Lenin był bezpieczny
Pożegnanie miało być jednak huczne. I takie było. W Strefie Kibica na głównej ulicy w Kijowie, która kończy się Majdanem Niepodległości, Szwedzi bawili się tak, jakby jutra miało nie być. W ich "cornerach" piwo lało się hektolitrami, dziewczyny malujące twarze i włosy kibiców miały pełne ręce roboty, a skutki upału niwelowały kąpiele w fontannach. Ręce zacierali też właściciele pubów i restauracji, ich obroty znów wzrosły kilkakrotnie. Nudzili się za to milicjanci, szczególnie grupka pilnująca pomnika Lenina - Szwedzi bynajmniej nie zamierzali się na Włodzimierza Iljicza wdrapywać, ograniczając się do robienia zdjęcia.
- Wiemy kim był, w końcu jesteśmy właściwie socjalistycznym krajem - żartowali fani. Milicjantów bawiło to tak samo,czyli wcale, jak próba zapisania się do Komunistycznej Partii Ukrainy mężczyzny w podeszłym wieku, który czerwony namiot z ich sprzętem (i partyjnym napisem) wziął za siedzibę tejże organizacji.
WSZYSTKO O EURO 2012 NA DZIENNIKZACHODNI.PL W NASZYM SERWISIE SPECJALNYM
Kogut jest tylko jeden
Turyści i miejscowi kibice częściej niż z Leninem fotografowali się ze Szwedami, a właściwie ze Szwedkami. Pogoda sprzyjała bowiem roznegliżowaniu się (do pewnego stopnia bo milicjanci pilnowali także tych spraw) co bardziej rozgrzanych fanek.
Niewielu chętnych chciało natomiast pamiątkową fotkę z Galijskim Kogutem. Maskotka była tym bardziej osamotniona, że kibiców Trójkolorowych w Strefie można było policzyć niejednej ręki.
- Asterix sam potrafił pokonać całą armię Rzymian, więc my damy radę Szwedom - zapowiadali Les Bleus, których właściwe "oddziały" miały dotrzeć od razu na stadion.
Niewesołe miny mieli także nieliczni Anglicy. Jeszcze dzień wcześniej to oni sprawiali rząd dusz i rachunków w wielu kijowskich hotelach, ale gdy o świcie cała armada ruszyła do Doniecka, Majdan wpadł w ręce Szwedów.
Błochin kontratakuje
Ukraińcy mieli na głowie ważniejszy problem. Liczyli, co musi się stać, żeby ekipa Olega Błochina nie podzieliła losu Polaków i nieodmiennie wychodził im jeden, mało pocieszający wynik: trzeba było wygrać. Emocje dawały o sobie znać już na długo przed meczem. Sam selekcjoner niemal krzyczał na dziennikarzy podczas konferencji prasowych, co na nikim nie robiło już jednak specjalnego wrażenia: było tak od zawsze.
Co innego Francuzi: ich konferencja i trening były nudne jak flaki z olejem. Jedynym ożywczym elementem było przybycie Roberta Piresa.
*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?