Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatek ciężko poparzony na hałdzie, ale winnych nie ma

Magdalena Nowacka-Goik
Pani Izabela ze zdjęciami poparzonych nóg swojego syna. Chłopca czeka teraz długa i kosztowna rehabilitacja
Pani Izabela ze zdjęciami poparzonych nóg swojego syna. Chłopca czeka teraz długa i kosztowna rehabilitacja Magdalena Nowacka-Goik
Do wypadku doszło podczas imprezy na terenie dawnej kopalni w Bytomiu. Ani organizator, ani właściciel terenu nie czują się odpowiedzialni za zdarzenie

Izabela Kowalczyk, mama 14-letniego Aleksandra, kilka dni temu znów odwiedziła teren dawnej KWK Miechowice. To tu dwa miesiące temu jej syn został poparzony po tym, jak osunęła się pod nim ziemia i doszło do samozapłonu hałdy. Teren nie jest ogrodzony ani zabezpieczony.

Pani Izabela jest przerażona. Bo na hałdzie widziała dziewczynkę z psem. I biegającego niedaleko chłopca. - To dosłownie metr od ulicy, przy której stoją bloki, do których jest doprowadzony gaz ziemny. To przecież jest niebezpieczne - mówi. Do poparzenia jej syna doszło podczas imprezy "Śląskie manewry". Chłopiec oddalił się na chwilę od rodziców, z którymi przyszedł. Zmusiła go do tego potrzeba fizjologiczna. A że w pobliżu nie było widać przenośnych toalet, wybrał zarośla, za którymi było puste miejsce po dawnych budynkach kopalni. Tam doszło do osunięcia się ziemi, pod którą tlił się żar. Chłopiec trafił do szpitala. Ma poparzone nogi. Konieczny był przeszczep. Aleksandra czeka też długa i kosztowna rehabilitacja.

- Musi nosić specjalne ochronne skarpety, a do smarowania ran trzeba odpowiednich maści z silikonem - opowiada pani Iza. Chłopiec trenuje judo w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Wróci do niej 1 września. Ale kiedy wróci na treningi? Trudno powiedzieć. Pani Iza nie ukrywa, że ma żal, iż sprawę uznano za nieszczęśliwy wypadek. - 23 lipca usłyszałam od policjanta, że sprawa będzie zapewne umorzona - mówi. Po tym jednak, zainteresował się nią Dziennik Zachodni, okazało się, że śledztwo zostanie przedłużone do 19 września. - Mam nadzieję, że sprawa zostanie dokładnie rozpatrzona - mówi pani Iza.

Kto jest odpowiedzialny za zabezpieczenie terenu? Organizatorem imprezy było Stowarzyszenie Pasjonatów Wojskowości "Kompania Bytom". Prezes stowarzyszenia Norbert Kujawa mówi, że teren, na którym doszło do wypadku, nie podlegał im.

Bo impreza odbywała się obok. Do terenu przyznaje się za to Spółka Restrukturyzacji Kopalń. Witold Jajszczok, rzecznik spółki
potwierdza, że teren nie jest zabezpieczony. Twierdzi jednak, że dzień po wypadku była tu wizja lokalna, a strażacy zrobili pomiar temperatury kamerą termowizyjną. - Z odczytu kamery wynikało, że na skarpie, w podłożu glinianym, utrzymuje się temperatura 50 stopni Celsjusza i nie ma zagrożenia pożarowego - mówi rzecznik.

Na hałdzie pojawiły się tablice ostrzegawcze, ale związane z... rosnącymi na skarpie drzewami, których korzenie zostały podmyte w czasie akcji gaśniczej. - Aktualnie nie występuje zagrożenie, ale i tak teren objęty jest naszym monitoringiem - mówi rzecznik. Skarpa ma zostać poddana rekultywacji.

Hałdy są niebezpieczne nie tylko w Bytomiu. W lipcu tego roku chorzowscy urzędnicy wydali zakaz korzystania ze skweru przy ulicy Floriańskiej w tym mieście, właśnie ze względu na niebezpieczną hałdę i możliwość poparzenia. Miejsce odgrodzono taśmą. W Wojkowicach w powiecie będzińskim też jest podobna hałda: przed wejściem jest taśma, ale można tam bez problemu wejść. Mimo ogrodzeń i tablic można się też dostać na hałdę Szarlota w Rydułtowach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!