Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gigantyczny kontrakt Bumaru z Indiami nie do zrealizowania?

Michał Wroński
arc.
Dziś zbiera się sejmowa Komisja Obrony Narodowej. Posłowie chcą się dowiedzieć, jakie będą dalsze losy gigantycznego kontraktu, jaki z indyjską firmą BEML podpisał w styczniu Bumar (wykonawcą zlecenia miały być zakłady Bumar Łabędy w Gliwicach). Jak podkreśla Zbyszek Zaborowski z SLD, odpowiedź na to pytanie powinni udzielić zarówno przedstawiciele koncernu, jak też resortów: skarbu, gospodarki i obrony narodowej.

- Oczekujemy potwierdzenia realizacji tego kontraktu. Ta umowa była przecież negocjowana przez 4 lata. To jeden z największych kontraktów zbrojeniowych w Polsce na przestrzeni ostatnich lat - przypomina Zaborowski.

Jak ocenia, ostatnie poczynania władz koncernu noszą znamiona działania na niekorzyść spółki. Wywołany "do tablicy" zarząd Bumaru pewnie ma na ten temat odmienne zdanie. Faktem jednak jest, że w całej sprawie jest mnóstwo znaków zapytania.
Świetny interes czy może kompletna "wtopa"?

Wartość podpisanego w styczniu kontraktu na dostawę 204 wozów zabezpieczenia technicznego WZT-3 to 275 milionów dolarów. Kwota robi wrażenie, ale osoby z branży mają wątpliwości, czy faktycznie jest to taki świetny interes dla Bumaru. Krótko przed podpisaniem umowy odwołany został zarząd gliwickiego Bumaru Łabędy. Nieoficjalnie można usłyszeć, że sprzeciwiał się on forsowanej przez władze koncernu (czyli spółki-matki) umowie. Wątpliwości nie zniknęły również po samym podpisaniu kontraktu - nie brakuje opinii, że realizacja tego przedsięwzięcia zamiast zysków przyniesie straty idące w miliony złotych.

Zarząd zrobił dobrze czy jednak popełnił błąd?

Ludzi, którzy podpisywali kontrakt, już w Bumarze nie ma. Kilka tygodni po zawarciu umowy Rada Nadzorcza odwołała cały zarząd koncernu. Oficjalnie nikt nie przyznał, że była to "kara" za podpisanie kontrowersyjnego kontraktu, ale nieoficjalne komentarze nie pozostawiały wątpliwości, co do przyczyn takiego kroku. Ocenę tych wydarzeń komplikuje jednak fakt, że podczas tego samego posiedzenia, kiedy odwołano prezesa Edwarda E. Nowaka, Rada Nadzorcza uznała za zasadną realizację kontraktu indyjskiego.

Rzecz da się zrobić czy też nie mamy szans?

Na wykonanie zadania Bumar dostał 3 lata. Stracił już niemal 1/6 tego czasu, a efekty są mizerne. W pierwszych tygodniach po podpisaniu kontraktu przedstawiciele koncernu przekonywali, że zadanie - choć trudne - jest jednak wykonalne. Urzędowy optymizm prysł wraz z przejęciem sterów koncernu przez nowego prezesa - Krzysztofa Krystowskiego. Otwarcie przyznał on, że realizacja kontaktu jest bardzo trudna i wymaga m.in. zwiększenia stanu załogi gliwickiej fabryki. Z relacji związkowców w Łabędach wynika tymczasem, że prace nad zadaniem zamiast przyspieszyć, utknęły w martwym punkcie.

Mają renegocjować czy trzymać się umowy?

Do tej pory przedstawiciele koncernu zaprzeczali, aby chcieli wystąpić do indyjskiego partnera z prośbą o renegocjację umowy. Tyle tylko, że jeśli strona polska nie zdąży wykonać zadania w terminie, to trzeba będzie się liczyć z dotkliwymi karami umownymi.


*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!