Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Bal od Pyjtra

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Choć dzisiaj przede wszystkim lubię sporty rowerowe, to w dzieciństwie numerem jeden był fusbal, czyli piłka nożna. Wraz z kolegami z sąsiedztwa graliśmy w noga - bo tak się na to mówiło - prawie cały dzień.

Naszym boiskiem była brukowana droga, która ciągnęła się wzdłuż domów. Samochodów jeździło wówczas bardzo mało, więc nie było z tym problemu. Bramki wyznaczaliśmy przy pomocy czterech kamieni, zaś granicą boiska po obu stronach były płoty sąsiadów. Natomiast bal, czyli piłkę do gry przynosili po kolei wszyscy grający. Jednak pewnego razu w naszych ulicznych mistrzostwach piłkarskich nastąpił poważny kryzys.

Spowodował go jeden z sąsiadów, który postanowił pomalować swój płot z drucianej siatki. Do tej konserwacji nie użył jednak normalnej farby, ale smołę, nazywaną po śląsku - terą. Nie było w tym nic dziwnego, bo wówczas robiła tak większość ludzi. Nam, fusbalerom, ten pomalowany płot sprawił jednak wielkie utrudnienia. Trzeba bowiem wiedzieć, że smoła nie działa tak jak farba, czyli nie schnie na stałe. Smoła zaraz po pomalowaniu trochę tylko obsycha, ale później w gorące letnie dni robi się na takim płocie ponownie miękka.

Powodowało to, że grając obok takiego poterowanego płotu, piłka czasami się o niego otarła i cała wybrudziła się, osmoliła. Z tego usmolonego powodu ani ja, ani żaden z kolegów nie chcieliśmy dać do grania swojej piłki. Nikt bowiem swojego bala nie chciał narazić na wysmolenie. Powstała więc wyjątkowo patowa sytuacja, bo grać chcieliśmy dalej, ale skąd wziąć bal? I tę sytuację wykorzystał taki pewien Pyjter. Była to taka jakaś dziwaczna pierdoła, z którym nikt nie chciał się bawić, nikt nie chciał z nim grać w bala.

Teraz jednak Pyjter wykorzystał na swoją korzyść tę sytuację i kiedy pozwolił na granie swoją piłką, to reszta drużyny zdecydowała, że za to weźmie Pyjtra za jednego z zawodników. Oczywiście po takim meczu wzdłuż pomalowanego płotu bal od Pyjtra wyglądał okropnie, bo był cały wybrudzony lepką smołą. Miał więc ten chłopak pewne konkretne straty. Mimo to jednak Pyjter był zadowolony, bo użyczenie bala pozwoliło mu na awans społeczny, czyli na wejście do naszej elitarnej grupy fusbalerów, do której wcześniej zupełnie nie miał dostępu.

I ta oto fusbalowa historia z dzieciństwa bardzo przypomina aktualne mistrzostwa Euro 2012. Polska zaś (Ukraina również) przypominają tu trochę owego Pyjtra. Bo owszem, na przygotowania tych Mistrzostw Europy dostaliśmy niemało pieniędzy, pochodzących między innymi z Unii Europejskiej, jednak koszta z tym związane są o wiele większe, są ogromne. Zatem podobnie jak Pyjtrowi - Polsce jako organizatorowi mistrzostw nadarzyła się okazja do awansu w społeczności europejskiej. Ale jakie tego będą ostateczne koszta? Czy będą relatywnie większe, czy mniejsze niż zniszczony bal od Pyjtra?
[email protected]


*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szołtysek: Bal od Pyjtra - Dziennik Zachodni