18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukaszczyk: Nie możemy patrzeć na Śląsk tylko przez pryzmat rdzennych Ślązaków

Zygmunt Łukaszczyk
O podziałach na Śląsku, koalicji z RAŚ oraz inicjatywie nowego kontraktu dla woj. śląskiego mówi Dziennikowi Zachodniemu Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski. Rozmawia Agata Pustułka

Podaje pan rękę szefowi Ruchu Autonomii Śląska Jerzemu Gorzelikowi?
Grzeczność tego wymaga. Podaję. Nie mam z tym problemu. Możemy różnić się w poglądach, ale śląska kindersztuba obowiązuje.

Ale Platforma ma problem z RAŚ. Część polityków PO głośno uznaje, że to jednak niebezpieczny związek.
Powstanie koalicji wymusiła matematyka. Szybko policzono, ile trzeba szabel. Tak już jest w polityce, że liczą się głosy. Czy można było u zarania tego związku wiedzieć, że koalicjant nie będzie do końca przewidywalny? Tak.

Wiele osób zdawało sobie z tego sprawę. Ostatnie wydarzenia, np. kwestia wystawy w Muzeum Śląskim oraz wcześniejsze spory związane z rocznicą przyłączenia czy też powrotu Górnego Śląska do Polski, pokazały, że istotne z punktu widzenia opinii publicznej i spektakularne sprawy wymagają wcześniej wewnętrznej dyskusji, a tej zabrakło. Takiego konsensusu wymaga nie tylko koalicyjna taktyka, rozsądek, ale też szacunek dla wyborcy. Od awantury ważniejsza jest skuteczność. Rok temu jednym z podstawowych problemów w województwie był kolor krzesełek na Stadionie Śląskim, a nie np. jego funkcja czy wykorzystanie. Dziś kolory jakoś wyblakły, bo perspektywa oddania inwestycji jest bliżej nieokreślona. Zaczęliśmy dyskusję od końca.

Rozwód z RAŚ byłby kosztowniejszy niż utrzymanie związku?
Jeśli dana opcja polityczna nie ma większości bezwzględnej, by samodzielnie rządzić, musi iść na
koalicyjne kompromisy. Powinniśmy jednak pamiętać, że na jednych wyborach nic się nie kończy. Trzeba patrzeć w perspektywie kilku kadencji i nie tylko arytmetyki, ale też poczucia przyzwoitości, odpowiedzialności za swoje działania. Poza tym, trzeba mieć lepsze pomysły od konkurentów.

Prezydent Komorowski dał znak, by marszałek województwa odebrał Jerzemu Gorzelikowi nadzór nad kulturą. W ten sposób wyraził opinię o koalicji?
Łatwiej tę sprawę oceniać prezydentowi niż mnie. Nie chcę wchodzić w kompetencje zarządu województwa. Jako Zygmunt Łukaszczyk, prywatna osoba, ale i jako wojewoda mówię: po czynach ich poznacie. Cząstkowe emocje nie powinny zasłonić celu generalnego, czyli budowania pozytywnego wizerunku województwa. A ta sprawa wymaga gruntownej oceny. Z moich rozmów np. z innymi wojewodami czy ministrami, wynika, że opinie na ten temat są spolaryzowane. Odczuwam podejrzliwość, niepewność, niedowierzanie albo politowanie typu: co wy tam znowu z tą autonomią? Czy chcecie się odłączyć? Takie właśnie słyszę pytania. Nasza śląska skomplikowana historia wymaga, że aby o Śląsku mówić odpowiedzialnie, to trzeba mówić ostrożnie. Wiele osób odmienia dziś Śląsk przez przypadki. Ale czy wszyscy wiedzą, o jakim Śląsku mówią? Górnym Śląsku? Całym województwie?
Ja wolałabym o całym województwie.
No właśnie, a to nie tylko Górny Śląsk. Nasze bogactwo tkwi w różnorodności i niezależnie od tego, czy ktoś się tu urodził, czy przyjechał za chlebem, lepszym życiem, wszyscy jesteśmy równi i powinniśmy być równo traktowani.

W dyskusji pojawiają się jednak prawdziwi Ślązacy i podrabiani. W dyskusji o Muzeum Śląskim zastanawiamy się, czym ma być: symbolem polskości czy prawdy historycznej. Tylko czyjej prawdy?
Wiele jest spojrzeń na historię. Wszystko zależy od perspektywy, z której patrzymy. Są jednak odpowiedzialne instytucje i gremia, np. Rada Muzeum, które mają w związku z Muzeum zadanie dowykonania.

Kiedyś Ślązacy dzielili się m.in. na Korfonciorzy i Piłsudczyków, a dziś na Gorzelikowców i Ślązaków-Polaków?
Oj, nie jest to takie proste. Kiedy byłem prezydentem Żor, pytano mnie o historyczne korzenie miasta. Oczywiście, są śląskie, ale od czasów II wojny w tych Żorach wyrosły dwa, może trzy nowe pokolenia Polaków, których ojcowie, dziadkowie przyjechali tu za chlebem i uczestniczyli w rozwoju miasta. Na początku były konflikty etniczne, narodowe, emocjonalne, ale nikt sztachet z płotów nie wyrywał. Czy komuś mądremu może zależeć na tym, by te sztachety latały nam nad głowami? Nie możemy patrzeć na Śląsk tylko przez pryzmat rdzennych Ślązaków. Na przykład próbę powołania Ruchu Autonomii Górali z Żywiecczyzny traktuję jako reakcję na nieodpowiedzialne działania polityków, które odbywają się z krzywdą dla regionu.

Ale to ten region ma ciągle poczucie krzywdy.
Śląsk się zmienia, zmienia się województwo i ten, który tego nie dostrzega, jest "ślepy". Śląsk jest europejskim regionem.

