Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Celibat, czyli iluzja aseksualnych aniołów

Anita Czupryn
arc
Niedochowanie celibatu przez katolickich duchownych to nie jest rzecz nagminna, ale się zdarza. Zawsze jednak wywołuje falę dyskusji, czy aby nie nadszedł w końcu czas, by ksiądz mógł mieć żonę. Pytania stawia Anita Czupryn

Wróciłem na plebanię z parafii, gdzie głosiłem rekolekcje. Pod plebanią radiowóz, skopane drzwi mieszkania jednego z księży. Po chwili dowiedziałem się, że jakiś czas temu rodzina pewnej dziewczyny przyjechała wymierzyć sprawiedliwość wikaremu. Ten zabarykadował się i wezwał policję. Krewcy krewni odjechali, ale obiecali powrócić w najbliższą niedzielę. Zadzwoniłem do księdza kanclerza w kurii. Ten ksiądz musi natychmiast opuścić parafię - powiedziałem. - A co ja mam z nim zrobić? - zapytał ksiądz kanclerz- to już czwarty przypadek w ostatnich tygodniach - pisze na swoim blogu ksiądz Wojciech Lemański, proboszcz parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy. I wylicza inne, bulwersujące przypadki: "Profesor w seminarium duchownym prosił, by mógł zamieszkać u mnie na plebanii. Miał pokój w sąsiadującej z seminarium parafii, ale powiedział, że już dłużej nie jest w stanie znosić tego, co tam jest codziennością. Co takiego? Na plebanii od lat razem z proboszczem mieszka kobieta wraz z dwójką ich dorastających dzieci. Ksiądz profesor nie chciał być dłużej lokatorem w ich rodzinnym domu - plebanii. Księdza w Legionowie aresztowano za uwiedzenie niepełnoletniej i zapłacenie jej za dokonanie aborcji. Księdza z Tylawy sądzono za molestowanie dzieci. W pewnej parafii kobiety nagabywane przez księdza zgłosiły sprawę do kurii. W odpowiedzi usłyszały, że ksiądz został już stosownie pouczony i żeby nie wracały do tej sprawy, bo to jest woda na młyn wrogów Kościoła".

Zamiatanie pod dywan

Ostatnio opinią publiczną wstrząsnęła tragedia, jaka wydarzyła się w jednej z poznańskich parafii: kobieta żyjąca z młodym wikarym Mariuszem G. samotnie zwijała się w bólach porodowych, gdy ten siedział za ścianą i słuchał muzyki, a potem zasnął. Nad ranem jego krwawiąca dziewczyna poprosiła, by wezwał karetkę. Wezwał dopiero wtedy, gdy stwierdził, że chłopczyk, którego urodziła, jest martwy. Składając zeznania, nie ukrywał, że nie chciał dziecka: - Z Agnieszką współżyłem od 1,5 roku. W czerwcu 2010 r. dowiedziałem się, że jest ze mną w ciąży. Nie chciałem przyjąć tego do wiadomości, zamykałem oczy na ten fakt. Udawaliśmy, że dziecka nie ma. Żyliśmy, jakby go nie było.

Wikary był bardzo lubiany, zwłaszcza przez młodych ludzi. Prowadził z nimi "spotkania charyzmatyczne". Internauci znali go i polecali jako specjalistę od sekt. Niespełna 30-letnia Agnieszka poznała go na rekolekcjach pod Poznaniem. Przyszła na nie ze swoim ówczesnym chłopakiem, który - jak to zeznała na policji - miał być opętany, a ksiądz Mariusz miał mu pomóc wyjść z opętania. Tak się poznali i zaczęli się spotykać. Potem ona zamieszkała z nim na plebanii i zaszła z nim w ciążę. Poród miał miejsce ponad rok temu, 24 lutego. I sprawa nie ujrzałaby światła dziennego, bo prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci dziecka księdza, gdyby nie opisał jej Łukasz Cieśla w dzienniku "Polska Głos Wielkopolski". Śledczy oparli się na opinii biegłego lekarza sądowego, który najpierw stwierdził, że niewezwanie karetki stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla życia, ale zmienił zdanie, oceniając na kolejnym przesłuchaniu, że nikłe były szanse na uratowanie dziecka w szpitalu.

Ksiądz Mariusz nie poniósł żadnej kary. Chyba że za taką uznać przeniesienie go z parafii do klasztoru pod Ostrów Wielkopolski. I wysłanie na misję na Ukrainę. "Potrafił sprawować sakramenty i potra-fił spłodzić dziecko, na tym kończyły się przejawy dojrzałości tego wikarego melomana. Za to, jak się zachował i przed porodem, i w jego trakcie, i po nim, powinien być ukarany zarówno wewnątrz Kościoła, jak i poprzez wymiar sprawiedliwości. Jak działa wymiar sprawiedliwości w naszym kraju, wielu zdążyło się już przekonać. Jak dochodzić sprawiedliwości w Kościele? To jeszcze trudniejsze pytanie. Zapytam. Kto słyszał głos któregoś biskupa komentującego i wyjaśniającego wiernym i opinii publicznej takie trudne i bulwersujące wielu sprawy? Czy pouczono, jaka jest kościelna ocena takich zachowań i jak wierni powinni w takich przypadkach reagować? Jakie konsekwencje ponoszą ludzie Kościoła winni takich przestępstw? Gdzie należy zgłaszać takie przypadki? Czy działa już w Polsce kościelny telefon zaufania, na który każdy skrzywdzony mógłby zadzwonić natychmiast, gdy dotknie go takie zło?" - pyta na blogu ksiądz Wojciech Lemański.

