Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokonać Wielkiego Brata, czyli rachunek za krzywdy [FILMY]

Marcin Zasada
East News
"Gratulacje. Stop. Gaz. Stop. Ropa. Stop". Jak żartuje hokeista Wiesław Jobczyk, wiadomość tej treści przesłał do Polski Leonid Breżniew, gdy nasza reprezentacja jedyny raz w historii ograła ZSRR. Sportowa rywalizacja z niedźwiedziem ze wschodu zawsze była czymś więcej niż tylko walką o punkty. Niezależnie od intencji sportowców, w tle ich sukcesów i porażek zawsze trwała gra polityczna.

Przed, w trakcie i po dzisiejszym meczu też nie uciekniemy od tej symboliki. Jak mówi Aleksander Kwaśniewski, mecze Polski z Rosją, a wcześniej z ZSRR nigdy nie były pozbawione kontekstu politycznego.

- Takie mamy losy historyczne. Dzisiejszy mecz na mistrzostwach Europy też będzie "sprawą polityczną" - podkreśla były prezydent. Fakt, w stosunkach polsko-rosyjskich wciąż pojawiają się napięcia, a to największe związane jest z wyjaśnieniem przyczyn katastrofy smoleńskiej. Paradoksalnie jednak, dobrze to wróży naszym piłkarzom, bo przed laty, przy dźwięku sąsiedzkich zgrzytów, nasi sportowcy odnosili niezwykłe zwycięstwa z Rosjanami.

W 1957 roku w bloku socjalistycznym trwały zmiany po śmierci Stalina i dojściu do władzy w ZSRR Chruszczowa. Polska (już bez Bieruta) była świeżo po Poznańskim Czerwcu, i październikowej odwilży. W takim polityczno-społecznym krajobrazie doszło do legendarnego pojedynku polskich piłkarzy z ZSRR. Mecz ze znienawidzonym mocarstwem przyciągnął na Stadion Śląski aż 400 tys. chętnych, choć obiekt był w stanie pomieścić najwyżej jedną czwartą tej rzeszy. Po dwóch golach Gerarda Cieślika wygraliśmy 2:1 przy niesamowitym tumulcie publiczności. Bohatera spotkania znoszono z boiska na rękach.
- Przed meczem słyszeliśmy głosy, że władza nie pozwoli nam na zwycięstwo. Ale kiedy usłyszeliśmy, jak tysiące ludzi śpiewają hymn, to wiedzieliśmy, że nie możemy przegrać. Czuliśmy też, że Ruskie się boją - mówi Cieślik.

Choć olimpiadę w Moskwie w 1980 roku Zachód zbojkotował, obsada zawodów nie mogła mieć znaczenia w wypadku bicia rekordu świata. Tej sztuki dokonał tyczkarz Władysław Kozakiewicz. O złoto walczył wtedy z pupilem gospodarzy, Konstantinem Wołkowem, a także wrogo nastawioną publiką. Swój rekordowy skok (5,78 m.) fetował, demonstrując efektownego "wała", co prawie doprowadziło do odebrania mu medalu. Dla Polski ogarniętej falą solidarnościowych strajków Kozakiewicz stał się bohaterem.

- Na stadionie słychać było tylko gwizdy przeciwko Polakom - mówi Kozakiewicz. - Pokazałem Rosjanom to, na co zasłużyli. Potem zrobił się z tego symbol buntu przeciw Wielkiemu Bratu.

Gdy w 1982 roku następcy Cieślika walczyli z ZSRR o awans do półfinału mistrzostw świata w Hiszpanii, w kraju trwał stan wojenny. Kibice na trybunach wywieszali flagi Solidarności, ale komentujący mecz Jan Ciszewski mógł powiedzieć tylko: "szkoda, że państwo tego nie widzicie", bo realizatorzy transmisji skrzętnie zadbali, by kamera omijała wywrotowców. W gorącej atmosferze Polska dowiozła do ostatniego gwizdka zwycięski remis. Do studia telewizyjnego Zbigniew Boniek wparował w koszulce z napisem CCCP, niczym ze skalpem zdjętym z przeciwnika. - Warto było trenować całe życie, by doczekać tego meczu - mówił wtedy Boniek.

Wcześniej, latem 1976 roku, ledwie kilka tygodni po drastycznych podwyżkach i strajkach w Radomiu, Ursusie oraz Płocku, pół Polski budziło się w nocy, by obejrzeć pamiętny mecz siatkarzy Wagnera z ZSRR w finale igrzysk w Montrealu. W tym samym roku spektakularny triumfów nad Rosjanami odnieśli polscy hokeiści. W mistrzostwach świata, w katowickim Spodku pokonaliśmy ZSRR 6:4. - Dla nas był to sukces sportowy. Dla wielu kibiców: rachunek za krzywdy - wspomina Wiesław Jobczyk, strzelec 2 goli w tamtym meczu. - Ale cieszyliśmy się wszyscy.
Może tak będzie i dziś.

Wierzę, że się uda

Gerard Cieślik: Boję się meczu z Rosją. Łatwo nie będzie, ale myślę, że się uda i wygramy. Liczę na polskich kibiców. Powinni być 12. zawodnikiem, jak wtedy, kiedy ja grałem. Rosjanie są silni i świetnie przygotowani do turnieju. Widać, że walczyli w eliminacjach, gdy my rozgrywaliśmy mecze towarzyskie. To nie to samo. Może i remis z Rosją byłby dobry. Tyle, że potem znów czekałby nas "mecz o wszystko" z Czechami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo