Tylko dobrze brzmi... I tu mogłabym skończyć. To urlopowe motto. Mogłabym, ale... "złote myśli" mają to do siebie, że tylko dobrze brzmią. W praktyce więc urlop kończy się zmęczeniem, większym niż to przed. Ale i milszym, bo wspomnienia, itd. M.in. wspomnienia wpadek mniejszych lub większych. Bo z tym - kłopotami - kojarzą mi się wakacje. I to wcale nie źle. Wręcz przeciwnie.
Pewnie nigdy nie zakochałabym się w Rumunii, gdybym właśnie na rumuńskich bezdrożach, gdzieś pośrodku Karpat nie musiała maszerować - kilometrami - w poszukiwaniu stacji benzynowej. Myślcie, co chcecie... spacer z kanistrem - uroczy. I pięknie było w tych Karpatach. Dookoła, bo na poboczu drogi średnio. I ze szczęśliwym zakończeniem, tzn. po przekonaniu - na migi - obsługi stacji na zapadłej rumuńskiej wsi, że benzyny potrzebuję nie w celach spekulacyjnych, a pilnych - komunikacyjnych.
CZYTAJ KONIECZNIE:
KOLEKCJONERZY WAKACYJNYCH WRAŻEŃ TYLKO W DZIENNIKU ZACHODNIM
Wakacyjny kierat? Nie, dziękuję. Co roku przekonuję też siebie, że zorganizowane wakacje nie są złe. Nigdy jeszcze mi się nie udało. Ale ostatnie tygodnie - liczba upadłych biur podróży - pokazały, że być może opór jest słuszny. Z czego wynika? Może z kieratu dawnych, kolonijnych wypadów. Oj, było tego trochę. I kolonii i oporu. Tego ostatniego przed pobudkami, przed nocną ciszą, przed - uwaga! - porannym joggingiem, itp. To wtedy zresztą, na własnej skórze - zastanówcie się dwa razy przed wysłaniem pociech na kolonie - przekonałam się, że filmowe ucieczki "z okna" po naprędce zwiniętych prześcieradłach są możliwe. Cóż, człowiek uczy się przez całe życie.
Plener kontra miasto Wakacyjny dylemat zawsze ten sam. Uwielbiam miasta. Uwielbiam klimat metropolii i niekończące się po nich spacery. Ale podmieńcie miasto na góry i też będzie pasowało. Te pierwsze zwiedzam - staram się - od podszewki, a zaczynam od lokalnych knajp (to zawsze się udaje). W ogóle piesze wędrówki uwielbiam. Ale piechur z plecakiem ze mnie średni. Przekonałam się podczas tegorocznego urlopu: albo kondycja nie ta, albo suszarka do włosów - i inne niezbędne rzeczy - niepotrzebna. Stawiam na to pierwsze i pracuje nad sobą.
Najlepiej na dwóch kółkach Wypisałam góry i miasto. Ale równie dobrze odpoczywać mogę gdziekolwiek. Chyba tylko za wyjątkiem plaży. Na takiej, jakkolwiek piaszczysta i piękna by była, daję radę 15 minut, nieważne że z dobrą ksiązką czy drinkiem z palemką. Plażowanie - tak wyobrażam sobie wakacyjny koszmarek. A najlepiej? Na rowerze. Polecam.
Pedałowanie - zwłaszcza pod górę - ma to do siebie, że angażuje tak mocno, że na marudzenie i nudę czasu brak. Zwłaszcza na nudę.
Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO
*Pamietacie zabawki z PRL? ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Gdzie jeździliśmy kiedyś na weekend? ZOBACZ ZDJĘCIA ARCHIWALNE
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?