ich po prostu nie rejestrowano. Filmy pokazywane są rzadko i to raczej te z późniejszego okresu, podobnie jak role w widowiskach telewizyjnych. Współcześni widzowie znają dorobek artystki właściwie tylko z emitowanych co jakiś czas programów Kabaretu Starszych Panów. I z plotek właśnie, bo one wykazują zadziwiającą wprost żywotność. A nawet skłonność do niekontrolowanego rozmnażania się! Ukazują się też książki, których Kalina jest bohaterką, w tym głośne "Rozstania" Magdy Dygat, napisane przez pasierbicę aktorki. Powodzeniem cieszy się wydana niedawno książka Piotra Gacka "Jestem, jaka jestem", w której autor zgromadził wspomnienia przyjaciół artystki i zapisy rozmów z nią samą.

Kalina Jędrusik wciąż pozostaje osobą tajemniczą i niejednoznaczną. Przez wielu uwielbiana i doceniana, przez innych do dziś nazywana "wyuzdaną diablicą". Na pewno była utalentowaną aktorką i wokalistką, choć charakterystyczny głos predestynował ją do określonego typu ról - kobiet kapryśnych, namiętnie zaborczych, a jednocześnie dziecięco kokieteryjnych i zniewalających. Kazimierz Kutz, najbliższy przyjaciel męża aktorki - pisarza Stanisława Dygata, mówi, że Kalina kokietką była także w życiu.
Jednak, zdaniem reżysera, jej zachowanie było czymś więcej niż tylko "chęcią usidlenia każdego chłopa" i diagnozuje to tak: - Kalina była kobietą wyzwoloną z konwenansów i lęku przed oceną. Po prostu i bez skrępowania, bezwstydna, wolna i świadoma swojego wpływu na mężczyzn. Czasem się nimi bawiła, czasem podzielała namiętność. Jak na tamte lata, taka postawa wobec erotyzmu to był jakiś obyczajowy kosmos. Zero obłudy i sztuczności, jasne reguły gry. W tym sensie była jedyna i niepowtarzalna. Potrafiła na przykład prowadzić życie towarzyskie, leżąc… w łóżku, w kusząco przezroczystej koszulce. Więcej, Kalina przenosiła ten pierwotny, silny jak diabli, erotyzm na teren sztuki, co wprawiało w zdumienie nawet tzw. odważnych artystów.

Ale nie pozwoliłaby sobie na takie życie, gdyby nie parasol ochronny, jaki roztoczył nad nią Stanisław Dygat. Rozumieli się doskonale. Ona w tym małżeństwie rozkwitała, on ją chronił. Dygat z przekonań był libertynem, a poza tym bardzo Kalinę kochał, wręcz uwielbiał, więc miała jego przyzwolenie. I na romanse, i na wyzywające zachowania, i na lenistwo, bo lubiła nic nie robić, i na wiele innych rzeczy. A ona mu to na swój sposób wynagradzała. Byli szczęśliwi, ale według swojego scenariusza - konkluduje reżyser.

Kazimierza Kutza żona Dygata erotycznie nigdy nie pociągała, bo nie była w jego typie. A poza tym "to była zażyłość prawie rodzinna!". Innych jednak Kalina pociągała, i to bardzo, często z wzajemnością. Uważała, że nowe uczucia mają odświeżającą moc, a w konsekwencji… cementują prawdziwą miłość. Taką, jak jej miłość do męża, z którym przeżyła w małżeństwie 24 lata, a który - o czym wolała jednak nie pamiętać - porzucił dla niej żonę i córeczkę.

