Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod Częstochową wciąż walczą z wiatrakami

Bartłomiej Romanek
Pod Częstochową trwa wielka walka z wiatrakami. Dyskusje o budowie wielkich farm wiatrowych toczą się w kilkunastu gminach w powiecie kłobuckim, lublinieckim i częstochowskim. Problem ten nie dotyka jedynie powiatu myszkowskiego. Tam żadna z firm nie miała na szczęście pomysłu, żeby oszpecić piękny, jurajski krajobraz.

W małych gminach, gdzie przede wszystkim miałyby być stawiane wiatraki, dyskusje o farmach są zazwyczaj tematem numer jeden. Przeciwko wiatrakom protestują mieszkańcy, a władze gminy i radni coraz częściej stają po ich stronie.
Dlaczego? Głównie z powodów finansowych. Kilka lat temu wiatraki były dla gmin złotym interesem ze względu na płacenie podatków od budowli. Firmy do września 2011 roku musiały płacić podatek od całego wiatraka.

Sytuację zmieniło dopiero orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z września 2011 roku, według którego za budowlę uznaje się jedynie fundament i maszt, a rotor (skrzydła) oraz generator są maszynami energetycznymi, za które podatku płacić się nie powinno. A podatek za te dwa urządzenia był największy, bo są one najdroższymi częściami wiatraków.

- Gmina otrzymywałaby za wiatraki podatki, ale nie są to wielkie pieniądze - przyznaje Ireneusz Czech, wójt Kochanowic, w których toczy się batalia o budowę wiatraków. Kiedy opracowano plan zagospodarowania przestrzennego, do gminy wpłynęło blisko 300 protestów mieszkańców. Budowę wiatraków mogą zablokować jedynie te gminy, które mają plan zagospodarowania przestrzennego, wykluczający budowę farm. Problem w tym, że niektóre rady uchwalają go pochopnie pod presją mieszkańców i z naruszeniem prawa.

Przykład to gmina Krzepice, gdzie uchwałę Rady podważył nadzór prawny wojewody, twierdząc, że nie może być ona przyjęta, bo uchwalony plan nie został wcześniej przedłożony mieszkańcom. Plan zabraniał budowy wiatraków w całej gminie. Konieczne okazały się nowe konsultacje i niespodziewanie okazało się, że mieszkańcy Starokrzepic jednak nie mają nic przeciwko farmie. Protesty mieszkańców są także w gminach Pawonków, Lelów, Koszęcin i Ciasna.

Co ciekawe, problemy dotyczą jedynie wielkich farm wiatrowych. Nikomu nie przeszkadzają niewielkie wiatraki stawiane przy zakładach pracy. Kilka z nich stoi w gminie Woźniki, a najnowszy postawiono przy zajeździe przy trasie DK 1 w Poczesnej.

Komu opłaca się budowa farm?

Budowa wiatraków jest w interesie polskiego rządu. Polska musi wypełnić restrykcyjne normy Unii Europejskiej w zakresie udziału odnawialnych źródeł energii w produkcji energii w całej Polsce. Do 2015 roku taki udział powinien wynosić 11,5 procent, a do 2020 już co najmniej 15 procent. Tymczasem obecnie odnawialne źródła energii pokrywają jedynie ok. 10 procent polskiego zapotrzebowania.
Dlatego przygotowywana jest specjalna ustawa o odnawialnych źródłach energii, która ma zobligować Polskę do mocniejszego wspierania tej gałęzi.
Budowa wiatraków opłaca się również przedsiębiorcom. To dzięki przepisom, które nakładają na firmy dostarczające energię elektryczną obowiązek wykupu energii wytworzonej przez odnawialne źródła energii. Dlatego wielu właścicieli firm buduje wiatraki przy swoich zakładach pracy, oszczędzając duże pieniądze. Budując wiatraki mogą oni poczuć, że grają w jednej drużynie ze Zbigniewam Bońkiem. Znany piłkarz od lat inwestuje w budowę farm wiatrowych.

Czemu nie chcemy wiatraków?
Mieszkańcy najczęściej podnoszą argument dotyczący zdrowia.
Powołują się na badania naukowców, którzy twierdzą, że mieszkanie przy wielkich wiatrakach jest szkodliwe dla ludzkiego organizmu. Wiatraki emitują niesłyszalne dla ludzkiego ucha infradźwięki. Zdaniem wielu badaczy, wpływają one bardzo negatywnie na nasze zdrowie, choć nie brakuje również naukowców, którzy uważają inaczej.
Poza tym wielkie wiatraki psują krajobraz. Dotyczy to zwłaszcza najpiękniejszych przyrodniczo regionów, takich jak Jura. W okolicach Częstochowy ten problem jest jeszcze większy ze względu na warunki wietrzne. Są one dobre na wysokości kilkudziesięciu metrów, dlatego wiatraki muszą być bardzo wysokie.
Mieszkańcy protestują także ze względów ekonomicznych. Cena działek i nieruchomości znajdujących się niedaleko wiatraków zawsze spada. Ich punkt widzenia zmienia się tylko wtedy, kiedy wiatrak jest stawiany u nich na działce i kiedy pieniądze płacone przez inwestora rekompensują inne straty. Często powodem odmowy mieszkańców są po prostu za niskie stawki oferowane przez firmy.


*Tauron Nowa Muzyka ZNAJDŹ SIĘ NA ZDJĘCIACH
*Beerfest 2012 zakończony ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pod Częstochową wciąż walczą z wiatrakami - Dziennik Zachodni