Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosjanie przemilczą agresję z 17 września

Joanna Leszczyńska
Dr. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego
Dr. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego Dziennik Łódzki/archiwum
Z dr. Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim, politologiem z Uniwersytetu Łódzkiego, rozmawia Joanna Leszczyńska.

Czy media rosyjskie poświęcą dziś uwagę 73. rocznicy agresji ZSRR na Polskę?

Nie sądzę, ale jeśli nawet, to na pewno tak tego nie nazwą. Jeśli już, będzie to ukazywane jako zjednoczenie Białorusi i Ukrainy dzięki Rosji. Ale mówienie o tym nie leży w tej chwili w żadnym rosyjskim interesie politycznym. Myślę, że ta rocznica będzie przemilczana.

Temat niewygodny, wstydliwy?

Tak, oczywiście. Tym bardziej że Polska nie podniesie szeroko tego tematu w tej chwili na arenie międzynarodowej. Więc dlaczego Rosjanie mieliby teraz wszczynać na ten temat debatę? Nie widzę powodu.

A jaka jest wiedza przeciętnego Rosjanina na ten temat?

Rosjanom przedstawia się to jako opóźnienie wybuchu wojny, zdobycie przedpola, poszerzenie terytorium, dzięki czemu Niemcy nie dotarli do samej Moskwy, bo mieli dużo większy obszar do przejścia. Natomiast, jak już mówiłem, w stosunku do Białorusi czy Ukrainy propaganda rosyjska podkreśla fakt, że dzięki poparciu Związku Sowieckiego, czyli w domyśle Rosji, narody te zjednoczyły swoje terytoria etniczne w jednym państwie, czy raczej quasi-państwie, jakim były sowieckie republiki. W potocznej opinii nie była to żadna agresja na Polskę ani II wojna światowa. Dla Rosji ta wojna zaczęła się 22 czerwca 1941 roku, kiedy nastąpiła agresja niemiecka. Oczywiście, inny pogląd w tej sprawie mają elitarne kręgi inteligencji rosyjskiej czy działacze praw człowieka.

Jak wyglądają dziś stosunki polsko-rosyjskie?

Myślę, że one są oparte na głębokim wycofaniu się Polski z aktywności na wschodzie. Polska polityka w niczym Rosji nie przeszkadza. Mamy też w zasadzie nieistniejące stosunki z Białorusią, dosyć chłodne z Ukrainą, raczej wygaszone, bądź też nie najlepsze stosunki z Litwą. Nic się nie dzieje w polskich relacjach z Łotwą czy Estonią. Nie ma stosunków istotnych z Gruzją. Polska jako gracz na tym obszarze nie istnieje. I w tym sensie nie wywołuje to konfliktów. Natomiast w pozostałych kwestiach Rosja jest na wygranej pozycji. Rosjanie zbudowali Gazociąg Północny po dnie Bałtyku, omijając Polskę. Polska nie protestuje przeciwko sprzedaży Rosji przez Francję technologii NATO ani przeciwko budowie przez Niemcy centrum rosyjskich wojsk lądowych. Jest partnerem, który niczego nie chce.

Czy naszych stosunków nie ociepliła jednak trochę wizyta patriarchy Cyryla I w Polsce i dokument o pojednaniu narodów Polski i Rosji?

Przynajmniej formalnie dotyczy to Kościołów, a nie państw. Po drugie, nie sądzę, aby miało to istotne znaczenie. Ani w Polsce, ani w Rosji. W Rosji to nawet nie było szerzej relacjonowane w mediach. To był taki chwilowy fajerwerk. Niewiele z tego będzie w przyszłości. Zresztą pojednanie prawosławia z katolicyzmem np. polskim musiałoby przede wszystkim odnosić się do tych, których przy tym nie było, tzn. do autokefalicznych cerkwi ukraińskich. To był pewien gest przyjazny pod adresem Rosji ze strony Polski w tym sensie, że pozwoliliśmy na uznanie, że nie istnieje autokefaliczna cerkiew ukraińska. To był z naszej strony błąd, ale Rosji to odpowiada.

Cyryl I mówił, że winy historyczne były po obu stronach, ale trzeba sobie przebaczyć. Co to znaczy? Mamy o tym już nie rozmawiać, zamieść pod dywan? Czy na przykład mamy się już nie domagać pełnej dokumentacji, dotyczącej zbrodni katyńskiej?

Zważywszy na fakt, że głowa Kościoła prawosławnego w Rosji jest jednocześnie byłym agentem rosyjskich służb specjalnych, to wszystko jest trochę mało wiarygodne. Nie bardzo też wiem, jakie mieliśmy grzechy wobec rosyjskiego prawosławia. A trudno chyba sięgać do XVII wieku i Dymitriad (interwencje zbrojne części magnaterii polskiej w Cesarstwie Rosyjskim - przyp. red.)? A co do przebaczenia, to jeśli uznamy, że przebaczenie nie jest tożsame z zapomnieniem, nie zwalnia nas to z dążenia do poznania prawdy.

Amerykanie ujawnili dokumenty, dotyczące zbrodni katyńskiej. Czy są jakieś szanse, aby wreszcie całą dokumentację w tej sprawie ujawniła także Rosja?

Myślę, że nie ma. Chyba że będzie to potrzebne jako oręż w walce wewnętrznej w Rosji. Proszę zauważyć, że część dokumentów katyńskich została ujawniona swego czasu przez Jelcyna, gdyż walczył wtedy z Gorbaczowem i partią komunistyczną. Te dokumenty miały być dowodem, świadczącym o zbrodniczości partii komunistycznej, która w tamtym momencie była wrogiem Jelcyna. Pozwolę sobie na ponure stwierdzenie, że w walce o władzę na Kremlu w XX wieku zgładzono miliony ludzi, a więc przy okazji można było dosyć tanim kosztem uderzyć w przeciwnika, ujawniając te dokumenty. Ale to nie wynikało z relacji z Polską, tylko z gry na rosyjskiej scenie politycznej. Jeśli nic takiego teraz nie nastąpi - a nie wydaje się to możliwe - to sądzę, że Rosjanie nie ujawnią wszystkich dokumentów.
Rozm. Joanna Leszczyńska

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rosjanie przemilczą agresję z 17 września - Dziennik Łódzki