Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lato na zawsze, u Smudy bez zmian: Slogany euro 2012, których nie zapomnimy

Marcin Zasada
"Koko, spoko" stało się polską dewizą
"Koko, spoko" stało się polską dewizą Grzegorz Dembiński
Musimy zreformować polską piłkę, zaczynając od zmiany systemu szkolenia młodzieży - mniej więcej tak, kwadrans przed końcowym gwizdkiem, kolejną porażkę Polaków w meczu o wszystko podsumowywać zaczynał Dariusz Szpakowski. Teraz nie było jego monologu? Tym lepiej, to tylko jeden z dowodów, że finiszujące Euro przejdzie do historii jako inne niż wszystkie. Czyje słowa, jeśli nie Szpakowskiego, utkwiły nam w pamięci na zawsze?

Bez żelu nie idę

Na przykład te: "aczkolwiek", "bynajmniej", "poniekąd". Serio? Przecież wszyscy słyszeliśmy wypowiedzi polskich reprezentantów, którzy przed kamerami jakoś rzadziej niż zwykle zacinali się i nieporadnie konstruowali opowieść o tym, jak "Marcin podał, ja »szczeliłem«, wpadło, a zagraliśmy na zero z tyłu". Złośliwi będą utrzymywać, że nauczenie piłkarzy używania kilkusylabowych spójników nie było trudne, bo wystarczyło ich przekonać, by w ten sposób w oficjalnych sytuacjach zastąpili brzydki wyraz na literę "k". Mniejsza o motywy, fakt obiektywny jest taki, że nasi futbolowi wybrańcy właśnie wyszli z epoki dukania i sylabizowania, a weszli w erę retoryki.

Dla sportowca umiejętność komunikowania się ze światem, nie tylko za pośrednictwem gestów radości po zdobytej bramce, to wymóg naszych czasów. Sławni sportowcy publicznie reprezentują nie tylko siebie, występują na konferencjach prasowych i w reklamach. A w nich, niestety, trzeba coś mówić. A propos reklam. "Bez ciebie nie idę" - mówił nasz kadrowicz do chłopca w spocie pewnego producenta fast-foodów. To też zapamiętamy, choć znajdą się i tacy, którzy za parę lat będą przekonywać, że to nie polski piłkarz mówił, tylko portugalski. Ronaldo dokładniej, a odbiorcą był słoik żelu.

Zdrowie położyli. Kto, NFZ?

Na miano spotu reklamowego, który będziemy długo wspominać, zasługuje niewątpliwie ten z ministrem Markiem Sawickim, który z gospodarskim uśmiechem oświadczał, że "ma wysoki plon". Koszt kampanii promującej ministra, ulokowanej w najlepszym czasie antenowym, wyceniono na ok. 3 mln zł.

Było o lokowaniu? Właśnie. Dzięki Euro, spora część rodaków dowiedziała się, co to takiego "lokowanie produktu". Empirycznie. Pomeczowe rozmowy (nudne jak diabli) z gościem-celebrytą i warszawskim stadionem w tle, odbywały się na dachu fabryki słodyczy. Gdyby ktoś nie wiedział, jakiej, wszystko objaśniał napis u dołu ekranu. Na partyzanckie lokowanie postawił Jerzy Dudek, który pojawił się w studiu TVP ubrany w koszulę z logo producenta olejów silnikowych. Za podobny wyczyn na boisku UEFA dotkliwie ukarała finansowo duńskiego piłkarza, który podczas meczu pokazał majtki z nazwą firmy bukmacherskiej.
O ile piłkarze podciągnęli się w operowaniu polszczyzną, tak tej lekcji (i nie tylko tej) nie odrobił Franciszek Smuda. Fragment pomeczowego wywiadu: "Chłopaki no to, co mieli w nogach i to, co w zdrowiu, to położyli na boisku", "w jednym spotkaniu grali jak nakręceni, czyli zdrowie było, a w drugim spotkaniu tego zdrowia nie było". Auć. O co chodzi z tym zdrowiem? To taki nowy synonim kondycji. Miało nie być o Szpakowskim, więc tylko jeden rodzynek z jego repertuaru: "czy to jest ten moment?!". Wydawało nam się, że zarezerwował go na mecze Polaków (tak krzyczał, gdy nasi rozpoczynali akcję), ale w spotkaniu Czechów z Portugalią też wieszczył "ten moment". To jeszcze o rywalu "Szpaka", Tomaszu Zimochu. Jego galopująca na oślep narracja zdobyła serca wielu słuchaczy. Dwa cytaty, o których nie sposób zapomnieć: "Gdy nie będzie wykorzystywał takich sytuacji, to na tych jego grubych wargach nie znajdą się usta ukochanej Shakiry" (o hiszpańskim obrońcy Gerardzie Pique) oraz: "Polacy są jak koty wystawiające te niepoobcinane pazury".

Tytoń: Lucky Strike

Dowcipy tych mistrzostw? Najlepszy był chyba ten po pierwszym meczu z Grekami: "Co tam u pana, panie Smuda". "A nic, bez zmian" (jak pamiętamy, w tym spotkaniu nasz trener nie wprowadził na boisko ani jednego rezerwowego). Po tym samym meczu bohaterem niezliczonej liczby dowcipów stał się bramkarz Przemysław Tytoń. "Wchodzi na boisko Tytoń, a Smuda do niego: Tylko się nie podpalaj", "Pseudonim dla Tytonia? Lucky Strike!", "Boruc wyleciał za alkohol, Szczęsny za Tytoń", "Palenie zabija, Tytoń broni".

Być może największym komunikacyjno-marketingowym sukcesem Euro będzie wypromowanie nowego hasła promocyjnego dla naszego kraju. "Polska. Biało-czerwoni" śpiewali nad Wisłą nawet Irlandczycy (w ich wersji brzmiało to jakoś tak: "Polska. Wieloszerwony"). Od teraz już nikt za granicą nie będzie musiał tłumaczyć, jaka jest różnica między Poland i Holland. Wystarczy: "Polska. Biało-czerwoni". Zapamiętaliśmy to nie tylko my, ale cała chmara obcokrajowców, która odwiedziła nasz kraj podczas mistrzostw.

Na koniec, hymn Euro. A nawet dwa. Tytuł tego pierwszego, odsądzanego od czci i wiary, od razu zagnieździł się w potocznym języku. Szybko okazało się, że "koko spoko" to nasza narodowa dewiza. Teraz hymn oficjalny: "Endless Summer". Marketingowcom z UEFA chodziło o niekończące się lato, czyli słońce, zabawę i piłkarskie emocje na dodatek. Polacy, jak zawsze szukający dziury w całym, odnaleźli w piosence złą wróżbę. "Lato na zawsze"? W PZPN? Mucha nie siada.

Jakie wydarzenia z Euro 2012 utkwiłyCi najbardziej w pamięci? Napisz


*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!