18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konstanty Wolny: Synek z Bujakowa miał plan na Śląsk

Grażyna Kuźnik
Prochy Konstantego Wolnego wróciły do Katowic 6 czerwca br.
Prochy Konstantego Wolnego wróciły do Katowic 6 czerwca br. arc. dz
W Drajoku, zapomnianej dzisiaj dzielnicy Katowic, wychował się niezwykły synek. To Kostek Wolny, wiejski chłopak z Bujakowa, który po śmierci matki zamieszkał u wujostwa. Zaskoczył wszystkich, także swojego ojca, zwykłego hutnika z "Baildonu". Kostek kończy studia prawnicze, zostaje posłem i pierwszym marszałkiem Sejmu Śląskiego. Kiedy w Genewie pracował nad podziałem Górnego Śląska, brano go za arystokratę. Wyróżniał się kulturą, wiedzą, znajomością kilku języków, dowcipem i elegancją, które jak uważano, nabyć można tylko na salonach. Nazywano go "Freiherr", co znaczy baron i wolny pan.

Konstanty Wolny był człowiekiem z krwi i kości, los wystawiał go na wiele prób. Udowodnił jednak, że z najtrudniejszej sytuacji można wyjść z honorem. Tak zachował się wobec żony, która odeszła od niego, zostawiając go z pięciorgiem dzieci i wobec wojewody Michała Grażyńskiego, który stale go zwalczał.

- O jego godności świadczy też riposta, jaką dał Lloydowi George'owi, który powiedział, że dać Polsce Śląsk, to jak dać małpie zegarek. Dziadek wtedy stwierdził, że Polsce ten zegarek wolno nakręcać, psuć i naprawiać bez cudzego dozoru - mówi Konstanty Wolny, wnuk marszałka śląskiego.

Ojciec chciał, żeby jego syn został księdzem. Ale Kostek wybiera prawo we Wrocławiu. W katowickim gimnazjum przy Placu Wolności świetnie się uczył. Poznał tu Wojciecha Korfantego, wspólnie założyli kółko polskich gimnazjalistów. Ta przyjaźń przetrwa do końca ich życia.

We Wrocławiu wspólnie działają w w założonym w 1892 roku Towarzystwie Akademików Górnoślązaków. Doszło wtedy do wydarzenia, które wiele mówi o dowcipie Wolnego. Kiedy władze nakazują zamknąć towarzystwo, Konstanty ratuje dokumenty, składając je w sądzie jako swój testament. Żartował później, że sąd pruski bardzo rzetelnie przechowuje propolskie materiały. We Wrocławiu Wolny poznaje swoją przyszłą żonę Wandę Sworowską. Jest córką właścicielki stancji, gdzie mieszka. To dom o silnych polskich tradycjach

- Babcia Wanda była uroczą kobietą, skończyła paryską szkołę kosmetyczną. Dziadek był bardzo zapracowany i wydaje się, że Wanda miała o to żal - przyznaje wnuk marszałka. Po kilku latach małżeństwo osiedla się w Gliwicach. Tutaj Wolny otwiera własną kancelarię adwokacką, odnosi sukcesy w procesach politycznych. Przed I wojną światową zostaje aresztowany za działalność patriotyczną i uwięziony na jakiś czas w twierdzy nyskiej.

Po wojnie przeprowadza się do Bytomia. W tym mieście Wolny w 1918 roku zostaje zastępcą przewodniczącego Podkomisariatu Naczelnej Rady Ludowej dla Górnego Śląska. W czasie I powstania współpracuje z dowództwem wojskowym, w 1919 kieruje pracami Sekretariatu Plebiscytowego. W Polskim Komisariacie Plebiscytowym zostaje zastępcą Korfantego.

- Korfanty przed podjęciem decyzji o III powstaniu miał chwile zwątpienia. A wtedy mój dziadek doradził mu słowami "Wojtku, powiedziałeś A, teraz musisz powiedzieć B" - wspomina wnuk.
W maju 1920 roku Korfanty powołuje Komisję Samorządową, która ma opracować statut przyszłego województwa śląskiego. Wolny jest jej mózgiem i przewodniczącym.

Kiedy jednak Górny Śląsk jest już polski, Wolny wraca do zawodu adwokata. Ale Korfanty namawia go do kandydowania do Sejmu Śląskiego. Wolny zostaje jego pierwszym marszałkiem. Był nim do samego końca śląskiej autonomii. Zyskiwał coraz większy prestiż. Słynął ze sprawiedliwości i uczciwości. Kiedy uznawał, że jego opcja nie ma racji, głosował tak jak opozycja. Kierował się tylko własnym sumieniem.

- Oczywiście wojewoda Grażyński i tak go zwalczał, bo nie znosił korfancioków - przyznaje wnuk. - Dziadek nie wdawał się w awantury, wygrywał spory spokojem i argumentami. Co ciekawe, ci dwaj politycy mieli swoje służbowe mieszkania w jednym gmachu Urzędu Wojewódzkiego. Mogli się też kłócić po godzinach. Ale dziadek nie lubił tego lokum. Urządzał tam jedynie oficjalne spotkania przy kawie.

Gdy wybuchła wojna, Grażyński prosił, żeby Wolny razem z nim jechał w stronę Rumunii. Marszałek wybrał Lwów. Klęska Polski, przeżycia wojenne i ciężka praca wpłynęły na stan serca marszałka. Umiera nagle 9 listopada 1940 roku. Jego córka Halina zachowała w sercu ostatnie słowa, jakie powiedział do dzieci, opuszczających Lwów: "Idźcie z Bogiem. Nigdy w lewo, nigdy w prawo, zawsze - prosto."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!