Bo podobno sukces mamy w genach - jak głosi nowa strategia województwa śląskiego...
Nie oceniając tego hasła, bo mi nie wypada, odwołam się do liczb, kwot, opinii ludzi, którzy tu przyjeżdżają po latach nieobecności i widzą te zmiany. Ich świadectwo to najlepszy dowód. Przeobrażenia, które tu nastąpiły, są ogromne. Mamy się czym chwalić i co pokazywać. Przez cztery ostatnie lata zbudowano tu najlepszą w kraju infrastrukturę drogową i wydano na to proporcjonalnie największe środki z budżetu państwa. To dowód, że powinniśmy się angażować w projekty realne, możliwe do zrealizowania i sfinansowania, takie, które służą przyszłości. Pamiętajmy też, że przez cztery lata państwo wydało blisko 615 mln złotych na likwidację skutków klęsk żywiołowych - reagując błyskawicznie na każde wydarzenie kryzysowe. To świadczy o sprawności państwa. A historię zostawmy historykom. Niech powstanie Instytut Śląski z prawdziwego zdarzenia. Nie może być tak, że jak ktoś się chce uwiarygodnić, to wrzuca opinii publicznej emocjonalną bombę i potem skutków wybuchu nie da się zahamować. Potrzebna jest silna elita polityczna, naukowa, biznesowa, która wypracuje wspólny plan działania dla regionu. Mamy tę elitę, ale jest zatomizowana, rozdrobniona. Nie chodzi tylko o siłę przebicia, ale też siłę argumentów. Żądajmy, ale przedstawmy swoje pomysły i rozwiązania.
Proponuje pan jakiś rodzaj regionalnej umowy społecznej?
Coś w rodzaju nowego kontraktu dla województwa śląskiego, zawartego przez regionalne elity. Chodzi o wypracowanie listy priorytetów, wspólne ich forsowanie i obronę. Wybierzmy sprawy ważne dla kolejnych pokoleń, takie, które nie będą dzielić. Pożyteczne.

Pan byłby gospodarzem takiej inicjatywy?
Nie roszczę sobie takiego prawa. Po prostu jestem pełen dobrej woli, bez żadnych uprzedzeń politycznych, partyjnych, ideologicznych itd. itp. czekam na reakcję. Momentem, który mógł być przełomem, były uroczystości z okazji powrotu Górnego Śląska do Polski. Utonęliśmy jednak w sporze o słowa, a prezydenta RP spotkał afront w postaci listu od szefa RAŚ, w którym napisał, że Polska straciła wiarygodność w oczach części Ślązaków. Jakich? Jakiej części? To ogólniki i przymiotniki, które miały wywołać burzę. Apeluję, nie poświęcajmy siły i energii na takie działania. Trzeba zważyć na to, jaki będzie skutek rozłożony w czasie. Co posiejesz, to zbierzesz.

Chyba długo pan rozmawiał z arcybiskupem Wiktorem Skworcem, który ostatnio zaapelował o działania jednoczące.
Bardzo cenię opinie arcybiskupa, a jego wystąpienie odebrałem z wielką satysfakcją, niezwykle trafiło w moje przekonania i, jak sądzę z odbioru, było bardzo dobrze przyjęte przez wiele środowisk.

Co powinno być treścią kontraktu dla Śląska?
Musimy spojrzeć na region z lotu ptaka. Nie dublować instytucji, których nikt nie będzie w stanie utrzymać. Mamy wyjątkowy układ urbanizacyjny, a nie wykorzystujemy go. Mamy Górnośląski Związek Metropolitalny, który nie jest w stanie przeforsować żadnej istotnej inicjatywy, a nadodatek nie potrafił doprowadzić do kompromisu, na przykład w sprawie budowy spalarni i stracił wielomilionową dotację. Chyba żaden z regionalnych polityków nie ma wątpliwości, że trzeba rozwijać lotnisko w Pyrzowicach. Czemu nie ma się stać głównym portem lotniczym w Polsce jak Frankfurt w Niemczech? Z naszymi miastami jest jak ze szpitalami: każde chce mieć tomograf, kardiologię inwazyjną, 500 łóżek i zyski, a niemal wszystkie mają długi. Tymczasem powinniśmy się specjalizować. Dziś każdy sobie rzepkę skrobie. Brakuje debaty dotyczącej przyszłego wizerunku województwa. To jeden z bardziej palących problemów. Sytuacja dojrzała do tego, by nie bać się wspólnych działań niezależnie od tego, kto jest ich inicjatorem. Nie obrażajmy się, gdy ktoś ma inny pomysł i go realizuje. Możemy mieć pretensje do siebie, że sami tego nie zrobiliśmy. Mnie, jako mieszkańca Śląska, zawstydza, gdy skarżymy się i pokazujemy palcem, że ktoś nam czegoś nie załatwił, czegoś dla nas nie zrobił. Co to za gadanie? Korfanty mówił: wybory nie kończą na wrzuceniu kartki dourny wyborczej, ale dopiero zaczynają.

A pan rozpoczyna dyskusję o metropolii? To projekt widmo
Publicznie każdy deklaruje, że jej chce, a tak naprawdę podchodzi jak do jeża, bo trzeba zrezygnować z części władzy, z części budżetu na jej rzecz. To my w pierwszej kolejności musimy się dogadać. W uzgodnionym "kontrakcie społecznym" znajdzie się miejsce i dla nauczania regionalnego, na które trzeba popatrzeć poważnie, a nie akcyjnie, i dla rzetelnych projektów ustaw.


*Tauron Nowa Muzyka ZNAJDŹ SIĘ NA ZDJĘCIACH
*Beerfest 2012 zakończony ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!