Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Lubomi Smudy żałują: To porządny gość [WIDEO]

Arkadiusz Biernat
Jeszcze kilka dni temu niemal wszystkie samochody w Lubomi (niedaleko Wodzisławia) przyozdobione były w biało-czerwone flagi i szaliki. Mieszkańcy gminy w domach i pubach oglądali mecz Polska-Czechy i ściskali kciuki za naszych piłkarzy oraz za selekcjonera Franciszka Smudę. Tutaj bardziej, bo to właśnie z maleńkiej Lubomi pochodzi popularny "Franz".

Dziś o sobotnim spotkaniu przypominają jedynie niewielkie flagi Polski, które wciąż przyozdabiają jeden z większych lokali, gdzie mieszkańcy oglądają mecze Euro 2012. W tym budynku była kiedyś Szkoła Podstawowa, do której chodził obecny selekcjoner. Teraz swoją siedzibę ma tutaj Gminny Ośrodek Kultury.

- Najwięcej ludzi przychodziło właśnie na mecze Polaków. Mieszkam w domu oddalonym o kilkadziesiąt metrów i trzeba przyznać, że było tu głośno podczas spotkań kadry. Szkoda, że ta euforia związana z piłką nie będzie trwać dalej... - mówi Grzegorz Pytlik, mieszkaniec Lubomi.

SMUDA: NIE MUSZĘ PODAWAĆ SIĘ DO DYMISJI

Lubomianie wciąż z żalem wspominają niewykorzystaną szansę awansu Polaków. - Szkoda chłopaków. Naprawdę widać, że się starali. Szczególnie mecz z Rosją dawał nadzieję na awans. Może presja ich przygniotła, może zabrakło szczęścia lub byli zwyczajnie za słabi - wzdycha pan Henryk, spotkany przez nas w jednym z lokali. Jednak najbardziej żal wszystkim Franciszka Smudy. - Nie ma co ukrywać, będzie miał teraz ciężko. Większość ludzi i dziennikarzy ma teraz do niego pretensje o wynik. Jako trener bierze odpowiedzialność za wszystko, ale to nie jego wina - tłumaczy Anna Masarczyk, prowadząca kwiaciarnię tuż przy kościele. Po czym dodaje: - Powinien pozostać na stanowisku. Za jego kadencji gra wyglądała dobrze. Nareszcie liczyliśmy się do końca w rozgrywkach grupowych. No, zabrakło może tej jednej bramki.

WSZYSTKO O EURO 2012 NA DZIENNIKZACHODNI.PL W NASZYM SERWISIE SPECJALNYM

Ze względu na obowiązki selekcjonera Franciszek Smuda w ostatnich latach coraz rzadziej pojawia się w rodzinnych stronach. Mimo to wszyscy go tu dobrze pamiętają. - To zawsze był dobry synek. Nigdy nie można było złego słowa o nim powiedzieć. Grał na boiskach Lubomi i widać było, że wyróżnia się na tle pozostałych graczy - wspomina Bernard Jęczmionka, mieszkający tuż obok stadionu LKS Silesii Lubomia.

Obiekt nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ma niewielką zadaszoną trybunę, szatnie i ławki rezerwowych. To tutaj mieszkańcy spędzają wolny czas, oglądając występy swojego zespołu w lidze okręgowej. O nieprzeciętnych umiejętnościach "Franza" często się tu mówi. - Kiedy już mieszkał w Stanach Zjednoczonych i odwiedzał rodzinę, lubił wyskoczyć też na boisko. Ja trenowałem wtedy w LKS Silesia Lubomia. Miał dobrą technikę. Widać było, że chce się pochwalić swoimi umiejętnościami - opowiada Leszek Bizoń, sekretarz gminy Lubomia.

To, że prezentował nieprzeciętną technikę gry, nie zmieniało faktu, że zawsze był bardzo koleżeński. - Zdarzyło się kilka razy spotkać na prywatnej imprezie. Lubił mieć własne zdanie i wcale się pod tym względem nie zmienił. Do teraz, kiedy miniemy się na ulicy, powie "cześć". Ja z kolei z olbrzymim szacunkiem mówiłem "dzień dobry". Nic go nie zmieniło. Ani sukcesy z Widzewem, ani objęcie posady selekcjonera - mówi dalej Leszek Bizoń. Wszyscy zgodnie powtarzają, że to właśnie dzięki Franciszkowi Smudzie cała Polska usłyszała o Lubomi. - Kiedy na wyjeździe mówimy skąd pochodzimy, to nie ma już zdziwienia - dodaje Jadwiga Kornas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!