Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 kroków wstecz

Patryk Trybulec
Piłkarze Zagłębia (białe stroje) już dawno tak słabo nie zagrali na stadionie Ludowym.
Piłkarze Zagłębia (białe stroje) już dawno tak słabo nie zagrali na stadionie Ludowym. fot. olgierd górny
To miało być jedno z tych spotkań o których mówi się, że jest nie o trzy, a o sześć punktów. I było... Niestety całą pulę zgarnęli piłkarze Pogoni Szczecin, wygrywając 2:1, a marzenie Zagłębia o spokojnej zimie spędzonej w czołówce tabeli prysło jak bańka mydlana.

- Przyjechaliśmy po trzy punkty i po rewanż na wrześniową porażkę (1:2 przypis red.). Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu jesteśmy z Zagłębiem na remis - cieszył się po meczu trener Pogoni, Piotr Mandrysz. - To spotkanie miało dwa oblicza. Pierwsza połowa nawet mnie się nie podobała. Obie drużyny grały bardzo zachowawczo, a moi zawodnicy nawet zbyt bojaźliwie. Druga połowa była już dla nas - relacjonował.

Faktycznie pierwsza odsłona meczu nie przyniosła wielu emocji. W przeciągu 45. minut zawodnicy oddali jeden celny strzał na bramkę rywala. W 28. minucie z rzutu wolnego uderzył Adrian Pajączkowski, ale wprost w bramkarza gości.

W po zmianie stron na stadionie Ludowym zrobiło się gorąco. Jednak tylko na trybunach. Spóźnieni kibice ze Szczecina szybko zdołali sprowokować kiboli z Sosnowca i zrobiło się na tyle niebezpiecznie, że sędzia musiał przerwać spotkanie. Policja jednak przy pomocy armatek wodnych szybko spacyfikowała chuliganów i po 9. minutach zawodnicy powrócili do gry.

Ta przerwa zupełnie rozkojarzyła piłkarzy Zagłębia. Sosnowiczanie w 63. minucie zupełnie pogubili się w obronie, co skrzętnie wykorzystał Marcin Woźniak i wpakował piłkę do bramki. - Wydarzenia poza boiskiem nie pozostały bez znaczenia dla przebiegu spotkania. Wymuszona przerwa nie wpłynęła dobrze na nas zespół - mówił asystent trenera Zagłębia, Gerard Juszczak.

Goście z prowadzenia nie cieszyli się jednak długo. W 74. minucie ładne dośrodkowanie Pajączkowski wykorzystał Krzystof Myśliwy i uderzeniem głową doprowadził do wyrównania, ale po meczu napastnik Zagłębia nie miał wesołej winy. Jego bramka okazała się bowiem bez wartości. W doliczonym czasie gry Ferdinand Chi-Fon w dziecinny sposób ograł naszych obrońców i potężnym strzałem pokonał Macieja Gostomskiego. - Przeszliśmy obok tego meczu i przegraliśmy na własne życzenie. Jestem załamany tym, co dzisiaj się stało - mówił Myśliwy.

- Cały mecz był tragiczny. Mam wrażenie, że chłopcy cofnęli się o dziesięć spotkań do tyłu - krótko podsumował poczynania swoich podopiecznych Miroslav Čopjak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!