Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolekcjonerzy wakacyjnych wrażeń. Dziś wspomina Michał Wroński

Michał Wroński
To tylko pozory. Wirtuozem arabskiej muzyki nie zostałem
To tylko pozory. Wirtuozem arabskiej muzyki nie zostałem Michał Wroński
Największym odkryciem pozostanie dla mnie wyprawa w rumuńskie Karpaty Wschodnie Anno Domini 2000. Po raz pierwszy taszczyłem wówczas na plecach 25-kilogramowy plecak, po raz pierwszy rozpalałem ognisko na połoninie i po raz pierwszy posmakowałem pulpy - ryżowej brei z domieszką żółtego sera, boczku, keczupu i warzywek z puszki. Przekonałem się też, że w ojczyźnie Drakuli (wbrew rozpowszechnionej opinii) wcale nie grasują hordy wygłodniałych wampirów i niedźwiedzi.

Paniczny strach przeżyłem, kiedy wojak na lotnisku w bułgarskiej Warnie odkrył w podręcznym bagażu rodziców mój ulubiony scyzoryk i tymczasowo go skonfiskował, uznając za narzędzie z arsenału potencjalnego terrorysty. Nie przekonało go, że niedoszły porywacz ma 6 lat i kompletny brak pomysłu na to, w imię jakich racji miałby uprowadzać samolot. Ostatecznie wszystko dobrze się skończyło i odzyskałem "swoje narzędzie zbrodni" na warszawskim Okęciu.

Szarlotka i ciszki po kaszubsku - jeśli wakacje mogą mieć swój smak, to znajduję go w Swornychgaciach, gdzie przy wyżej wymienionych frykasach przez lata całe kończyliśmy ze znajomymi nasze spływy kajakowe rzekami północnej Polski.
Ulubiona pamiątka z wakacji to drewniany bies, którego kupiłem kilkanaście lat temu w Wetlinie. Do dziś dnia wisi u mnie na ścianie w pokoju. Z tamtego wyjazdu pamiętam jeszcze żmiję, na którą nadepnąłem w dolinie Sanu. Nie
zdążyła mnie "na pamiątkę" dziabnąć.

Dwa gole Olivera Bierhoffa w finale Euro 1996 zapadły mi pewnie w pamięć tylko dlatego, że relacji z tego meczu wysłuchaliśmy razem z kolegami, leżąc na podłodze w "pomieszczeniu zastępczym" schroniska w dolinie Kościeliskiej. Było ciemno, wilgotno, a my mieliśmy maleńkie radio i wiarę w to, że tytuł najlepszej drużyny Europy przypadnie jednak Czechom.

Dumę z moich talentów tłumacza odczułem rok temu w Maroku, gdy jeden z tubylców poproszony przeze mnie o powtórzenie wypowiedzianej po francusku kwestii zaklął szpetnie, po czym zaczął mnie przepraszać i tłumaczyć się, że jego francuszczyzna jest raczej marna. Nie uznałem za stosowne wyjaśniać mu, że w tej mierze wiele nas łączy.


*Marsz Autonomii 2012 ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!