Dwa tygodnie nad morzem z planem na każdy dzień albo z ciągłym leżeniem na plaży? W życiu. Wyjazd zorganizowany nie jest preferowaną przeze mnie formą wypoczynku. Zdecydowanie wolę raz na jakiś czas wyskoczyć na - jak mówią słowa piosenki - trzy, może nawet cztery dni. Niekoniecznie do Zakopanego, ale wszędzie tam, gdzie nie ma zasięgu telefonii komórkowej. Tak jak ostatnio w Bielicach koło Stronia Śląskiego w ramach zdobywania szczytów Gór Bialskich i Złotych na pograniczu polsko-czeskim. Zagubione szlaki, marsz nartostradą i houskovy knedlik. To lubię.
CZYTAJ KONIECZNIE:
Kolekcjonerzy wakacyjnych wrażeń w Dzienniku Zachodnim
Zdecydowanie polecam Bieszczady po sezonie. We wrześniu połoninom trudno odmówić uroku. Zresztą tę właściwość ma tam prawie każda rzecz. Przepiękne cerkwie i opustoszałe cerkwiska, superkrajobrazy, cisza i spokój to wymarzone miejsce na urlop. Plus niesamowita historia tych ziem związana z działalnością UPA, obeliskami ku czci poległych wopistów, pomnikiem gen. Świerczewskiego, wysiedleniami Łemków i Bojków czy ponownym zasiedlaniem tych terenów. To jest to. Nie polecam natomiast noclegu w Chatce Puchatka na Połoninie Wetlińskiej. Po nocy na łóżku twardym jak deska rano kręgosłupa nie czułem.
Ukraina. Tutaj zawsze jedzie się jak do siebie. Piękne kobiety, pyszne jedzenie (polecam huculską restaurację przy Rynku we Lwowie) i zupełnie inny system wartości. Na Ukrainie warto zobaczyć nie tylko Lwów, ale i prowincję, gdzie bardzo dużo budynków pamięta jeszcze Polskę. Doświadczyłem tego w Gródku Jagiellońskim. Z ostatniego pobytu najbardziej pamiętam akurat powrót. Czysty - jak nie u nas - dworzec podmiejski we Lwowie z typowo radziecką - jak nie u nas - ubikacją (dziura w posadzce), gdzie na peron menel nie wejdzie, bo pilnują tego - jak nie u nas - kolejarze. Jazda telepiącą się z niewielką prędkością, ale zapchaną do granic niemożliwości szerokotorową elektriczką do granicznych Szehyni trwa ponad dwie godziny. Na granicy trzeba było zeskoczyć w pole, bo peronu brak, następnie przejść pieszo do "kordonu" i poczekać kolejne dwie godziny na odprawę w towarzystwie "mrówek". Wrażenia niezapomniane.
Najlepiej na dwóch kółkach. Właściwie to nie muszę nigdzie wyjeżdżać. U nas, w Dąbrowie Górniczej, trzeba tylko postarać się wcześniej wyjść z pracy, by wsiąść na rower, wykąpać się w Pogorii, iść na grzyby czy po prostu iść poobserwować wśród przyrody kominy huty Katowice. Pod względem rekreacji moje miasto akurat rządzi.
*Tauron Nowa Muzyka ZNAJDŹ SIĘ NA ZDJĘCIACH
*Beerfest 2012 zakończony ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?