Przed tygodniem opisaliśmy modę na śląskie artykuły spożywcze wytwarzane według tradycyjnych receptur i z użyciem naturalnych składników. W sklepach można dziś kupić "Richtig śląskie nudle" czy prawdziwy żur na gruboziarnistej mące żytniej. Coraz chętniej sięgamy po żywność przygotowywaną na miarę filozofii "slow food" (przeciwieństwo "fastfoodowej" papki, kuchnia zgodna z lokalnymi wzorcami).
- Ślązacy poszukują nowych, a właściwie dawnych, zapomnianych smaków - mówi dr Grzegorz Odoj, etnolog.
My na łamach DZ tych smaków poszukiwaliśmy w ramach niedawnego przedsięwzięcia pod hasłem "Prawdziwa kuchnia śląska", podczas którego tropiliśmy kulinarne ersatze serwowane w regionalnych restauracjach. Jej ciąg dalszy to akcja "Co Śląskie je": zaglądamy na półki sklepowe i sprawdzamy, ile Śląska kryje się np. w śląskiej kiełbasie. Albo w parówkach. Ile? Znaleźliśmy parówki śląskie produkowane 500 km od Katowic. Wędliniarze z białostockiej firmy PMB muszą mieć fantazję, bo oprócz tradycyjnych rzekomo "parówek śląskich ekstra", oferują też tradycyjne parówki z serem. Też śląskie.
- Czemu śląskie? Nie wiem - przyznaje Dorota Dańkowska z firmy PMB. - Produkujemy je już od 30 lat. Nie pamiętam, dlaczego tak je nazwano.
Idźmy dalej. Wino śląskie (nie bójmy się tego określenia: alpaga) dojrzewa w Oleśnicy. Na etykiecie sarmata z szablą. Kluski śląskie? Jedne z popularniejszych powstają w Gdyni. Żeby było zabawniej, w opisie towaru firmy Aviko przeczytamy, że kluski to "produkt tradycyjnej kuchni południowej Polski". My słyszeliśmy, że mrożonki to specjalność zimnych ludów z północy. Wódka śląska? Jest taka, z Obornik Wielkopolskich. Najbardziej urzekł nas górniczy emblemat na zielonej etykiecie.
Nie jest to napitek segmentu premium i obawiamy się, że raczej powiela krzywdzące dla Śląska stereotypy w kraju. Do butelki należałoby chyba dołożyć ściągawkę z tradycyjnymi śląskimi sposobami leczenia kaca. Co oczywiste, nie wiadomo, co ze Śląskiem ma wspólnego wódka czy wino o tej nazwie. A co z tą kiełbasą śląską?
- To drugi najważniejszy wyrób śląskiej sztuki wędliniarskiej. Drugi po krupnioku - uważa Maksymilian Gołąbek, masarski mistrz z Kuźni Raciborskiej. - Robię śląską, odkąd zacząłem pracę w latach 50. A przede mną robił ją mój ojciec, długo przed wojną. Więc to produkt tradycyjny, wysokiej klasy, bo przygotowywany z dobrego mięsa wieprzowego.
Śląscy wędliniarze zamierzają to udowodnić. Ich cech rozpoczął już kompletowanie dokumentów świadczących o tym, że regionalną kiełbasę Ślązacy jedli jeszcze za cesarza Wilhelma.
- Pierwsze zapiski i przepisy, jakie mamy, pochodzą sprzed 80 lat - mówi Andrzej Stania, prezes Śląskiego Cechu Rzeźników i Wędliniarzy.
Jeśli projekt ten się powiedzie, z rynku, przynajmniej w tym małym segmencie, zniknie pseudośląska samowolka. Dziś jakość kiełbasy śląskiej nie jest chroniona żadnymi normami i teoretycznie można produkować ją nawet z 5-procentową zawartością mięsa. Wystarczy zadeklarować to na etykiecie.
*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?