Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

El. MŚ 2014: Mecz Polska - Mołdawia 2:0 [ZDJĘCIA, RELACJA, OPINIE, BRAMKI WIDEO]

Rafał Musioł, Jacek Sroka
Na Stadionie Miejskim we Wrocławiu zmierzyły się ze sobą reprezentacje Polski oraz Mołdawii. Dla podopiecznych Waldemara Fornalika cel był jeden - trzy punkty, każdy inny rezultat byłby uznawany za porażkę. Polacy wygrali 2:0 po golach Jakuba Błaszczykowskiego i Jakuba Wawrzyniaka. Zobacz zdjęcia i relację z meczu.

Pieniądze szczęścia nie dają. Podobno. Podobno nie grają też w piłkę. A jednak różnica w wycenie podstawowych jedenastek Polski i Mołdawii na papierze wróżyła ciężki nokaut. Biało-czerwoni to teoretycznie 59,3 miliona euro, zespół gości, bez graczy skonfliktowanych z kadrą klubów z Kiszyniowa, warty jest nieco ponad 9 milionów. A jednak na murawie we Wrocławiu różnica ta była niemal niezauważalna i w końcowym rozrachunku wyniosła tylko dwa gole. A mogło być jeszcze mniej, gdyby nie interwencja Przemysława Tytonia po rzucie wolnym Alexandra Suvorova i koszmarny brak celności Igora Picusciaca w sytuacji sam na sam z polskim bramkarzem...

Przed rozpoczęciem meczu spiker zapowiedział, że apel o grę fair play jako pierwszy odczyta kapitan mołdawian, tymczasem wygłosił go Jakub Błaszczykowski. Ten chaos organizacyjny przełożył się na grę polskiej reprezentacji w pierwszej połowie. Brak pomysłu i niecelne podania, w których specjalizował się Eugen Polanski, szybko wyczerpały cierpliwość najwierniejszych kibiców, którzy zapełnili połowę wrocławskiego obiektu. Już po 25 minutach z trybun podniósł się więc okrzyk "k...a mać, Polska grać!", przeplatany jeszcze bardziej dosadnymi hasłami pod adresem prezesa PZPN, Grzegorza Laty, którego zresztą we Wrocławiu witały plakaty ze zdjęciem i dowcipnym napisem "26.10 - koniec lata".

Frustrację fanów zagłuszyło jednak dość szybko tradycyjne "Polska, biało-czerwoni", a uciszył rzut karny skutecznie wykonany przez Błaszczykowskie-go. Gdyby nie to zdarzenie, które nie zmieniło zbyt wiele w grze obu stron, presja na zespole Fornalika rosłaby z pewnością z minuty na minutę i na widowni nie zwracano by w przerwie uwagi na co ładniejsze dziewczyny wyszukiwane przez operatora telebimu.

Biało-czerwoni, którzy zgodnie z zapowiedziami Fornalika, zagrali z dwo-ma napastnikami, nie potrafili tego ustawienia przełożyć na strzeleckie sytuacje. Zupełnie niewidoczny był Marek Saganowski, którego selekcjoner w przerwie zamienił na Waldemara Sobotę, robiąc tym samym ukłon w kierunku miejscowych kibiców Śląska Wrocław, a rozczarowując przede wszystkim Arkadiusza Piecha i Artura Sobiecha. Z drugiej jednak strony także Robert Lewandowski raczej potwierdzał trwający od pewnego czasu reprezentacyjny kryzys niż straszył defensorów gości.

Tyle, że to nie w ofensywie, a na przedpolu Tytonia tradycyjnie już tkwił największy problem, za który jednak rażący niemocą mołdawianie nie byli w stanie wystawić biało-czerwonym rachunku, chociaż kolejną szansę an wyrównanie nie mieli raptem kilkanaście sekund po przerwie. Kolejna fala gwizdów nieco wyrwała Polaków z letargu i w rewanżu groźną akcję przeprowadził Błaszczykowski, za co trybuny zmieniły ton na "Polacy, my chcemy gola", ale hasło pozostawało tylko życzeniem. Tym niemniej ofensywne rajdy Łukasza Piszczka, któremu zresztą zawdzięczaliśmy rzut karny z pierwszej połowy, sprawiały rywalom coraz więcej problemów. Nie aż takich jednak, jak gra gości naszej drużynie po 60 minucie. Chociaż brzmi to nieprawdopodobnie, także w kontekście wspomnianych już kwot, przez dobre dziesięć minut to biało-czerwoni przeżywali trudne chwile znajdując się w stanie oblężenia. Burza gwizdów, która płynęła z trybun, była zapewne ukierunkowana tylko częściowo na zdeprymowanie mołdawian, w pozostałej części stanowiła wyraz zasłużonej dezaprobaty wobec poczynań mocno zagubionych gospodarzy.
Ten dźwiękowy prysznic wreszcie wyrwał Polaków z zadziwiającego letargu. Seria ataków, która przyniosła m.in. trafienie do siatki ze spalonego, została ukoronowana golem Jakuba Wawrzyniaka po dośrodkowaniu Błaszczykowskiego. Dopiero ten cios definitywnie rozstrzygnął mecz, odbierając mołdawianom ochotę do gry.

Polacy odnieśli więc pierwsze w tych eliminacjach i stanowiące po prostu obowiązek zwycięstwo, ale ich gra dobitnie pokazała, jak wiele pracy, głównie koncepcyjnej, czeka Fornalika w najbliższych dniach. Bo w następnym spotkaniu na jego wybrańców czeka rozdrażniona przez Ukraińców Anglia. Na pocieszenie warto jednak zauważyć, że dla największych faworytów te eliminacje są na razie drogą przez mękę, więc Polacy nawet z taką grą jak wczoraj, wcale nie muszą być skazani na klęskę. Tym bardziej, że mają kapitana Błaszczykowskiego, stanowiącego obecnie połowę wartości całego zespołu.

Po meczu powiedzieli:

Przemysław Tytoń (bramkarz reprezentacji Polski): "Gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia, wygralibyśmy wyżej to spotkanie. Ale są trzy punkty i musimy być zadowoleni. To był ciężki mecz. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji w pierwszej połowie, ale wykorzystaliśmy tylko jedną. Pod koniec tej części gry zrobiło się gorąco, mogliśmy stracić bramkę i na pewno druga połowa byłaby wtedy cięższa. Mołdawia wychodziła głównie długimi piłkami i trochę przypadkowo robiła akcje. W sumie mocno nam nie zagroziła, ale mogło się skończyć różnie. Dobrze że strzeliliśmy bramkę na dwa zero, to trochę uspokoiło mecz".

Adrian Mierzejewski (pomocnik reprezentacji Polski): "Nie zapominajmy, że zespół Mołdawii nie jest taki słaby. Wszyscy patrzyli na nich przez pryzmat meczu z Anglikami. Widzieliśmy ich wcześniejsze spotkania z Holendrami, dwa razy przegrywali po 0:1, więc umieją grać w piłkę. Nam zależało na trzech punktach, dlatego w drugiej połowie wyglądało, że niby bronimy wyniku, ale chcieliśmy wyciągnąć zespół z Mołdawii, żeby rozgrywali akcje, bo z tym mieli problemy i liczyliśmy na groźne kontrataki. W pierwszej połowie mieliśmy trochę problemów. Wszyscy wyobrażali sobie, że strzelimy pierwszą bramkę, potem drugą i ten mecz będzie bardziej spokojny, ale tak to nie wyglądało. Dlatego cieszmy się, że nie straciliśmy gola, a zdobyliśmy dwie bramki".

Jakub Błaszczykowski (kapitan reprezentacji Polski): "Spodziewaliśmy się, że będzie to ciężkie spotkanie. Z reguły, gdy wydaje się, że czeka nas łatwa przeprawa, to później okazuje się, że jest wprost przeciwnie. Tak też dzisiaj wyglądał ten mecz, ale to już za nami i teraz patrzymy w przyszłość".(PAP)

Pozostałe mecze w grupie:
Anglia - Ukraina 1:1 (0:1) 0:1 Jewhen Konoplijanka (38), 1:1 Frank Lampard (87-karny)
San Marino - Czarnogóra 0:6 (0:2) 0:1 Luka Djordjevic (24), 0:2 Fatos Beciraj (26), 0:3 Fatos Beciraj (52), 0:4 Elsad Zverotic (69), 0:5 Andrija Delibasic (78), 0:6 Andrija Delibasic (82)

TABELA:

Grupa H eliminacji mistrzostw świata 2014

1. Czarnogóra 2 4 8-2
2. Anglia 2 4 6-1
3. POLSKA 2 4 4-2
4. Ukraina 1 1 1-1
5. San Marino 1 0 0-6
6. Mołdawia 2 0 0-7

KOLEJNE MECZE 12 PAŹDZIERNIKA Anglia - San Marino, Mołdawia - Ukraina
16 PAŹDZIERNIKA Polska - Anglia, Ukraina - Czarnogóra, San Marino - Mołdawia.
GODZ. 22:35 - POLSKA - MOŁDAWIA 2:0 PO 2. POŁOWIE

Polska wygrała z Mołdawią 2:0 i zdobyła ważne trzy punkty, choć swą grą na pewno we Wrocławiu nie zachwyciła. Wygrana pozwoli nieco odetchnąć trenerowi Waldemarowi Fornalikowi i spokojnie przygotować reprezentację do hitowego meczu z Anglią, który rozegrany zostanie 16 października w Warszawie. To spotkanie zakończy eliminacyjne boje biało-czerwonych w tym roku.

GODZ. 22:25

2:0 Jakub Wawrzyniak (81 min)
Obrońca Legii zaoszczędził nam nerwowej końcówki kierując głową piłkę do siatki po precyzyjnym dośrodkowaniu Kuby Błaszczykowskiego. Chwilę wcześniej na boisku pojawił się Grzegorz Krychowiak zastępując lekko utykającego Ariela Borysiuka. Nasze zwycięstwo powinno być bardziej okazałe, ale sędzia nie uznał trzeciej bramki Piszczka dopatrując się pozycji spalonej obrońcy Borussii Dortmund.

Dwa gole Polaków cieszą, ale daleko nam do skuteczności Czarnogórców, którzy strzelili słabiutkiemu San Marino pół tuzina goli. W Londynie Anglicy nadal przegrywają z Ukrainą 0:1.

GODZ. 22:15

Im bliżej końca spotkania, tym groźniejsze są akcje Mołdawian starających się za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. Groźnie z dystansu strzelał Petru Racu, ale piłka o centymetry minęła słupek polskiej bramki. Goście zapędzali się do ataku zostawiając biało-czerwonym okazje do kontrataków. Po takich właśnie akcjach na bramkę rywali strzelali Adrian Mierzejewski i wprowadzony za niego w 72 min. na boisko Artur Sobiech. Nerwów w końcówce mógł nam oszczędzić Marcin Wasilewski, który po centrze z rogu trafił do siatki, ale sędzia słusznie odgwizdał pozycję spaloną obrońcy Anderlechtu Bruksela.

GODZ. 22:05

Polakom wyraźnie brakuje werwy, więc jedyne zagrożenie pod bramką rywali sprawiamy po indywidualnych akcjach. Takiej jak ta Łukasza Piszczka, który wpadł w pole karne Mołdawii, ale strzelił tuż obok słupka. Kibice starali się wesprzeć biało-czerwonych gorącym dopingiem, lecz nie za wiele to pomagało.

Serca do gry nie brakowało za to gościom z Mołdawii, którzy bez strachu rozgrywali piłkę na naszej połowie i kilkakrotnie zmuszali Przemysława Tytonia do zdecydowanych interwencji.

Tymczasem Czarnogóra prowadzi z San Marino już 4:0.

