Wraz z setką pozostałych ojców rodzin podpisał się pod pismem do urzędu miasta z prośbą, żeby uchodźcy mogli pozostać w Katowicach. Sprawy jednak nie udało się rozwiązać. - W urzędzie miasta jak do tej pory nie przedstawili żadnego merytorycznego wytłumaczenia, dlaczego nie chcą Czeczenów - mówi Mirosław Kądziołka, szef ośrodka.
Wiceprezydent Katowic Krystyna Siejna tłumaczy zaś, że miasto... wcale nie jest stroną w tej sprawie. Dodaje jednak, że firma, na terenie której znajduje się ośrodek, nie dopełniła formalności. - Są też względy społeczne. Załęże jest dzielnicą, którą staramy się uzdrawiać i naprawiać. Działalność ośrodka wcale nam w tym nie pomaga - wyjaśnia Siejna.
Czy Czeczeni przeszkadzają w uzdrawianiu dzielnicy? - Jeżeli pani jest chora, zażywa lekarstwa i styka się z osobą, która ma innego wirusa, to czy leczenie będzie poprawne? Mieszkańcy Załęża sami mają problemy i niekoniecznie muszą umieć udźwignąć problemy innego narodu. Gdyby więc dochowano procedur przy zakładaniu ośrodka, nigdy nie zgodzilibyśmy się na taką lokalizację - dodaje wiceprezydent Siejna.
Ośrodek powstał w maju tego roku. Wyremontowano sanitariaty, z darów wyposażono pokoje w komplety wypoczynkowe, przekazano odzież.
Obecnie w Załężu przebywa 25 małych dzieci, a 50 kobiet jest w ciąży. Darczyńcy chcą przekazać 38 wózków dziecięcych. - Dzieci świetnie się zaaklimatyzowały w Szkole Podstawowej nr 22 oraz Gimnazjum nr 3, gdzie organizowane są dla nich dodatkowe zajęcia z informatyki i języka polskiego. Dlatego nie jest wskazane, żeby nagle zmieniały szkołę oraz miejsce zamieszkania. Na dodatek nie ma możliwości, żeby wszystkich umieścić w jednym ośrodku, bo są przepełnione - przyznaje Kądziołka.
Cudzoziemcy nie ukrywają, że są bardzo zmartwieni całą sprawą, zwłaszcza, że ich dzieci dobrze się czują w Katowicach. - Mam dwóch chłopaków w szkole, naprawdę jest dobrze, dlatego bardzo bym chciał, żeby ktoś wysłuchał naszych racji. Bardzo prosimy o pomoc - mówi jeden z Czeczeńców. - Wielu z nich rozpoczęło leczenie kardiologiczne i neurologiczne. Są pod stałą opieką lekarza. Sami ciągle mi mówią, że nigdy nie mieli do czynienia z takimi standardami leczenia. Jedna z kobiet była pod takim wrażeniem ośrodka, że chciała zdjąć buty przed wejściem - dodaje Kądziołka. W Urzędzie ds. Repatriacji i Cudzoziemców w Warszawie sprawa jest znana.
Na wizytacji byli tu także przedstawiciele Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, którzy nie dopatrzyli się uchybień w prowadzeniu ośrodka. - W przypadku zamknięcia cudzoziemcy przebywający w Katowicach zostaną przeniesieni do miejsc, które będą dysponowały wolnymi miejscami - tłumaczy Ewa Piechota, rzeczniczka Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców.
Grzegorz Skrobarczyk z Fundacji Młodzież z Misją Polska pracował z czeczeńskimi dziećmi w Katowicach przez wiele miesięcy. - W ośrodku jest 120 dzieci. Ta cała sprawa to jakaś straszna tragedia. Nie rozumiem, jak dorośli ludzie nie mogą się dogadać między sobą w takich sprawach. Aż trudno uwierzyć, że człowiek może być tak bezduszny. Uważam, że jest jeszcze szansa, żeby nadrobić stracony czas i nawiązać dialog - mówi Skrobarczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?