Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska - Grecja we Lwowie [ZOBACZ, JAK KIBICOWALI POLAKOM]

Rafał Musioł
Mecz Polska - Grecja we Lwowie? Tak, na wielkim telebimie. ZOBACZCIE ZDJĘCIA i czytajcie relację z Ukrainy

Gdybym zasnął i obudził się w tym momencie, byłbym przekonany, że wróciłem do czasów, o których opowiadała mi moja matka, gdy Berlin był podzielony murem - mówił mi wstrząśnięty, choć nieco rozbawiony Marcus, student rodem z okolic Hoffenheimu, z którym dzieliłem przedział, podróżując koleją z Krakowa do Lwowa na Euro 2012. Jego dziewczyna też miała podobne wrażenia, ale trudno się temu dziwić, skoro nasze paszporty wędrowały właśnie w rękach celników do mrocznego budynku na peronie w Mostiskach, a pod oknami wagonu maszerowali mundurowi z psami.

ZOBACZ KONIECZNIE:
Najlepsze zdjęcia z najlepszych akcji ze spotkania Polska - Grecja ZOBACZ KONIECZNIE
Zobacz relację z meczu Polska-Grecja

Szpiedzy tacy jak my
Wtedy postanowiliśmy zrobić zdjęcie. Reakcja była natychmiastowa. Strażnik z peronu warknął: No foto, podkreślił to rozkazem (!) odejścia od okien, zakazem wyglądania przez nie, aż wreszcie zażądał ich zamknięcia.

- Jezu, czuję się jak szpieg z Forsytha - zaśmiała się towarzyszka Marcusa.

Drugi raz parsknęła, gdy celnik zapytał, kogo przewozimy na najwyższym łóżku, gdzie leżały skłębione nieużywane koce, a potem na wszelki wypadek podniósł siedzenia.

- Narkotyki? Alkohol? Cigarety? Wideokamera? - zarzucił pytaniami Niemców. Przyznaję, że mnie potraktował dość ulgowo.
- Trzy pierwsze kwestie rozumiem, ale o co mu chodziło z kamerą? - zastanawiał się Marcus, ale, jak potem przyznał, wolał nie dopytywać funkcjonariusza w obawie przed rewizją osobistą.

Ten i tak był zresztą wystarczająco zdziwiony, że młodzi Niemcy podróżują pociągiem, a nie samolotem.

- Polsza OK, macie dobry team - skwitował natomiast moją skromną obecność, ale na temat szans Ukrainy nie chciał rozmawiać. - Eta nie moja rabota - mruknął. I, wzorem polskich pograniczników, którym kontrole zajęły raptem kilkanaście minut, odmówił odpowiedzi, czy służby posiadają listy osób ukaranych zakazem stadionowym.
To nie jest dobry PR
Pół minuty po tym, jak pierwszy funkcjonariusz opuścił przedział, pojawił się w nim kolejny. I znów spojrzał pod siedzenia, po czym zapytał o... wideokamerę. Rzecz jasna, nadal jej nie mieliśmy.

ZOBACZ KONIECZNIE:
Najlepsze zdjęcia z najlepszych akcji ze spotkania Polska - Grecja ZOBACZ KONIECZNIE
Zobacz relację z meczu Polska-Grecja

- To trochę dziwne: nie mamy paszportów, bo ktoś je zabrał do budynku, nie mamy biletów, bo trzyma je kolejarz. Jesteśmy na ziemi niczyjej, niezła męska przygoda - ocenił Marcus. - Wiesz, jak będziesz o tym pisał, to może lepiej zmień moje imię, bo jeszcze mi w nocy ktoś do domu wpadnie - błysnął czarnym humorem.

Jego dziewczyna była bardziej pragmatyczna.

- To nasz pierwszy wyjazd do Polski i na Ukrainę. U was byliśmy w Warszawie, Zakopanem i w Krakowie. Też przejeżdżaliśmy granice, ale było miło. Tu jest inaczej, naprawdę inny świat. I to nie jest dla Ukrainy dobry PR - stwierdziła wprost.
W tym czasie kolejarze i pogranicznicy zastanawiali się, co zrobić z rowerzystą, który chciał przewieźć swój pojazd do Lwowa, a stamtąd ruszyć do Odessy. Po krótkich dyskusjach zgodzono się, by postawił go na korytarzu, a celników zainteresowały nieco... strzały, które miał przytroczone do ramy.

W przedziale obok było poważniej: para Ukraińców otwierała walizki, a mundurowi ostukiwali szafki i łóżka w poszukiwaniu kontrabandy.

Gdy wreszcie paszporty z niewielkimi pieczątkami wróciły do naszych rąk, a pociąg ruszył, studentka z Niemiec poszła do toalety. Wróciła zdziwiona.

- Właściwie we wszystkich przedziałach piją wódkę, chyba mają co świętować - skonstatowała. Przyznam, że na mnie to akurat zrobiło zdecydowanie mniejsze wrażenie.

Gdzie mój bilet?
Podróże kształcą. To na pewno nie banał.

- Było warto, na przykład po to, żeby zobaczyć, jak zmienia się koła z wąskich torów na szerokie. Zrobiłem sporo zdjęć, bo tam akurat nie mieli nic przeciwko temu - mówił Marcus tuż przed wysiadką we Lwowie. - Myślę, że to podwójne Euro to fajna sprawa, ale sporo osób się jednak zdziwi, że różnice między organizatorami są takie duże. Chociaż słyszałem, że na lotniskach wszystko jest w porządku.

W pociągu czekała nas jednak jeszcze jedna niespodzianka. Kolejarz zwrócił tylko blankiety z miejscówkami, bez biletów. Te zostają w jego rękach jako potwierdzenie dla PKP. To problem, bo do rozliczenia podróży wiele osób, w tym niżej podpisany, potrzebuje kompletu. - Kasjerka powinna wystawić fakturę na dworcu, to był jej obowiązek, więc nie ponoszę żadnej winy, a biletu wydać nie mogę - skwitował kolejarz i kilku w sumie osobom będącym w podobnej sytuacji wystawił zaświadczenie o zabraniu podstawowego blankietu.

- Nie wiem, czy księgowa wam to porozlicza - rzucił jeszcze krótko i życzył miłego pobytu we Lwowie, zapraszając na podróż powrotną. Marcus chyba jednak miał już dość wrażeń, bo zdecydowanie namówił dziewczynę na samolot.

- A do Polski jeszcze wrócę, bo mam wujka w Zgorzelcu, czas go wreszcie poznać - zapowiedział jeszcze i poszedł szukać transportu do swojego hostelu.


*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!