Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruchniewicz: Narodowość śląska, czyli straszenie zamiast szacunku

Hanna Wieczorek
Góra Świętej Anny łączy Ślązaków. Symboliczne miejsce dla wszystkich
Góra Świętej Anny łączy Ślązaków. Symboliczne miejsce dla wszystkich Arkadiusz Gola
O Śląsku z Małgorzatą Ruchniewicz rozmawia Hanna Wieczorek. Okazją do rozmowy jest wydanie książki "Śląsk i jego dzieje". Książka napisała trójka autorów: profesora Arno Herzig, urodzony w 1937 roku w Wambierzycach, Krzysztof Ruchniewicz, rodowity wrocławianin, i Małgorzata Ruchniewicz, urodzona w Bystrzycy Kłodzkiej. Ta opowieść o Śląsku jest pierwszą pozycją, która powstała we współpracy Polaków i Niemców

Jak to jest - mamy jeden Śląsk? Czy może należy mówić o Górnym Śląsku, Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie, Śląsku Cieszyńskim?
Obecnie Śląsk nie jest postrzegany jako całość. Cezura jest jasna - połowa XX wieku, wymiana ludności, zmiany granic. Nie ma sensu tworzyć wrażenia, że Dolny Śląsk nie różni się od Górnego. Natomiast w ujęciu historycznym, moim zdaniem, tę jedność Śląska jako jednego regionu wyraźnie widać. Bo przecież gdybyśmy się uparli i podeszli maksymalistycznie do historii, to moglibyśmy się zastanawiać, czy ma sens coś takiego, jak historia Polski. Czy zachowana została jedność geograficzna w państwie, które tak radykalnie przesunięto? Państwa, które najpierw od średniowiecza wędrowało na wschód, a potem wróciło ze wschodu na zachód. A na dodatek przeżyło rozmaite migracje, jest zróżnicowane religijnie, kulturalnie. Takich pytań sobie jednak nie stawiamy. Skoro więc mówi się o Śląsku, pisze się książki o Śląsku, snuje się refleksje o Śląsku, a więc on realnie istnieje. Natomiast warto pytać o zmiany, przekształcenia, tożsamość, akcentować różnice i podziały.

Państwa książka opowiada o tej jedności Śląska?
Nie tylko, także o podziałach. Śląsk jest krainą pogranicza, dlatego te podziały były głębsze i bardziej widoczne. Bo gdyby leżał w centrum jakiegoś państwa, jedność byłaby zapewne znacznie bardziej jednoznaczna. Tu z powodu rywalizacji o wpływy różnych państw, zmiennych granic, podziały zostały tak mocno wyeksponowane.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Spór o historię Śląska wybuchł w Rybniku. Poszło o powstańców
Polski Śląsk, czyli 90. rocznica zjednoczenia Górnego Śląska z Polską [ZDJĘCIA i WIDEO]
Historia Śląska w piosence o Goduli [WIDEO]

Czy dzisiaj, kiedy to zróżnicowanie jest tak silne, można znaleźć cechy wspólne między Górnym i Dolnym Śląskiem, Opolszczyzną i Śląskiem Cieszyńskim?
Jestem o tym przekonana. Ponieważ tą wspólną cechą jest patrzenie na "pograniczny" charakter regionu. A więc na to, że Śląsk jest nie tylko miejscem konfrontacji różnych sił, prądów, ale też miejscem tworzenia czegoś nowego. Można patrzeć na Śląsk jako pośrednika. Cały region wyróżnia się prężnością, otwartością, chęcią uczestniczenia w działaniach ponadregionalnych. Tutaj nie czuć obaw przed spotkaniami z obcymi. Możemy z nimi rywalizować, ale też chcemy ich poznawać. Udało się zachować tolerancyjny charakter Śląska, mimo negatywnych doświadczeń z lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Istnienie tej tolerancji starał się podkreślić prof. Arno Herzig. Oczywiście, pisząc przy tym otwarcie, że okres międzywojenny, przynosząc grozę nazizmu, całkowicie ją zakwestionował. Jednak na Śląsku udało się przezwyciężyć tę traumę i widać znacznie żywsze odwołania do poprzednich stuleci. Czasów, w których mimo różnic religijnych i narodowych trwał na tych ziemiach konsensus pozwalający na rozwój Śląska. To właśnie otwartość, chęć współpracy spowodowała sprzyjające warunki dla rozwoju regionu.

