Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Musioł o Górniku: Deja vu ze świętym Mikołajem w tle

Męski punkt widzenia
Rafał Musioł
Rafał Musioł arc.
Zmiana trenera, wrażenie chaosu, nagłe transfery piłkarzy niechcianych w innych klubach. Czy ta kombinacja coś wam przypomina? Tak, macie rację - chodzi o politykę prowadzoną w Górniku Zabrze. Identyczną dziś i w sezonie 2008/09, gdy klub spadał z ekstraklasy.

Niewątpliwie na Roosevelta panuje sytuacja kryzysowa. Bywa, w końcu to tylko sport. Ale akurat w Zabrzu rozwiązuje się ją wbrew wszystkim zasadom wykładanym w szkołach dla menedżerów. Nie ma chwili zastanowienia, ochłodzenia rozgrzanych głów. Jest działanie. Nagłe i dziwne. No i ten mechanizm ze świętym Mikołajem w roli głównej. Prezes (a przynajmniej tak się wówczas wydawało) Zbigniew Waśkiewicz odszedł, bo nie miał środków na działalność. Chwilę później na klub spadł deszcz pieniędzy z obligacji.

Trener Robert Warzycha został zwolniony i nie doprosił się wzmocnień zespołu, a kilkadziesiąt godzin później w klubie pojawił się cały desant nowych zawodników (wrażenie, że postawiono na ilość, a nie na jakość wydaje się zresztą uzasadnione). Takich sytuacji było więcej. Ba, właściwie są regułą.

Czy Górnik naprawdę może zaprzeczyć tezie, że nic dwa razy się nie zdarza, na rzecz potwierdzenia teorii o historii, która lubi się powtarzać? Na razie w porównaniu z rokiem 2008 łatwiej znaleźć podobieństwa niż różnice. Może jest tylko mniej śmiesznie, no ale Leszek Ojrzyński to nie Henryk Kasperczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!