Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Flirt dozwolony w każdym wieku

Henryka Wach-Malicka
Badania pokazują, że w większości przypadków inicjatorami przygód (z zabiegami w tle) są mężczyźni
Badania pokazują, że w większości przypadków inicjatorami przygód (z zabiegami w tle) są mężczyźni 123RF
Na deptaku w Ciechocinku, albo w Rymanowie, albo w każdym innym uzdrowisku, widać pary starszych państwa, wyraźnie sobą zainteresowanych. Grzeszą, bulwersują czy nadrabiają deficyt dobrych emocji? Pisze Henryka Wach-Malicka.

Latem krąży nad krajem widmo. Widmo wczasowo-sanatoryjnego romansu, które pozostawionym w do-mu partnerom kuracjuszy spędza sen z powiek.

I nie jest to lęk irracjonalny, skoro w badaniach OBOP, przeprowadzonych trzy lata temu, prawie 60 proc. osób korzystających z leczenia sanatoryjnego przyznało się do uczuciowej fascynacji kimś poznanym w tzw. "zdrowotnych okolicznościach przyrody". Przyznało się oczywiście ankieterom, bo po powrocie do domu wakacyjne romanse są na ogół skrzętnie ukrywane, numery telefonów kasowane, a zdjęcia wylatują w kosmos.

Co roku, o tej samej porze

I choć do seksu, jak do tanga, trzeba dwojga, to badania pokazują, że inicjatorami erotycznych przygód (z zabiegami w tle) są jednak mężczyźni.

Wakacyjne flirty potwierdzają listy kuracjuszy na internetowym forum nasze-sanatorium.pl. Pani podpisująca się Narewka pisze: "Romanse w sanatoriach były, są i pewnie będą, nie ma się co oszukiwać. Różni ludzie przyjeżdżają, niektórzy tylko po to, by się wyszaleć. Jeśli to tylko romans na 3 tygodnie, bez konsekwencji, to nie potępiam. Gorzej, jeśli to się ciągnie potem. Znam takie pary, które umawiały się na wspólny wyjazd,(...) pobyły sobie razem w sanatorium, potem każde grzecznie wracało do domu, aż do następnego razu. Początkowo mnie to gorszyło, z wiekiem przeszło. Jeśli komuś to odpowiada, to czemu nie?".

Uwaga: idzie lew turnusu

Pani Alina, którą spotkałam w cukierni w Ustroniu, i która (anonimowo, ale jednak) pozwoliła przytoczyć swoją opowieść, mówi tak: - Tych facetów, co przyjeżdżają na podryw, to ja rozpoznaję, proszę pani, przy pierwszym posiłku. Ładnie ubrani, opaleni, zawsze grzeczni, to fakt, czasem jakiś sygnecik, ale niekoniecznie. A we wzroku czujność. Bo to jest, proszę pani, oko myśliwego. I mają gadane od pierwszej chwili; jaki bogaty, gdzie nie był i w ogóle, to on na te natryski tak sobie, dla kaprysu przyjechał, bo generalnie nic mu nie jest! Ja do Ustronia przyjeżdżam od dawna, teraz na własny koszt, bo mi tu powietrze służy, i tego od kaprysów widzę co roku! Mnie już nie zaczepia, ale inne panie tak. Czasem któraś się z nim umawia, najczęściej samotna. Ale, i przede wszystkim niech pani to napisze, takich płomiennych romansów to jest najwyżej kilka na turnus. Ludzie do siebie lgną, głównie dlatego, że fajnie jest się razem pośmiać i posiedzieć na ławce. Z widokiem na Czantorię .
Trudno nie zgodzić się z panią Aliną, także co do tego, że na leczenie uzdrowiskowe przyjeżdżają jednak w większości ludzie starsi i po przejściach. Nie tylko zdrowotnych, ale i życiowych. Często samotni i łaknący kontaktu, potrzebujący odrobiny zainteresowania. Jeśli to zainteresowanie ma w dodatku lekko erotyczny charakter, czują się zwyczajnie młodsi i pewniejsi siebie.

Nam też wypada!

Skoro jest tak dobrze, to skąd wzięło się przekonanie o powszechności wakacyjnych romansów i te 60. proc. "winowajców"? W dużej mierze z wieloznaczności samego słowa romans.

Dla jednych oznacza ono dosłownie fizyczną zdradę, dla innych tylko flirt, który nawet jeśli gorący, to jednak nikogo dramatycznie nie krzywdzi i nie łamie przyjętych norm. Na wspomnianym forum, wiele kobiet (bo one przeważają) pisze o sanatoryjnych zdradach tak, jak pani Ela222: "Moim zdaniem są to jednostkowe zdarzenia, które mogą się być wszędzie, nie tylko w sanatorium. Ponadto opinia romans najczęściej dotyczy kuracjuszy, którzy pójdą na spacer, kawę, potańczyć, a otoczenie zaraz przypina im łatkę".

Do tego dochodzi rzecz szalenie istotna, choć pomijana w rozmaitych rozważaniach. Współczesna cywilizacja przesunęła wprawdzie przyzwolenie na demonstrowanie uczuć przez ludzi starszych przynajmniej o 10 lat, ale po sześćdziesiątce dalej nie ma dla nich litości. Kiedyś mówiło się oględnie, że "im nie wypada", dziś brutalnie - "żenada". W kuracyjnym tyglu, otoczeni przez równolatków, czują się zdecydowanie bardziej komfortowo. I choć wielu młodym sanatorium jawi się jako jakieś getto,w rzeczywistości bywa jednym z nielicznych miejsc, w jakich ludzie nie czują się skrępowani w okazywaniu sobie sympatii czy zainteresowania.

Nie zostałem spisany na straty

Socjolog społeczna, prof. Katarzyna Popiołek odradza, zwłaszcza osobom pozostającym w stałych związkach, wakacyjny seks z innym partnerem. Przygoda może satysfakcjonująca, ale zwykle pozostaje po niej niesmak . Nie ma natomiast niczego przeciw uroczemu flirtowi bez zobowiązań, który w szczególnych przypadkach może zdziałać nawet więcej niż terapia.
- Wszyscy mamy - mówi - jakieś niezaspokojone potrzeby emocjonalne, które trudno na co dzień nadrobić. Zabiegani, zapracowani i od kilkunastu lat z tym samym partnerem u boku, ani nie oczekujemy od niego czułości co godzinę, ani jej nie dajemy. Czyjeś zainteresowanie pozwala nam jednak nagle dostrzec, że nadal jesteśmy towarzyscy, atrakcyjni i wspaniale się z nami rozmawia. To ładuje nasze akumulatory i dopieszcza ego. Zwłaszcza, że flirtujący (-a) staje na głowie, żeby nam zrobić przyjemność. Jeśli nasz związek jest silny i oparty na zaufaniu, a my tego zaufania nie zawiedziemy, to takie dowartościowanie "z zewnątrz" może mu się tylko przysłużyć. Po powrocie najczęściej doceniamy partnera, a nasza łagodność powoduje zwrot dobrych emocji. A gdy spotkają się dwie osoby samotne, często starsze, to te kilkanaście wspólnych dni ma dla ich poczucia bezpieczeństwa wartość bezcenną. Czasem zostają ze sobą na dłużej, znam takie przypadki, czasem się rozjeżdżają, ale dla obojga ten flirt oznacza jedno: nie zostałem spisany na straty!

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO


*Marsz
Autonomii 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE

*Olimpiada
w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI

*KONKURS FOTOLATO 2012:
Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano
najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-
mail. Zapisz się do
newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Flirt dozwolony w każdym wieku - Dziennik Zachodni