Ta postawa bulwersowała nie tylko jej środowisko zawodowe, ale nieomal całą Polskę, która jakimś cudem o wszystkim wiedziała. Wielu przyjaciół obojga Dygatów mówi jednak, że tę niekonwencjonalną parę, prócz uczucia, łączyła też błyskotliwa inteligencja. A w domu Kalina była ciepła, cicha i pogodna. Oboje patrzyli na świat z ironicznym dystansem, mieli podobne poczucie humoru i potrzebę otaczania się interesującymi ludźmi. Skorzy byli do pomocy każdemu, kto jej potrzebował. Inżynier Alfred Andrys, serdeczny przyjaciel Zbigniewa Cybulskiego i, niestety, świadek jego śmierci, wspomina: - Wieczorem, po pogrzebie Zbyszka, zebraliśmy się jeszcze raz przy jego grobie w Katowicach. I wtedy Kalina powiedziała, w taki naturalny sposób, że Stasiu kazał mnie zabrać do Warszawy.
Nie bardzo miałem się gdzie podziać, byłem pogruchotany psychicznie, ale ta propozycja totalnie mnie zaskoczyła. Jak wyczuli, że ich potrzebuję?! Kalina nie pytała mnie zresztą o zdanie… Jeśli chciała, potrafiła być do bólu konsekwentna. A wtedy chciała. Spędziłem u nich sporo czasu, bardzo się zżyliśmy, Kalina została potem matką chrzestną mojego syna. Prócz serdeczności zapamiętałem intelektualno-towarzyski klimat ich domu. Tam bywał każdy interesujący człowiek, jaki znalazł się w okolicy! Poważne dyskusje szły o lepsze z dowcipami, gadano o sztuce, o sporcie, o znajomych. Do dziś nie wiem, jak Kalina ogarniała tłum gości, skoro jednocześnie była bardzo zajęta graniem w teatrze i filmie - dodaje Andrys.

Otwartość i potrzebę silnych doznań wyniosła Kalina Jędrusik z rodzinnego domu w Gnaszynie, dziś dzielnicy Częstochowy. W książce "Jestem, jaka jestem" wspomina ojca, pedagoga i senatora II Rzeczypospolitej: "Interesowało go wiele spraw - biologia i filozofia, matematyka i literatura, muzyka klasyczna i jazz. Uczył mnie łaciny i włoskiego, francuskiego i angielskiego".

Studia w krakowskiej szkole teatralnej dopełniły jej fascynacji życiem. Miała znakomitych wykładowców i kolegów; Cybulski, Kobiela, Zamkow, Swinarski, Herdegen. Pracowali i bawili się na całego, niepomni faktu, że czasy nie sprzyjają kolorowym ptakom. Kalina, która po dyplomie z większością kolegów z roku wyjechała do Teatru Wybrzeża, jako jedyna z nich takim barwnym ptakiem pozostała na lata. Czas nie był jednak łaskawy. Zaczęło ubywać propozycji, potem umarł Stanisław Dygat, gubiła się. Próbowała jednak walczyć i zachować pozę, którą wystudiowała. Dyrektor Teatru Śląskiego, Tadeusz Bradecki, pracował z Kaliną Jędrusik w 1986 r., w warszawskim Teatrze Polskim nad własną sztuką pt. "Wzorzec dowodów metafizycznych".

- Była już panią w tzw. słusznym wieku - wspomina - ale nie brakowało jej werwy. Grała Faustinę Bordoni, operową diwę "z pretensjami". Byłem zdumiony, jak łatwo w tę postać weszła! I miałem wrażenie, że prywatnie zachowywała się podobnie. Wyraźnie lubiła otaczać się nimbem tajemniczości. Zaskoczyło mnie tylko, że na co dzień strasznie przeklinała. Choć robiła to z wdziękiem... Współpraca z nią była jednak zupełnie bezkonfliktowa - mówi reżyser.

Starość odebrała Kalinie urodę, niepohamowany apetyt dodał tuszy. Nie godziła się z przemijaniem i lubiła oglądać stare zdjęcia. Wiedziała chyba, że widzowie zapamiętają ją jako seksowną, piękną, młodą kobietę. Zmarła nagle w 1991 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!