Już w połowie XIX wieku ruch trzeźwościowy ks. Jana Nepomucena Alojzego Fietzka miał 200 tysięcy zwolenników. Ale Fietzkowi było łatwiej, bo wtedy karczmy prowadzili Żydzi, a niechęć do starozakonnych była stokroć większa niż pociąg do alkoholu. Ale wojewoda nie jest na pozycji z góry przegranej. Dziś wódą i piwem handlują prawowierni rzymscy katolicy, którym trudno zarzucić, że rozpijają lud Boży, by potem porywać ochrzczone dzieci i na macę przerabiać. Wrogom alkoholu pozostaje ostatni dostępny argument, który może przechylić szalę zwycięstwa: wykazać, że zyski z wyszynku czerpią osobniki kulturowo obce, na przykład przybysze zza rzeki.
Wielkim osiągnięciem regionalnej debaty wokół "kontrowersyjnej" wystawy w Muzeum Śląskim, jest odkrycie talentów twórczych marszałka województwa. Jak wiemy, pan Adam Matusiewicz zdegustowany "skandalicznym" charakterem scenariusza, osobiście zabrał się do tworzenia muzealnych ekspozycji. W wojewódzkich instytucjach kultury trwa stan nerwowego podniecenia. Nie wiadomo, czy dla dochowania racji stanu i narodowych pryncypiów, pan marszałek nie zechce przejąć kierownictwa muzycznego w operze i osobiście zadyrygować przedstawieniem "Eugeniusza Oniegina". Nie od rzeczy byłaby reżyseria premierowego spektaklu w Teatrze Śląskim (może "Operetka" Gombrowicza?), potem mogłoby być widowisko "Gusła i demony" w Zespole Pieśni i Tańca "Śląsk" z marszałkowską choreografią. Proponujemy także dokument pt. "Twierdza Katowice" wyprodukowany przez Silesię-Film według scenariusza pana M., a na koniec sezonu prawykonanie I Symfonii "Silesia Restituta" tegoż autora. Jeśli starczy czasu, marszałek wystąpi też na deskach chorzowskiego Teatru Rozrywki w musicalu "Człowiek z La Manchy". Rzecz jasna w roli tytułowej.
Wczasowiczów i mieszkańców Ustronia oraz Skoczowa poraziła wiadomość, że w Wiśle pływa krokodyl. Zjednoczone siły straży pożarnej, policji i strażników gminnych przez całą dobę szukały gada - bez rezultatu. Nie jest to pierwszy krokodyl na Górnym Śląsku, ostatnio widziano to zwierzę w Zalewie Rybnickim. Jak dotąd ani w Rawie, ani w Przemszy, ani w Kłodnicy lub Odrze nikt jaszczura nie dostrzegł, ale wszystko przed nami. Uczeni przestrzegali wprawdzie przed skutkami ocieplenia klimatu, jednak na takie horrory nikt nas nie przygotował. Ale prawie 30 lat temu (w 1983 r.) cała Polska żyła australijskim serialem "Powrót do Edenu", w którym dwie siostry rywalizują o jednego mężczyznę i młodsza rzuca starszą krokodylowi na pożarcie. Zatem zwierz ten ma w naszym kręgu kulturowym trwałe miejsce. Teraz nic już nie stoi na przeszkodzie, aby zrealizować polski remake ulokowany w beskidzkim krajobrazie. Obsada już jest: Różczka spycha Kunę z ustrońskiego wodospadu wprost w paszczę krokodyla, po czym ląduje w objęciach Adamczyka.
Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO
*Pamietacie zabawki z PRL? ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Gdzie jeździliśmy kiedyś na weekend? ZOBACZ ZDJĘCIA ARCHIWALNE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?