GODZ. 21:50

Na II połowę nie wyszedł już Marek Saganowski. W jego miejsce trener Waldemar Fornalik wprowadził na boisko Waldemara Sobotę. Po przerwie zaczęliśmy grać trochę lepiej. Ładną akcję przeprowadził Błaszczykowski, ale jego dośrodkowanie do Lewandowskiego było niecelne i jedyne co wywalczyliśmy, to pierwszy w tym meczu rzut rożny.

GODZ. 21:45

W meczu Polska - Mołdawia trwa jeszcze przerwa, ale toczą się dwa inne spotkania grupy H eliminacji MŚ. Sensacją zapachniało na Wembley, gdzie Anglia przegrywa do przerwy z Ukrainą po bramce strzelonej przez Jewhena Koplijankę w 38 minucie gry. Z kolej Czarnogóra po godzinie rywalizacji prowadzi z outsiderem z San Marino już 3:0. Oby nasi też tak strzelali - wzdychają kibice we Wrocławiu.
GODZ. 21:30 - POLSKA - MOŁDAWIA 1:0 PO 1. POŁOWIE

Do przerwy Polska prowadzi z Mołdawią 1:0 po golu Błaszczykowskiego. Spodziewaliśmy się, że po zdobyciu prowadzenia będzie nam się grało łatwiej, a tymczasem niewiele brakowało, aby tuż przed przerwą Mołdawia doprowadziła do wyrównania. Igor Picusciac miał znakomitą okazję do zdobycia gola, ale będąc sam na sam z naszym bramkarzem strzelił z 10 m tuż obok słupka.

Biało-czerwoni prowadzą, ale grają słabo. Dość powiedzieć, że to goście oddali w I połowie więcej strzałów na bramkę. Nasze akcje są szarpane. Nie układa się też współpraca dwóch napastników, ale na usprawiedliwienie Roberta Lewandowskiego i Marka Saganowskiego dodajmy, że grają oni ze sobą w kadrze po raz pierwszy.

GODZ. 21:20

Polska prowadzi 1:0 po golu strzelonym w 33 min. przez Jakuba Błaszczykowskiego. Kapitan biało-czerwonych skutecznie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Łukaszu Piszczku. Miejmy nadzieję, że ta bramka zmieni obraz spotkania i naszej reprezentacji będzie grało się nieco łatwiej.

W Londynie po kwadransie Anglia remisuje z Ukrainą w trzecim dzisiejszym meczu w naszej grupie eliminacji MŚ.

GODZ. 21:15

Mało widoczny jest kapitan reprezentacji Polski Jakub Błaszczykowski. Więcej z siebie daje drugi ze skrajnych pomocników Adrian Mierzejewski, który próbuje dośrodkowywać piłki w pole karne raz z lewej, raz z prawej strony. Wyraźnie niezadowolony z gry Polaków trener Waldemar Fornalik już w 30 min. nakazał rozgrzewać się rezerwowym zawodnikom, a kibice zaczęli skandować "K... mać, Polska grać".

GODZ. 21:05

Słabszy okres gry w wykonaniu Polaków. Co prawda dłużej od rywali utrzymujemy się przy piłce, ale nie potrafimy zagrozić bramce Mołdawian. Goście ustawili gęste zasieki obronne na swojej połowie, a kiedy tylko nadarza się okazja - próbują kontrować. Po takiej właśnie na akcji na bramkę Tytonia po raz kolejny strzelał Suvorov.

Znacznie lepiej niż my we Wrocławiu radzą sobie w Serravalle Czarnogórcy, którzy w innym meczu naszej grupy eliminacji MŚ już po pół godzinie gry prowadzą na wyjeździe z San Marino 2:0.

GODZ. 20:55

Pierwsze minuty spotkania we Wrocławiu pod dyktando Polaków. Najbliższy zdobycia gola był Marek Saganowski, który po dośrodkowaniu Łukasza Piszczka strzelił głową z 5 m nad poprzeczką. Mołdawianie starają się faulami przerywać akcje biało-czerwonych. Po nieprzepisowym wejściu Alexandru Gatcana pomocnik FK Rostow ukarany został żółtą kartką. Zajmujący 140 miejsce w rankingu FIFA też mieli jednak swoją szansę. Po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego pod poprzeczkę grającego w Cracovii Alexandra Suvorova Przemysław Tytoń z najwyższym trudem wybił piłkę na róg.

