Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o krzyż pod Szczekocinami. Burmistrz i wojewoda: To samowolka

Patryk Drabek
Patryk Drabek
Minęło już prawie sześć miesięcy od tragicznych wydarzeń w Chałupkach pod Szczekocinami, kiedy to na jednym torze zderzyły się dwa pociągi. Zginęło wówczas 16 osób, a 57 było rannych. Niedawno mieszkańcy niewielkiego sołectwa Chałupki w miejscu katastrofy postawili krzyż, przy którym płoną teraz znicze. Zrobili to jednak nielegalnie. Władze domagają się przeniesienia krzyża.

Minęło już prawie sześć miesięcy od tragicznych wydarzeń w Chałupkach pod Szczekocinami, kiedy to na jednym torze zderzyły się dwa pociągi. Zginęło wówczas 16 osób, a 57 było rannych i data 3 marca bieżącego roku zostanie na długo zapamiętana nie tylko przez rodziny ofiar tego tragicznego zdarzenia. Niedawno mieszkańcy niewielkiego sołectwa Chałupki w miejscu katastrofy postawili krzyż, przy którym płoną teraz znicze. Zrobili to jednak bez wiedzy PKP PLK, a także burmistrza Szczekocin oraz wojewody śląskiego, z którymi ustalali zupełnie inną lokalizację krzyża oraz pamiątkowej tablicy. Nie wiadomo teraz czy krzyż znajdujący się tuż przy torach nie zostanie przeniesiony.

Mocno zaskoczony całą sytuacją jest burmistrz Szczekocin, Krzysztof Dobrzyniewicz. O wszystkim dowiedział się bowiem z naszej gazety...- Ustalenia z panią sołtys i wojewodą były zupełnie inne, a o wszystkim dowiedziałem się dopiero po powrocie z urlopu. Miejsce, w którym rodziny ofiar mogłyby zapalić znicze, miało zostać utworzone przy drodze, a nie przy torach - podkreśla Krzysztof Dobrzyniewicz.

Burmistrza popiera także wojewoda, który z mieszkańcami rozmawiał o krzyżu i pamiątkowej tablicy przy drodze przebiegającej przez Chałupki. Jej remont ma się rozpocząć już w najbliższych dniach. Dlaczego zatem krzyż postawiono już teraz? - To była nasza własna, nieprzymuszona wola, ponieważ rodziny ofiar katastrofy do tej pory tak naprawdę nie miały gdzie zapalać zniczy. Jako mieszkańcy chcieliśmy dać od siebie tyle, ile możemy - tłumaczyła sołtys Chałupek, Anna Kwiecień.

Pół roku po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami ma się rozpocząć remont drogi do Chałupek, na który gmina otrzymała pół miliona złotych z budżetu województwa śląskiego. W sołectwie powstaje też altana i sadzawka, a ma się także poprawić stan boiska do piłki nożnej. Wszystkie te inwestycje to nagroda dla mieszkańców za bohaterską postawę podczas akcji ratunkowej.

- Dlatego nie chcieliśmy, by mówiono, że tylko czegoś oczekujemy, a nic nie dajemy od siebie - podkreśla sołtys Chałupek, Anna Kwiecień.

Tym samym mieszkańcy z potrzeby serca i na własną rękę postawili krzyż, który wzbudza teraz spore emocje. Znajduje się bowiem w polu, tuż przy torach.

Nie konsultowali się z burmistrzem i wojewodą

Wszystko było ustalone, a miejsce, gdzie byłoby można oddać hołd tragicznie zmarłym mieliśmy utworzyć tam, gdzie już istnieje krzyż, tuż przy drodze. Wcześniej zamówiłem w Jędrzejowie tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy kolejowej - podkreśla Krzysztof Dobrzyniewicz, a Katarzyna Kuczyńska z biura prasowego wojewody dodaje, że rzeczywiście takie były ustalenia.

