Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Tomasz Fornalik powinien odejść z chorzowskiego Ruchu? Głos za, głos przeciw

Jacek Sroka, Rafał Musioł
Mikołaj Suchan
Dziennikarze sportowi Dziennika Zachodniego oceniają trenera Ruchu Chorzów, Tomasza Fornalika. Powinien odejść, czy dalej prowadzić Niebieskich?

O DALSZE LOSY TRENERA FORNALIKA SPYTALIśMY TEŻ INTERNAUTÓW. ZOBACZ ICH OPINIE

Nie, ponieważ... - pisze Jacek Sroka

  1. Początek sezonu w ekstraklasie Ruch ma co prawda najgorszy od 1964 roku, ale to nie trener partaczy na potęgę. To przecież nie Tomasz Fornalik wychodzi na boisko, lecz chorzowscy zawodnicy, którzy nagle zupełnie zapomnieli jak się gra w piłkę. Przed rokiem Arkadiusz Piech z zamkniętymi oczami wykorzystywał takie sytuacje jakie miał w spotkaniach w Łodzi czy Wrocławiu, a teraz ani po jego strzałach, ani po uderzeniach kolegów, piłka nie chce wpaść do siatki rywali. Pudłują jednak piłkarze, a nie szkoleniowiec, który stara się żonglować napastnikami, lecz jak na razie nie przynosi to bramkowego efektu. Cierpliwości. Worek Niebieskich z golami z pewnością wkrótce jednak się rozwiąże. Na początek w sobotnim sparingu z Przebojem Wolbrom.
  2. Wszystkiemu winne są europejskie puchary. Nie chodzi wcale o przesadną dumę z reprezentowania Polski na międzynarodowej arenie, ale o datę rozpoczęcia przygotowań do sezonu. W tym roku Niebiescy zaczęli treningi jako pierwsi w Polsce już na początku czerwca i jak się okazuje nie trafili z formą ani na kwalifikacje Ligi Europejskiej ani na początek zmagań ekstraklasy. O tym, że nie jest to łatwa sprawa przekonuje zresztą przykład znacznie bardziej doświadczonego starszego z braci Fornalików. Gdy obecny selekcjoner reprezentacji Polski musiał w 2010 roku przygotować Ruch do ligi i europejskich pucharów to po rundzie jesiennej Niebiescy zajmowali w tabeli ekstraklasy 14. miejsce, a z Ligi Europejskiej odpadli na tym samym szczeblu rozgrywek co w tym sezonie.
  3. Niech zagra choć raz u siebie. Dorobek młodszego z braci Fornalików po trzech kolejkach faktycznie woła o pomstę do nieba, ale pamiętajmy, że wszystkie te mecze chorzowianie rozegrali na wyjazdach. Wiadomo, że na obcych stadionach o punkty jest znacznie trudniej niż na własnym podwórku i gdyby za kilka tygodni policzyć rezultaty trzech kolejnych wyjazdowych potyczek każdego z ligowców, to być może okaże się, że nie tylko Niebiescy przegrywają wszystko na obcych boiskach. Dajmy Fornalikowi poprowadzić drużynę w meczu u siebie i mam tu na myśli spotkanie na Cichej, a nie na stadionie w Gliwicach. Jeśli najbliższy mecz z Koroną odbędzie się w Chorzowie, to będzie on prawdziwym sprawdzianem dla młodego trenera.
  4. Niebiescy z każdym ligowym spotkaniem grają coraz lepiej. Takie jest nie tylko odczucie kibiców Niebieskich oglądających ich mecze, ale to samo mówią także bezwzględne liczby. Na inaugurację z Lechem Ruch był jedynie bladym tłem dla poznaniaków i przegrał aż 0:4. Tydzień później w Łodzi uległ Widzewowi już tylko 0:2 będąc w dodatku w pierwszej połowie drużyną wyraźnie lepszą od gospodarzy. W ostatniej kolejce we Wrocławiu chorzowianie doznali pechowej porażki ze Śląskiem w najniższym z możliwych rozmiarach czyli 0:1. Jeśli więc wyraźnie widoczny ciąg zostanie zachowany, to w czekającym nas 15 września spotkaniu z kielczanami nie powinni już stracić żadnego gola, a to oznacza zdobycie przenajmniej jednego punktu.
  5. Jak nikt zna drużynę Ruchu. W końcu na Cichej Tomasz Fornalik pracuje już ponad sześć lat. Brakuje mu co prawda charyzmy brata, ale przecież samodzielnie prowadzi drużynę po raz pierwszy i wcześniej nawet nie bardzo gdzie miał ją zdobyć. Początki w każdej pracy bywają trudne, lecz młodszy z braci Fornalików zasługuje na danie mu szansy. Ważne, że to samo zdanie podziela prezes klubu Dariusz Smagorowicz, który nie jest w gorącej wodzie kąpany i wierzy w trenerskie umiejętności szkoleniowca, z którym podpisał trzyletni kontrakt. Czas jednak najwyższy udowodnić na boisku, że wiara prezesa jest uzasadniona.