GODZ. 20:20

Znamy już składy, w jakich drużyny Polski i Mołdawii rozpoczną mecz w eliminacjach MŚ.

Polska: 22-Przemysław Tytoń - 26-Łukasz Piszczek, 27-Marcin Wasilewski, 2-Kamil Glik, 14-Jakub Wawrzyniak - 16-Jakub Błaszczykowski, 6-Ariel Borysiuk, 7-Eugen Polanski, 18-Adrian Mierzejewski - 23-Marek Saganowski, 9-Robert Lewandowski.

Mołdawia: 1-Stanisław Namasco - 2-Igor Armas, 3-Victor Golovatenco, 5-Petru Racu, 6- Alexandru Epureanu - 7-Serghei Covalciuc, 8-Alexandru Gatcan, 9-Igor Picusciac, 21-Stanislav Ivanov - 16-Alexandr Suvorov, 18-Arthur Patras.

Podstawowa jedenastka biało-czerwonych według portalu transfermarkt.pl jest warta 59.3 mln euro, a Mołdawii 9.2 mln euro. Miejmy nadzieję, że ta różnica w wycenie piłkarskich umiejętności znajdzie też odzwierciedlenie na boisku we Wrocławiu.

GODZ. 19:30

Jeszcze na godzinę przed meczem we Wrocławiu nie dało się odczuć atmosfery stanowiącej chociażby namiastkę wspomnień z okresu Euro 2012. Na Rynku osoby w biało-czerwonych szalikach można było policzyć na palcach jednej ręki, zdecydowanie więcej było chociażby turystów z Azji.

- Idę dziś na mecz, bo lubię piłkę i w dodatku jeszcze raz przekonał mnie mój chłopak. Z cenami biletów jednak po prostu przesadzono, kilkadziesiąt złotych to za duży wydatek - nie ukrywała Katarzyna, kelnerka w greckiej restauracji naprzeciw Ratusza.

Ta opinia była zresztą powszechna. W sukces frekwencyjny nie wierzyli nawet handlowcy - na drodze wiodącej na stadion i wokół niego na nielicznych stoiskach z gadżetami sprzedawcy nie ukrywali nawet znudzenia, natomiast na samym obiekcie trzeba było sporo się naszukać, by znaleźć punkt z hamburgerami czy napojami.

- Nie ma nawet porównania z tym, co się działo w czasie poprzednich wydarzeń - przyznawali ochroniarze. Być może pewien wpływ na zainteresowanie meczem miała aura otaczająca wrocławski stadion, na którym polscy sportowcy nie odnosili sukcesów.

- Może do dziewięciu razy sztuka - śmiała się wspomniana wcześniej kelnerka. - Ale przede wszystkim sądzę, że wpływ ma marka rywala. Mołdawianie nie budzą raczej emocji.

Gdyby kadrowicze zdawali sobie sprawę z tych nastrojów, pewnym optymizmem mogły ich napawać widoki wokół kas. Do okienek ustawiły się całkiem spore kolejki, które jednak należało oceniać także w kontekście kiepskiej sprzedaży wejściówek w poprzednich dniach. Na niespełna godzinę przed pierwszym gwizdkiem rzecznik PZPN Agnieszka Olejkowska szacowała frekwencję na 28 tysięcy widzów.

Generalnie Wrocław nie sprawiał wrażenia miasta stanowiącego arenę meczu eliminacji mistrzostw świata. Co więcej - niemal wszystkie banery i plakaty zapraszały na 16 października, gdy rozegrane zostanie spotkanie Brazylii z Japonią, reklamowane jako "mecz wielkich gwiazd". Faktem jest, że w kontekście dzisiejszego meczu taki slogan brzmiałby co najmniej fałszywie...


*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: El. MŚ 2014: Mecz Polska - Mołdawia 2:0 [ZDJĘCIA, RELACJA, OPINIE, BRAMKI WIDEO] - Dziennik Zachodni