Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekając na akt oskarżenia w sprawie śmierci Madzi z Sosnowca

Aldona Minorczyk-Cichy
arc.
Katarzyna W. od pięciu dni przebywa w Areszcie Śledczym przy ul. Mikołowskiej w Katowicach. Tym razem raczej nie opuści go przed upływem trzech miesięcy, bo o tak długim jej pobycie zdecydował w ubiegły piątek sąd. A warto pamiętać, że na wniosek prokuratury czas odosobnienia może zostać przedłużony.

Dlaczego? Powodów jest kilka. Pod koniec ubiegłego tygodnia Katarzyna W. usłyszała od śledczych z Prokuratury Okręgowej w Katowicach zarzut zabójstwa. Ten czyn zagrożony jest karą od 12 lat do dożywocia. Drugi powód to - zdaniem sądu - twarde dowody wskazujące na duże prawdopodobieństwo, że W. na początku roku zabiła swoją półroczną córeczkę, a następnie ukryła jej zwłoki. Trzeci powód - matka Madzi wielokrotnie kłamała. Wprowadzała w błąd policję i prokuraturę, a nawet preparowała dowody przeciwko rzekomemu porywaczowi dziewczynki. Zdaniem śledczych isnieją uzasadnione podejrzenia, że także teraz może mataczyć, a co za tym idzie po prostu utrudniać śledztwo.

Prof. Brunon Hołysk, znany kryminolog i rektor Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie, podkreśla, że ta sprawa jak mało która zbulwersowała opinię społeczną.

- Zarzut zabójstwa dla Katarzyny W. spowodował, że wiele osób poczuło, że jest na świecie sprawiedliwość. Nie ukrywam, że sam od początku byłem przekonany, że zabiła córkę. Wszystko na to wskazywało - mówi prof. Brunon Hołyst. I dodaje, że powinniśmy pamiętać, że w tej sprawie nie wszystko jest przesądzone. Zarzuty to nie akt oskarżenia, a tym bardziej nie prawomocny wyrok.

- To sąd będzie decydował o winie lub jej braku - mówi prof. Hołyst.

Nie wiadomo nawet, czy decyzja o areszcie dla matki Magdy się utrzyma. Podczas posiedzenia sądu (w nocy z czwartku na piątek) kobieta poprosiła o wyznaczenie adwokata z urzędu i zgodnie z obowiązującym u nas prawem został on wyznaczony. Prawnik może w jej imieniu zażalić się na areszt i tak pewnie zrobi. Jego poprzednikowi się to udało. Katarzyna W. opuściła wtedy mury zakładu w dniu pogrzebu córki, ale nie odważyła się przyjść na cmentarz. Ochronę nad nią przejęła policja. Umieszczono ją w bezpiecznym mieszkaniu razem z mężem Bartkiem Waśniewskim. Wkrótce jednak z tej ochrony zrezygnowała, bo jak twierdziła czuła się kontrolowana i naciskana.

Zaraz potem zajął się nią Krzysztof Rutkowski, który teraz uważa to za jednen z największych błędów swojego życia. Wtedy jednak - jak zapewnia - był przekonany o tym, że W. nieumyślnie przyczyniła się do śmierci dziewczynki.

- Tak naprawdę przekonałem się o jej winie, kiedy w Łodzi uciekła przed badaniem wariografem. Nie mam wątpliwości, źe ta dziewczyna kłamie i że zabiła dziecko, bo jej przeszkadzało - mówi Krzysztof Rutkowski.


*Marsz Autonomii 2012 ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!