Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Dzielimy skórę na (opolskim) niedźwiedziu

Marek S. Szczepański
arc
Od kilku tygodni na łamach DZ toczy się emocjonalna i pełna radykalnych postaw dyskusja na temat dalszych losów województwa opolskiego. Biorą w niej udział przedstawiciele różnorakich ugrupowań politycznych - i tych istotnych, i tych zupełnie marginalnych. W części wypowiedzi pojawiają się żądania nowej reformy administracyjnej, w wyniku której żywot zakończy ościenne województwo włączone do potężniejszego sąsiada. Kreślone są nowe mapy i postuluje się powołanie nowych regionów, w tym województwa jurajskiego czy sosnowiecko-częstochowskiego. Niektórzy z dyskutantów informują odkrywczo o dramatycznej zapaści cywilizacyjnej woj. opolskiego i zapowia-dają nieuchronny jego upadek.

Gdyby choć raz uczestniczyli w licznych spotkaniach, seminariach organizowanych przez marszałka i wojewodę opolskiego, porzuciliby misję proroków i znawców regionu. Od wielu bowiem lat w Opolu analizowana jest sytuacja, niezadowalająca dynamika rozwojowa i zbyt wolne tempo przeobrażeń. Można jednoznacznie stwierdzić, że obrońcom woj. opolskiego udała się sztuka jego administracyjnego zachowania, ale brakło długofalowej strategii definiującej losy regionu i mieszkańców. Przyznają to jednoznacznie (przynajmniej niektórzy) przedstawiciele dawnego OKOP-u, czyli Obywatelskiego Komitetu Obrony Opolszczyzny.

Nic jednak nie usprawiedliwia imperialnej i protekcjonalnej postawy wobec władz województwa opolskiego oraz jego obywateli. To postawa naganna rodząca gwałtowne reakcje. W zdecydowanej większości wypowiedzi liderów opolskich odczuć można żal i zdumienie ze sposobu dyskusji, jaką zaproponowali katowiccy uczestnicy. Nie jest to jednak postawa nowa. Mamy do czynienia z recydywą myślenia: że przynależność do silnego ekonomicznie i cywilizacyjnie, w warunkach polskich, województwa śląskiego to wielkie i nieskrywane marzenie mieszkańców bielskiej i częstochowskiej części regionu, a nawet mroczny obiekt pożądania kolejnych jeszcze regionów. Pogląd ten, delikatnie to ujmując, w wielu przypadkach nie jest prawdziwy.

Kiedy przed laty tworzono województwo śląskie całość elit częstochowskich i bielskich była przeciwna likwidacji obu województw, podobnie jak większość mieszkań-ców. W wielu przypadkach było to zrozumiałe, bo w tle zmian administracyjnych kryły się obawy o zachowanie stanowisk i degradację cywilizacyjną dawnych regionów. Mam wrażenie, że po wielu latach emocje opadły, a województwo śląskie sklecone z kilku różnych jednostek administracyjnych o zróżnicowanej historii, powoli staje się funkcjonalną całością.

Daleki jestem od twierdzenia, że proces ten jest łatwy i bezkonfliktowy. Radykalne postawy antyśląskie wciąż są obecne w Częstochowie czy Bielsku-Białej, ale nie one dominują w publicznej dyskusji. Teraz zapewne ci zapominani już aktorzy: bielscy, częstochowscy, a przede wszystkim opolscy, nabiorą wiatru w żagle. Jestem zwolennikiem rozmów o budowie dużego, konkurencyjnego regionu śląskiego, ale bez imperialnych postaw oraz nieusprawiedliwionego poczucia wyższości. Małe jest bowiem piękne, ale duży może więcej. Warto rozmawiać z opolskim marszałkiem, wojewodą czy kluczowymi aktorami tamtejszej sce-ny politycznej. Wymaga to jednak zdolności komunikacyjnych i umiejętnego poruszania się po tym regionalnym składzie porcelany. Nie można przecież wykluczyć, że jeśli w ogóle dojdzie do zmian administracyjnych, w co bardzo wątpię, to mieszkańcy woj. opolskiego zapragną być włączeni do dolnośląskiego. Przy pełnym szacunku, stołeczne miasto Śląskiego, to wciąż ubogi krewny Wrocławia.

A może stolicą regionu winno być Opole - ważny i historycznie, i obecnie - ośrodek górnośląski? Jeszcze gorzej wyglądają niefrasobliwe projekcje dotyczące województwa jurajskiego czy sosnowiecko-częstochowskiego. Pomijając ogromne koszty takiego przedsięwzięcia, trzeba zapytać, w pierwszej kolejności mieszkańców - jakie są ich wyobrażenia na temat przyszłego regionu. Jego kreację popierają przede wszystkim osoby reprezentujące marginalne ugrupowania śląskie, ulokowane na peryferiach publicznej debaty i podkreślające wartość społecznej podmiotowości. Selektywnie - jak widać - pojmowanej.
Powstaje oczywiste pytanie: czy przywracanie regionu śląskiego whistorycznych granicach ma jeszcze sens? Czy zmiany, jakie następowały w ostatnich dekadach, migracje ludności, mozaika społeczna, usprawiedliwiają takie przedsięwzięcie? Oto fundamentalne kwestie, wymagające obywatelskiej debaty i woli politycznej. Warto rozmawiać bez pychy. Ralph W. Sockman, amerykański pastor i mówca, powiadał: "Próba odwagi przychodzi, gdy jesteśmy w mniejszości. Próba tolerancji przychodzi, gdy jesteśmy w większości".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Dzielimy skórę na (opolskim) niedźwiedziu - Dziennik Zachodni