Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Śląskie erotyki

Marek Szołtysek
Suszec, taka miejscowość leżąca między Żorami i Pszczyną, będzie mi się teraz kojarzył z erotyką. Otóż właśnie wróciłem z 13. Dni Suszca, gdzie kupiłem sobie płytę ze śląskimi pieśniczkami, które wykonuje tamtejszy chór "Pogodna Jesień". Oczywiście, że niektórzy sądzą, że mi odbiło, bo słucham takich starych zicpolek, ale właśnie na tego typu płytach można często trafić bardzo ciekawe rzeczy. Można się z tego dowiedzieć więcej o Śląsku niż z nudnych konferencji czy fandzolenia rzekomych elit. Zatem ową płytę zaraz zacząłem odsłuchiwać w samochodzie.

A były tam śpiewane nie jakieś muzycznie podejrzane szlagry, ale naprawdę stare śląskie utwory zebrane przed laty przez suszeckiego etnografa Mariana Cieślę. Przy słuchaniu zadziwił mnie wysoki poziom erotyki owych dawnych śląskich pieśniczek. Oto trzy przykłady. Jeden utwór opowiada o dziewczynie mającej piękną łączkę, którą chętnie koszą chłopcy przy świetle miesiączka, czyli księżyca. Chyba więc wszyscy rozumieją, że nie chodzi o trawę na polu. Bo przecież nikt przy świetle księżyca nie wyjeżdża w pole i nie robi sianokosów.

Drugi utwór jest jeszcze ciekawszy, bo opowiada o Zefliku, który poszedł z dziewczyną na strych przebierać proso, czyli takie zboże z którego robi się kaszę. Jednak podczas tego przebierania prosa trzęsła się na strychu cała podłoga i jeszcze w związku z tym Zeflik z ową dziewczyną potargali pierzynę. A przecież pierzyna jest niepotrzebna do pracy przy prosie, prawda? I takich utworów jest tam więcej, ale jeszcze tylko wspomnę o pieśniczce pt. "Jechała niewiasta", która już graniczy z perwersją. Więc tytułowa śląska niewiasta jechała kiedyś do miasta ze starym kokotem, czyli kogutem, który nie chciał w nocy piać. Tam w mieście niewiasta sprzedała tego starego koguta na targu, a kupiła sobie młodego koguta.

Ten zaś - jak opowiada pieśniczka - piał całą noc i kobieta zawsze rano była niewyspana, ale zadowolona. I tutaj pragnę podkreślić, że opisując treści tych śląskich pieśniczek wcale nie zmyślam ani nie naginam tekstu. Tak to dosłownie brzmi, co można sprawdzić, gdyż owa płyta oraz śpiewniki Mariana Cieśli są przykładowo w zbiorach Biblioteki w Suszcu. Proszę sobie sprawdzić i jeszcze bardziej poszerzyć wiedzę o kanonie śląskiej pieśniczki erotycznej. Dowiemy się wtedy, jak wspaniałymi kochankami musieli być też dawni Ślązacy(!).

Często bowiem nie mamy o istnieniu tego śląskiego zjawiska żadnego pojęcia i zupełnie nie wiążemy śląskiej kultury z kulturą erotyczną. A szkoda! To poważny brak! Źle też, że kulturę erotyczną łączymy tylko z kultem Wenus w Pompejach, kamasutrową gimnastyką, francuzczyzną czy z tym przereklamowanym Casanovą. Wiecie którym? Tym weneckim nosicielu wszystkich chorób wenerycznych. A przecież jemu by nawet nie przyszło do głowy, by kosić łączka przy świetle miesiączka!
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szołtysek: Śląskie erotyki - Dziennik Zachodni