Tak, ponieważ... - pisze Rafał Musioł

  1. 007 wygląda dobrze tylko w tytule kultowej serii filmów o agencie Jamesie Bondzie. W tabeli ekstraklasy 0 punktów, 0 goli zdobytych i 7 straconych to dla wicemistrzów Polski kompromitacja. Winę ponoszą oczywiście przede wszystkim aktorzy, sorry, piłkarze, ale i reżyser, o przepraszam, szkoleniowiec, też nie ma prawa, by rzucić kamieniem. W poprzednim sezonie na Cichej byliśmy świadkami thrillerów, horrorów i obrazów batalistycznych, zawodnicy walczyli jak "Kompania Braci", a w dodatku wszystko skończyło się srebrnym happy endem. Jesienią Niebiescy grają w komedii porównywalnej tylko do "Kac Wawa", fundując wszystkim swoim sympatykom zawartą w pierwszej części tytułu dolegliwość. W dodatku nie poprzedzoną przejściowym stanem euforii, więc tym bardziej bolesną.
  2. To nie w bidonie tkwi problem. Tomasz Fornalik nie słynie z przesadnej ekspresji, dlatego tak wielkie wrażenie wywarł na obserwatorach kopiąc ze złością bidon w czasie meczu z Widzewem. Szkoda sprzętu, bo kopniak, bynajmniej nie w bidon, należał się przede wszystkim piłkarzom. Taką sytuację z udziałem Fornalika trudno sobie jednak wyobrazić, więc na Cichą po prostu trzeba sprowadzić co najmniej Chucka Norrisa. Jak tylko skończy grać w reklamach oczywiście.
  3. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. A na razie - co pierwszy napisał Wojciech Kuczok - pogodne są oblicza piłkarzy, chociaż ich postępowanie graniczy z sabotażem. Swoją drogą śląski pisarz znów jako jeden z nielicznych, wyrwał się z zadziwiającej atmosfery wzajemnego porozumienia, jaka panuje wokół Ruchu, traktowanego - także przez media - z niespotykaną wobec innych klubów, wyrozumiałością. Fornalik, odchodząc, mógłby śmiać się ostatni. Właśnie z piłkarzy, którzy zadziwiająco regularnie zapominają o powiedzeniu "Szanuj trenera swego, bo możesz mieć gorszego". A w tym przypadku jest to więcej niż pewne (mowa oczywiście o postępowaniu wobec zawodników, a nie szkoleniowych umiejętnościach).
  4. Po prostu szkoda chłopa. Tomasz Fornalik to trener na dorobku. Szkoda by było, aby już na początku swojej samodzielnej kariery zabrnął w ślepą uliczkę z ciężkim plecakiem bolesnych dla siebie porównań do starszego brata. Wbrew pozorom jego debiut przypadł w najtrudniejszych możliwych warunkach. Zachłyśnięcie się wicemistrzostwem Polski uwolniło na Cichej prawdziwą polską mentalność, czyli bezgraniczne samozadowolenie. Piłkarze uznali, że zrobili więcej niż mogli (co akurat jest prawdą), a przecież nic dwa razy się nie zdarza, więc przegrywają mecz za meczem, licząc być może, że do premii za srebro dorzucą premię za utrzymanie. W dramatycznych okolicznościach rzecz jasna, bo nic tak nie podbija ceny jak emocje. A takiej gierki Fornalik, ze względu na nazwisko, firmować nie powinien.
  5. Ruletka już się kręci. Teraz już całkiemserio. W najbliższych dniach uwagę kibiców przykuwać będzie reprezentacja, więc zmiana trenera przebiegnie bezboleśnie i niemal niezauważalnie. A potem Niebieskich czeka mecz z Koroną, czyli szczyt na dnie ekstraklasy. Jeśli Fornalik przegra i ten mecz, wówczas nowych rozwiązań trzeba będzie szukać na gwałt, co może skończyć się jeszcze gorzej. Na razie w Ruchu kręci się ruletka:na czerwonym leży siła spokoju szefa klubu, na czarnym widmo gigantycznej sportowej katastrofy. Jaki wynik Wy obstawiacie?


*Tauron Nowa Muzyka ZNAJDŹ SIĘ NA ZDJĘCIACH
*Beerfest 2012 zakończony ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!