Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Solidarność Podbeskidza, czyli nie wszystkim przygotowującym biuletyn dobrze się wiedzie

JAK
Artur Kasprzykowski mówił dzisiaj w Książnicy Beskidzkiej  o najważniejszym piśmie Podbeskidzkiej Solidarności
Artur Kasprzykowski mówił dzisiaj w Książnicy Beskidzkiej o najważniejszym piśmie Podbeskidzkiej Solidarności JAK
O najważniejszym piśmie Podbeskidzkiej Solidarności mówił dzisiaj w Książnicy Beskidzkiej Artur Kasprzykowski. Okazją do tego była 35. rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania NSZZ "Solidarność". Różnie ułożyły się losy opozycjonistów przygotowujących biuletyn "Solidarność Podbeskidzia", wielu z nich klepie biedę.

W każdy ostatni poniedziałek miesiąca są organizowane przez Instytut Pamięci Narodowej w Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej "Spotkania z historią". Z racji, że sierpniowe spotkanie wypadło 31 sierpnia, uznałem, że warto je poświęcić "Solidarności". Pomyślałem, żeby przedstawić historię naszej regionalnej "Solidarności" opowiadając o biuletynie "Solidarność Podbeskidzia" - stwierdził Kasprzykowski.

"Solidarność Podbeskidzia" była najważniejszym pismem "Solidarności" w Bielsku-Białej. Założone w grudniu 1980 r., wznowione w pierwszych miesiącach stanu wojennego, ukazywało się nieprzerwanie - mimo represji, jakie spadły na redaktorów i drukarzy - aż do wyborów czerwcowych 1989 r., a tak naprawdę jako wkładka do jednej z gazet lokalnych ukazuje się do dzisiaj. Historia tego biuletynu jest odzwierciedleniem burzliwych dziejów całej "Solidarności".

- Biuletyn zakładał Henryk Juszczyk (obecnie pełnomocnik prezydenta Bielska-Białej - red.), który został oddelegowany ze swojego macierzystego zakładu - Befamy do pracy w Zarządzie Regionu "S" i społecznie zredagował pierwszy numer. To były ubogie cztery stroniczki wydane tuż przed świętami Bożego Narodzenia roku 1980. Pierwszy numer to była partyzantka. Biuletyn był wycinany nożyczkami. Z czasem się rozwijał, był bardziej przejrzysty - wyjaśnił Kasprzykowski.

Dodał, że najgorszym okresem dla pisma był stan wojenny, kiedy połowa redakcji została internowana. Co ciekawe - mimo internowań, mimo represji - już po trzech miesiącach znowu ukazały się aż dwie "Solidarności Podbeskidzia". Jeden tytuł upadł z powodu internowania głównych autorów. Natomiast drugi, mimo aresztowań członków redakcji, ukazywał się aż do Okrągłego Stołu.

Różnie ułożyły się losy opozycjonistów przygotowujących pismo. - Drukarze podziemni, odnaleźli się w wolnej Polsce, mają własne drukarnie - stwierdził Kasprzykowski. Z kolei redaktorzy tworzący w pierwszym okresie trzon biuletynu po aresztowaniach wyjechali na emigrację. Niestety, nie wszystkim się powiodło, wielu po prostu klepie biedę. - Na przykład dziewczyna, która przepisywała teksty, była gówna sekretarką, dzisiaj jest bez żadnych środków do życia. Podobnie człowiek, który był fotografem. Nie poszło mu w interesach i też klepie biedę - podkreślił Kasprzykowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!