Nagle okazało się jednak, że krzyż postawiono przy torach i ta informacja była dla urzędników sporym zaskoczeniem.

- W tym momencie nie mam zamiaru nic robić, ale obawiam się jednego. Osoby, które będą chciały dojść do tego krzyża mogą się za chwilę domagać, by zrobić tam chodnik. Nie sądzę natomiast, żebym w tym momencie próbował usunąć ten krzyż - dodaje Krzysztof Dobrzyniewicz.
Przeniosą jednak krzyż?

Jak nam się jednak udało ustalić, przeniesienie krzyża nie jest wykluczone. W tej chwili jest w miejscu, do którego dostęp latem nie jest utrudniony, lecz sytuacja zmieni się o 180 stopni szczególnie zimą. Pokonanie zasp może okazać się niewykonalne dla osób, które będą się chciały dostać się w pobliże torów.

- Można przenieść krzyż, ale trzeba postawić sobie pytanie, kto go postawił i czy była na to zgoda kompetentnych władz. Należałoby też porozmawiać o tym z proboszczem miejscowej parafii - podkreśla ks. Sławomir Sarek, rzecznik prasowy diecezji kieleckiej.

W miejscowej parafii nikt nie chciał jednak rozmawiać o krzyżu. - W tej chwili nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie. Być może w przyszłości - stwierdził ksiądz proboszcz parafii w Goleniowach Władysław Banik, po czym odłożył słuchawkę.

Kolej o krzyżu nic nie wie

Problemem nie jest sam dostęp do krzyża, ale także miejsce, w którym go postawiono, ponieważ... - PKP Polskie Linie Kolejowe nie otrzymały dotychczas wystąpienia w sprawie ustawienia krzyża - lakonicznie poinformował Robert Kuczyński z biura prasowego PKP PLK.

Wysokość krzyża i jego odległość od torów nie powinna wpływać na bezpieczeństwo ruchu kolejowego. - Będę musiał jednak zapytać w PKP PLK, które jest właścicielem tego terenu, czy nie ma żadnej kolizji związanej z krzyżem. Myślę, że pani sołtys i mieszkańcy troszkę się jednak pospieszyli - podkreśla Krzysztof Dobrzyniewicz, a nieco inne zdanie ma na ten temat Anna Kwiecień.

- Decyzja była spontaniczna i nie sądziliśmy, że zrobi się z tego taka "afera". Postawiliśmy krzyż, by ulżyć w cierpieniu rodzin osób, które tragicznie zginęły. Jest to inicjatywa, która nie jest związana z odrestaurowanym krzyżem i tablicą przy drodze.
Nie widzę problemu, ponieważ w miejscowości mogą być dwa krzyże - podkreśla Anna Kwiecień, która dodaje, że jeśli krzyż trzeba będzie przenieść, to można to zrobić. Pozostanie on jednak w polu. - Rozmawiałam z właścicielem jednej z działek i myślę, że nie będzie miał nic przeciwko. Wolelibyśmy jednak, by krzyż tam pozostał, ponieważ jest teraz bardzo blisko miejsca katastrofy - dodaje pani sołtys.

Czemu zginęli?

Jeszcze w tym roku ma być gotowy raport wyjaśniający przyczyny katastrofy kolejowej w Szczekocinach - tak nam powiedział Tadeusz Ryś, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych. Przypomnijmy, że do czołowego zderzenia 2 pociągów osobowych doszło 3 marca w nocy. W katastrofie zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych. Prócz Komisji odrębne postępowanie prowadzi też Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Śledczy muszą przede wszystkim wyjaśnić dlaczego pociągi znalazły się w tym samym czasie na pojedynczym torze. MIW

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO



*Pamietacie zabawki z PRL? ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Gdzie jeździliśmy kiedyś na weekend? ZOBACZ ZDJĘCIA ARCHIWALNE
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wojna o krzyż pod Szczekocinami. Burmistrz i wojewoda: To samowolka - Dziennik Zachodni