Dlatego budzi mój niepokój postawa zaprezentowana przy okazji powstawania dzieła, które miało na celu upamiętnić zasłużonych mieszkańców Goczałkowic. Otóż, jak się okazało, nie wszyscy tego chcieli... Jak przyznała w majowej rozmowie z "DZ" prof. Wiesława Korzeniowską, autorka "Goczałkowickiego Słownika Biograficznego": - Niektórzy odmawiali, tłumacząc, że ten czy inny był w wojsku niemieckim i może nie należy o tym pisać, a przecież wszyscy na Śląsku wiedzieli, że do tego niemieckiego wojska nikt z własnej i nieprzymuszonej woli nie szedł. I wiedzieli, co by było, gdyby chciał odmówić - podkreślała.
Te nasze, rodzinne historie wymagają wyzwolenia, opisania - tak jak uczynił to nasz śląski pisarz, Alojzy Lysko z Bojszów, który latami szukał śladów poległego na froncie wschodnim ojca. I odtworzył jego losy w imponującym, składającym się z czterech części, pamiętniku, zatytułowanym "Duchy wojny". Realia wojenne są tu przytłaczające, jej okropności widzimy oczami głównego bohatera, który w końcu ginie na bezkresach Ukrainy...
Kogo nużą historyczne książki, temu gorąco polecam tej epicki, emocjonalny opis tragicznego losu Ślązaka wcielonego do Wehrmachtu, Alojzego Ochmana z podpszczyńskich Bojszów.
Polecam również realizowane w ostatnich latach wojenne filmy Józefa Kłyka, a szczególnie ostatni, "Nie wszystko mi wojna zabrała" z 2009 r., o Ślązakach walczących pod Stalingradem, gdzie okropności wojny, śląski los, tęsknota śląskich synków za domem jest pokazana szczególnie wymownie. Dziwię się, bo jakoś nie słyszałem, by szkoły korzystały z tego dorobku. A jest to doskonały materiał edukacyjny do historii regionu.
Jest i głośna książka profesora Ryszarda Kaczmarka, tego samego, który szefuje pszczyńskiej monografii, pt. "Polacy w Wehrmachcie", wydana dwa lata temu w krakowskim Wydawnictwie Literackim, gdzie na blisko 550 stronach autor tłumaczy, w sposób popularny, dość zawiły, i jak się okazuje dotyczący nie tylko Ślązaków i Kaszubów problem. Szacuje się, że do Wehrmachtu wcielono około pół miliona mieszkańców ziem Polski, w tym przede wszystkim ze Śląska i Pomorza, ale także Wielkopolski.
Tragedia naszych dziadków polegała nie tylko na tym, że zostali zmuszeni do służby wojskowej, wbrew sobie. Po wojnie byli przecież napiętnowani, a w trzeciej Rzeczpospolitej, u kresu swych dni, również woleli milczeć. Tak naprawdę dopiero w ostatnich kilkunastu latach rozpoczęła się dyskusja przywracająca ich do publicznej świadomości. Dożyły tego jednostki. Ale "ten garb" dziedziczą następne pokolenia.
I, niestety, zamiast zrozumienia złożoności śląskich losów, potomkowie zaciąganych przymusowo do Wehrmachtu spotykają się z potępieniem. Dowodem tego jest polityczna propaganda, widząca wszystko w czarno-białych barwach, a jej efektem jest obawa śląskich rodzin przed upublicznianiem takich tragicznych epizodów.
We wspólnotach domowych jest praktykowane opowiadanie o tragicznych losach przodków, ostały pewno jakieś listy, zdjęcia młodych chłopców ubranych w niechciane, narzucone im mundury. Ale często pomija się milczeniem i skazuje na niebyt te trudne śląskie epizody.
Powstało, i powstaje wiele publikacji, sam zresztą do kilku przykładałem ręce, ale ten niewytłumaczalny wstyd przed własną historię pozostał. Byłem tego sam nieraz świadkiem ("A lepi tego nie ruszać", "Jeszcze kto pomyśli, że my Niymce", "Wnuczce to w szkole może zaszkodzić"). Apeluję: nie wstydźcie się "dziadków z Wehrmachtu"! To część naszej tragicznej historii. Trzeba o tym pamiętać. I pisać.
Dr Grzegorz Sztoler jest historykiem, pracuje w archiwum DZ, pisze książki, współpracuje z miesięcznikiem społeczno-kulturalnym "Śląsk" w Katowicach.
*Marsz Autonomii 2012 ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?