Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tanio już nie polecisz

Tadeusz Pieronek, biskup
archiwum
Skąd się to bierze, że dzisiaj łatwiej jest dolecieć z Krakowa do Londynu czy Paryża niż do Poznania czy Szczecina? Wydawało się, że sytuacja się zmieniła na lepsze z chwilą otwarcia tanich linii krajowych OLT Express, obsługujących także liczne wakacyjne przeloty do kurortów zagranicznych. Niestety, radość z możliwości tej taniej usługi trwała krótko i zakończyła się skandalicznie. Wróciło stare, powtórzyły się przygnębiające sceny na lotniskach.

Młodzi rodzice z trojgiem małych dzieci przyjechali na lotnisko, by odlecieć samolotem na upragniony odpoczynek nad Morzem Czerwonym. Rodzinie się nie przelewa, ale udało się jej zaoszczędzić na dwa tygodnie wypoczynku w skromnych warunkach, z dziećmi uwielbiającymi zabawę nad morzem, i to pod palmami. Wszystkie formalności zostały dawno załatwione i nikt nie miał wątpliwości, że wszystko się uda. Tymczasem w ostatniej chwili dowiadują się na lotnisku, że rejsu nie będzie, co więcej, że nie ma co liczyć, by wymarzone wakacje w ogóle doszły do skutku, bo biuro podróży, w którym wykupili bilety i pobyt, zbankrutowało i jest niewypłacalne. Dramat.

Trzeba wrócić do domu z kwitkiem, z poczuciem krzywdy i bez pieniędzy, ponadto z obawą, że można je w ogóle stracić. A co powiedzieć o tych, którzy wprawdzie wylecieli z kraju, ale ponieważ biuro podróży nie opłaciło ich pobytu ani powrotnego biletu, muszą opuścić hotele i koczują godzinami na lotnisku? To nie jest opis pojedynczych przypadków, gdyż takie zawsze mogą się zdarzyć, ale to jest zjawisko, które dotknęło w Polsce w ciągu kilku wakacyjnych tygodni dziesiątki tysięcy osób. Straciły wakacje, pieniądze i zamiast wypoczynku muszą sobie radzić z ogromnym stresem i rozplątywać biurokratyczną sieć, w którą wepchnęli ich łowcy łatwych pieniędzy przy użyciu nieuczciwych metod.

Dziwi, że ci łowcy śpią spokojnie, bo zanim odpowiedzą za swoje niecne czyny, są chronieni prawem wymagającym drobiazgowego wykazania, że oszukali tysiące ludzi. Jak to jest, że naruszenie praw jednej osoby, w drobnej sprawie, może się zakończyć osadzeniem w areszcie sprawcy tego czynu, zaś oszustwo tysięcy osób, dotyczące milionowych kwot, oceniane jest z przymrużeniem oka i wymaga długich procedur do ich wyjaśnienia?

Minęły czasy, w których pokonywano duże odległości między krajami - nie tylko Europy - pieszo czy konno, ale właśnie tak podróżowano przez wieki. Od kiedy wynaleziono maszyny parowe, koleją było już szybciej, a z chwilą uruchomienia komunikacji lotniczej odległość przestała odgrywać rolę podstawowej przeszkody przemieszczania się z miejsca na miejsce na całym świecie. Ale ten radykalny postęp był zdobyczą dopiero XX wieku i do dziś nie jest dla wszystkich równomiernie dostępny. Przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych, ponieważ nie wszystkich stać na zorganizowanie gęstej sieci połączeń, co wymaga posiadania wystarczającej liczby lotnisk, taboru kolejowego i lotniczego, sprawnej organizacji ich ruchu i zasobnych portfeli potencjalnych użytkowników bogatej oferty połączeń.

Konkurencją dla tych dawniej podstawowych środków lokomocji są samochody osobowe i autobusy, ale te z kolei uzależnione są od sieci dróg szybkiego ruchu i autostrad, które dopiero się buduje. Najlepszym rozwiązaniem byłaby komunikacja lotnicza po przystępnych cenach. Od kilku lat także w Polsce można korzystać z tanich linii lotniczych, ale dotyczy to prawie wyłącznie lotów zagranicznych, a połączenia wewnętrzne zmonopolizowała Warszawa i np. lecąc do Szczecina, trzeba było przesiadać się w Warszawie, a podróż zamiast półtorej godziny trwała pół dnia.

Z ofertą bezpośrednich lotów na liniach wewnętrznych, a więc bez niepotrzebnego lądowania w Warszawie, wyszła linia OLT Express i natychmiast stała się niebezpiecznym konkurentem ospałego LOT-u, a nawet PKP, nie potrafiących sensownie zagospodarować tego dużego rynku z setkami tysięcy potencjalnych klientów. Już się wydawało, że będzie dobrze, a tu krach - i znów nie wiadomo, jak długo trzeba będzie czekać na rozwiązanie tego problemu.

Najlepiej pozostać w domu, a jeżeli już trzeba gdzieś wyjechać, to może warto wrócić do sposobów z przeszłości, wsiąść na konia i zaśpiewać sobie: "Wio, koniku, a jak się postarasz, na kolacją dojedziemy akurat". Niestety, i z tym byłoby trudno, bo skąd wziąć konia? Ale nawet gdybyśmy go mieli, to co zrobić, bo przecież na stacjach benzynowych nie sprzedają owsa?

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo

Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
 
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tanio już nie polecisz - Gazeta Krakowska