Kanclerz poznańskiej kurii skomentował ten przypadek jednym zdaniem: To wewnętrzna sprawa Kościoła. I ksiądz Lemański zgadza się z tym, dodając: - To wewnętrzna sprawa Kościoła, z którą Kościół sobie nie radzi.

Życie Kościoła nieźle zna pochodzący z Poznania senator PO Jan Filip Libicki. Ma przyjaciół wśród księży pełniących znaczące funkcje w Kościele. Uważa, że ta tragedia, jaka wydarzyła się na poznańskiej parafii, nie powinna mieć miejsca. - Ale, jak widać, takie przypadki się zdarzają. Ksiądz zachował się w sposób wyjątkowo nieodpowiedzialny. On się życiowo zagubił. Jeśli to prawda, że poszedł słuchać muzyki w momencie, gdy jego dziewczyna rodziła, to jest to dowód na to, że normalny, odpowiedzialny człowiek tak się nie zachowuje. Ale u nas pokutuje zasada, z którą Ojciec Święty Benedykt XVI walczy - przekonanie polskiego Kościoła, że takie sprawy należy zamieść pod dywan. Papież w swoich wystąpieniach i licznych dokumentach wielokrotnie wskazywał, żeby wobec duchownych podejrzanych o przestępstwa podejmować normalne procedury cywilne. Wygląda na to, że i w tej sprawie mieliśmy do czynienia z próbą zamiecenia pod dywan - komentuje senator Libicki.

Żona na parafii

Zdaniem prof. Tadeusza Bartosia, filozofa i teologa, byłego dominikanina, który w 2007 r. opuścił zakon, przypadek tego - jak mówi - psychopatycznego księdza z Poznania to anomalia. - Są księża, którzy dbają o swoje kobiety i swoje dzieci, ale są zmuszeni do życia w dyskrecji. Ludzi denerwuje całe to udawanie. Udają, że nie wiedzą, a ksiądz udaje, że nie wie, że oni wiedzą. Nie byłoby trudno przekonać ludzi do księdza, który ma żonę. Prawosławni księża są żonaci i jakoś sakralność prawosławnych rytów na tym nie cierpi. Problem z żonami księży byłby inny: czy to nie one rządzą w parafii, nie zarządzają parafialnymi pieniędzmi. Dziś to nie jest jednak wielki problem, nic prostszego dla chcącego zrobić przejrzystą księgowość. Budżet parafii może i już dziś powinien być w gestii rady parafialnej, a ksiądz żyłby z pensji przelewanej na konto co miesiąc. Pełna transparen-tność. Taka księgowość powinna być czymś powszechnym, jest obecna w Kościołach w innych krajach, w Polsce jest z tym problem.

Związki małżeńskie są w Kościele bardzo wspierane jako podstawowa komórka społeczna, więc teoretycznie nie byłoby większego problemu z wprowadzeniem dobrowolności celibatu. Jednak prof. Bartoś uważa, że problem tkwi w mentalności, nawykach, lęku przed nowym, a także rozmaitych towarzyskich układach wspierających status duchownych rozumiany jako zamknięty, wyizolowany, męski klub.

Proboszcz Lemański pisze na swoim blogu o żarcie, jaki krążył między księżmi, o sondażu przeprowadzonym wśród duchowieństwa w sprawie celibatu. Liczba wypowiadających się zarówno za zachowaniem, jak i za zniesieniem celibatu była podobna. Najwięcej głosów zyskała jednak opcja - niech zostanie tak jak jest. Tymczasem z badań, chyba jedynych, jakie przeprowadził wśród księży prof. Józef Baniak, socjolog religii, wynika, że prawie połowa z nich (dokładnie 47 proc.) chciałaby żyć w małżeństwie i mieć dzieci. Ponad 10 proc. przyznawało się do związków z kobietami. Dziś ta liczba znacznie się zwiększyła. Zdaniem prof. Tadeusza Bartosia dziś kilkadziesiąt procent księży żyje w jakichś związkach.

- Celibat nie jest do końca przemyślaną sprawą, jest jednak w dalszym ciągu obowiązkowy dla wszystkich duchownych katolickich. Księża generalnie prowadzą jakieś życie seksualne, ale muszą się z nim ukrywać, muszą zejść do podziemia. Podobnie homoseksualiści ukrywają nierzadko swoją orientację. W Europie istnieją ruchy księży, którzy występują przeciwko celibatowi, choćby organizacje pomocowe kobiet - partnerek księży. Są to grupy nacisku, aby zmienić regułę celibatu. Tak się dzieje we Francji, w Niemczech, w Austrii. W Polsce takich grup nie ma - mówi prof. Bartoś. Jednak działania księży za granicą też nie są skuteczne - z księżmi się nie rozmawia, tylko wydaje się im polecenia. A centrala rzymska, jak nazywają Watykan Niemcy, stoi na stanowisku, że nie należy nic w tej sprawie zmieniać.

Tyle że, jak twierdzi Jan Filip Libicki, te wszystkie ruchy nacisku na zniesienie celibatu na Zachodzie nie dotyczą młodych księży, ale tych, którzy wychowali się na fałszywej interpretacji, jaka dokonała się po Soborze Watykańskim II. To głównie ruchy ludzi świeckich, i to starszego pokolenia. Jednak on też nie ma złudzeń, że celibat stwarza w funkcjonowaniu Kościoła problemy. - Bo gdyby ich nie było, nie byłoby ruchu oczyszczającego, jaki zapoczątkował papież Benedykt XVI, nie byłoby walki z pedofilią w Kościele ani dokumentu, jaki wydała Kongregacja ds. Wychowania Katolickiego, który mówi o nieudzielaniu święceń kapłańskich osobom homoseksualnym. Papież podjął zdecydowane działania wobec Zgromadzenia Legionistów Chrystusa - a jest to jedno z najbardziej dynamicznie rozwijających się katolickich zgromadzeń - gdy wyszło na jaw, że jego założyciel Marcial Maciel dopuszczał się w zgromadzeniu molestowań seksualnych, sam miał dzieci i nie wyspowiadał się na łożu śmierci. Papież powołał własnego komisarza Velasio de Paolisa, którego zadaniem jest uporządkowanie tych spraw - wylicza senator Libicki i zaznacza: - Problem więc jest, ale nie w takich rozmiarach, jak próbuje się to przedstawiać.

Wymiar duchowy

Niedochowywanie celibatu przez osoby duchowne to nie jest rzecz nagminna. Zjawisko istnieje w pewnej poważnej skali i osoby duchowne mają stosunki zarówno heteroseksualne, jak i homoseksualne. Jak zauważa prof. Bartoś, w związ-ku z celibatem nie jest problemem to, że ksiądz jest samotny, bo samotne życie również może być ciekawe. Problemem jest to, że celibat to obowiązek dla wszystkich. I dla części duchownych ta sytuacja jest patologiczna. - Celibat to próba stworzenia iluzji aseksualnego anioła - innego, bardziej wrażliwego mężczyzny - i to przyciąga, natomiast z drugiej strony księża prowadzą podwójne życie, co na dłuższą metę oznacza pewien rodzaj demoralizacji - mówi teolog. - Ale nie ma co oczekiwać, aby papież zdecydował się na taki krok, by znieść celibat. A i w przyszłości będą w Watykanie pilnować, aby nie pojawił się żaden liberalny papież. Bo to papież skupia w swoich rękach wszystkie władze - podkreśla prof. Bartoś. No więc, czy ten przepis obowiązujący księży jest dziś tylko martwym przepisem? I czy nastąpiłby wzrost powołań, gdyby księża mogli się żenić? - Ja tak nie uważam - oponuje Jan Filip Libicki, gdyż jego zdaniem każda ocena generalna i ogólna może być krzywdząca w konkretnym przypadku.
- Sytuacja w polskim Kościele będzie się poprawiać. W Polsce dokonała się istotna zmiana, jeśli chodzi o powołania kapłańskie. Jeszcze 30-40 lat temu w decyzji o powołaniu brany był pod uwagę czynnik społecznego awansu. Mieć księdza w rodzinie było sprawą prestiżową. Po 1989 r. to się zmieniło. Młodzi ludzie mają wybór studiów na całym świecie, mają wiele możliwości kariery. Wybór kapłaństwa jest więc decyzją dojrzalszą. Nawet jeśli poznański przypadek tej teorii zaprzecza, to taki trend niewątpliwie jest dominujący.

Celibat to dyscyplina, która narodziła się w czasach średniowiecza. Jego przeciwnicy podnoszą, że jest wbrew naturze, szkodliwy dla równowagi psychofizycznej i dojrzałości osobowości ludzkiej. Ale nie jest on tylko i wyłącznie rozwiązaniem praktycznym i wygodnym dla Kościoła. To prawda, że jest narzędziem ułatwiającym jego funkcjonowanie, bo np. nie ma problemu dziedziczenia - wszystkie dobra po śmierci duchownego nadal są w rękach Kościoła. Bo Kościołowi łatwiej można samotnego księdza przenieść z parafii do parafii, niż gdyby miał rodzinę. Ale nie tylko ta kościelna pragmatyka jest w celibacie ważna. Z punktu widzenia teologii celibat ma wymiar duchowy. Jest wyrazem przekonania, że ci, którzy decydują się na obcowanie ze sprawami świętymi, powinni pozostać w czystości.
Współpraca: Łukasz Cieśla

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO


*Marsz Autonomii 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Celibat, czyli iluzja aseksualnych aniołów - Dziennik Zachodni