To piękne słowa. Skąd więc takie zacietrzewienie w dyskusjach dotyczących narodowości śląskiej?
Sądzę, że świadomość skomplikowanych losów regionu powinna być bardziej powszechna. Świadomość tego, jak kształtowała się społeczność dolnośląska, czym jest Górny Śląsk, dlaczego tak się różnimy i dlaczego potrzebujemy wzajemnego szacunku. Wydaje mi się, że w dyskusjach, które się ostatnio pojawiły na temat narodowości śląskiej, zaczęło właśnie brakować traktowania się z szacunkiem. W dyskursie dominuje straszenie zagrożeniami, możliwymi stratami.
Pani się nie boi? Nie widzi zagrożeń?
Nie sądzę, byśmy mieli się czego obawiać. Może warto sobie przypomnieć, że w II RP Górny Śląsk miał, jako jedyny region w Polsce, autonomię. Przypomnieć sobie, na czym ona polegała i z czym się wiązała. A przy tym warto poznać losy ludności śląskiej zaraz po wojnie. Poddano ją upokarzającej procedurze weryfikacji narodowej, która miała ustalić, kto jest Niemcem lub kto gorliwie wspierał nazizm. Zanim się jednak za to zabrano, Ślązaków traktowano jak Niemców, między innymi wywożąc do obozów internowania w Jaworznie, Łambinowicach czy Świętochłowicach. Na Górnym Śląsku i na Opolszczyźnie do ostatnich lat PRL-u nie nauczano w szkołach języka niemieckiego.

Na początku lat 90. zaczęła się prawdziwa moda na zgłębianie dziejów Śląska, poszczególnych miejscowości czy nawet osiedli.
To prawda, przez ostatnie lata obserwujemy rozkwit tego zainteresowania.

Nie dziwi to pani? Przecież już nikt nie wierzy, że na Śląsku "kamienie mówią po polsku".
Dla ludzi mojego pokolenia, urodzonych już tutaj, historia migrantów z lat 40. i 50. jest "naszą" historią o tyle, o ile wiąże się z dziejami rodzinnymi. Znacznie bardziej naszą przeszłością jest to, co działo się w miejscowości, w której pobliżu mieszkamy, w miastach, w regionie. To nie znaczy, że zaczynamy się uważać za potomków twórców niemieckiej, śląskiej kultury. Nawiązujemy natomiastdo tego dziedzictwa. Ludzie potrzebują umościć się w swojej najbliższej okolicy, w swojej małej ojczyźnie. A do tego potrzebna jest wiedza. Nie musi być ona wcale głęboka, płynąca ze studiowania opasłych tomów napisanych przez historyków, nie potrzebujemy zgłębiać wszelkich kontrowersji i wgłębiać się w historyczne debaty. Potrzeba nam kilku znanych elementów z dziejów regionu, może jakiegoś mitu. A my tutaj, na Dolnym Śląsku, mamy swój mit założycielski - przybycia tutaj, oswojenia, wrośnięcia i oswojenia regionu. Myślę, że to bardzo pozytywny mit, na którym można budować tożsamość.

A do czegóż to możemy nawiązywać? Jakie wzorce czerpać?
Myślę, że wzorców nie zabraknie. Choćby na niwie kultury, oświaty, działalności społecznej. I to czerpanych z różnych narodów - Niemców, Czechów, Żydów... Warto to wydobyć na światło dzienne i uwypuklić. Z postaciami z kręgu polityki może być trudniej, bo polityka zaczęła dzielić ludzi, a nie łączyć. Ale i tam możemy odnaleźć wzorce dla nas, a więc takich działaczy, którzy szukali porozumienia, postępowali uczciwie i godnie nawet w najtrudniejszych warunkach. Sądzę, że można do tego nawiązywać, jako do wzoru postaw w trudnych warunkach. Jednak jeśli ktoś patrzy na problemy naszego regionalizmu z perspektywy regionalizmu Polski centralnej czy wschodniej, przyjmuje błędne założenia.

Nie mamy więc co marzyć o tradycyjnych śląskich przyśpiewkach, na przykład w czasie wesela?
Na Dolnym Śląsku byłoby to trudne. Musielibyśmy przełożyć z gwary śląskiej i jeszcze spopularyzować. Ale jest folklor śląski, który istnieje na Opolszczyźnie, na Górnym Śląsku i ma swój krąg odbiorców.

Czy za kilka lat mieszkańcy Górnego i Dolnego Śląska, Opolszczyzny, Śląska Cieszyńskiego i może jeszcze Nadodrza będą mówić o sobie, że są Ślązakami?
Myślę, że raczej utrzymają się przedrostki "Dolno-" i "Górno-". To zresztą będzie bardziej zrozumiałe. Ale istotne jest, iż pozostanie słowo "Ślązak", które podkreśla chęć przynależności do regionu śląskiego, mówi, iż nie uważamy tego za przypadkowe miejsce do życia. I to jest bardzo dobre dla stabilności wspólnot lokalnych, społeczeństwa obywatelskiego. Tę tożsamość warto głębiej wykształcić, byśmy byli bardziej aktywni, odpowiedzialni za siebie. Bo PRL-owski centralizm w dużej mierze w nas to zniszczył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ruchniewicz: Narodowość śląska, czyli straszenie zamiast szacunku - Dziennik Zachodni