Plura: Komorowski to moja porażka

Rada Górnośląska chce powołać Radę Języka Śląskiego. To dobry pomysł?
Tak, bo organizacje, które chcą uznania śląskiego za język regionalny często są pozbawione fachowej wiedzy. Potrzebni są fachowcy, którzy wesprą ich działania. W czasie, kiedy zabiegano o uznanie mowy kaszubskiej za język taka rada także działała. Była dla tworzących prawo sygnałem, że ludziom zależy.

Co się dzieje z projektem nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych, która ma usankcjonować język śląski?
W pierwszych dniach lipca powinien trafić do pierwszego czytania w Sejmie i następnie pod obrady komisji mniejszości narodowych. Będę wnioskował o wysłuchanie publiczne organizacji, które zabiegają o język śląski, aby mogły się wypowiedzieć w tej sprawie. By głos ze Śląska był słyszany w Sejmie. Liczę też na wsparcie samorządów.

Czy do tej pory udzielały go?
Ucieszyła mnie uchwała rady powiatu pszczyńskiego, która kilka tygodni temu poparł starania Ślązaków w sprawie języka. Kilka dni temu to samo stało się w Rybniku. Właśnie przygotowuję pisma do samorządów województwa śląskiego i samorządu wojewódzkiego, o podobne inicjatywy. W przyszłym tygodniu wyślę je też na Opolszczyznę.

Pod koniec ubiegłej kadencji Sejmu wspomniał pan, że będą zbierane podpisy pod inicjatywą obywatelską w sprawie języka śląskiego.
Zawiesiłem ten pomysł. Po drodze powstała Rada Górnośląska i Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. Czekam też na oficjalne wyniki spisu powszechnego. Nic nie wskazuje też, aby projekt poselski w sprawie języka miał natrafić na jakieś problemy. Jedyną moją porażką jako pedagoga jest prezydent Komorowski.

Podczas ostatniej wizyty w Katowicach język śląski nazwał sztucznym tworem, którego nie ma sensu tworzyć.
No właśnie tak. Rozmawiałem z nim na temat języka regionalnego, ale najwyraźniej moje argumenty nie wystarczyły. Jeśli chodzi o projekt obywatelski, to ma on zwolenników, ale dzielą się oni na dwie grupy. Pierwsza chciałaby zbierać podpisy pod projektem identycznym z tym, który złożyłem w Sejmie. Drudzy chcą się domagać statusu mniejszości etnicznej dla Ślązaków. A to obecnie jest niewykonalne. Słowem projekt obywatelski mógłby nas podzielić, a na konflikcie nam nie zależy.

W poprzedniej kadencji szef sejmowej komisji mniejszości poseł Ast z PiS-u był nieprzychylny językowi śląskiemu. Skierował projekt do podkomisji, w efekcie unicestwił go. Jak teraz układają się siły?
Układ jest korzystniejszy. Nie powinno dojść do torpedowania nowelizacji. Przewodniczącym komisji jest Miron Sycz, przedstawiciel mniejszości ukraińskiej. Sprawy Śląska są mu bliskie. Jedną z wiceprzewodniczących jest Danuta Pietraszewska z Rudy Śląskiej, gorąca orędowniczka języka śląskiego. Zastąpiła Kazimierza Kutza. Jego oddanie dla sprawy było imponujące, ale zbyt rozpalał emocje. A to nie zawsze służyło sprawie. No i zielone światło dla języka wiosną dał nam premier Donald Tusk. Powiedział "Róbcie to".

A co z prezydentem? Umówi się pan na kolejną lekcję?
Jeśli będzie okazja. Nie wyobrażam sobie, by kiedy już ustawa pojawi się na jego biurku miał jej nie podpisać. Obiecał nam to w czasie kampanii wyborczej i to w Dzienniku Zachodnim. On nie odrzuci 800 tys. wyborców. Nie będzie chciał ich sobie zrazić. Mam nadzieję, że w sprawie języka regionalnego jego poglądy ewoluują. Ciężka praca w tym zakresie czeka nas wszystkich i to nie tylko w stosunku do prezydenta. Trzeba przekonać wiele osób, że chodzi o ochronę dóbr kultury, a nie separację.

Zaprosi pan sejmową komisję do spraw mniejszości na Śląsk?
Wraz z posłanką Pietraszewską chcielibyśmy zaproponować posłom trzydniową sesję wyjazdową. Aby osoby, od których będzie zależało uznanie śląskiego za język regionalny mogły go usłyszeć na cudownie zadbanych ulicach wsi opolskich i lublinieckich. By posłuchały go w Cieszynie, a także w spolszczonej już wersji z ust mieszkańców Katowic.

*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie