Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Jak piramidy finansowe niszczą narody

Marek Szczepański
Gdy pod koniec sierpnia, podczas pierwszego po wakacjach posiedzenia Sejmu RP odbyła się burzliwa debata na temat niechlubnej działalności Amber Gold i pogrążonego w absolutnej niesławie jej prezesa, głos zabrał też Jacek Vincent-Rostowski, minister finansów. Już w pierwszych słowach wystąpienia podkreślił, że piramidy to problem europejski czy wręcz światowy. Przypomniał malwersacje dokonane przez Bernarda Lawrence'a Madoffa oszacowane na 50 miliardów dolarów i 150 lat więzienia. Przywołał też Bezpieczną Kasę Oszczędności Lecha Grobelnego przeczuwając, że to właściwa liga dla Marcina P. Na koniec posypał głowę popiołem i przyznał się do błędów podległych mu ludzi i instytucji.

Na marginesie i w tle tej politycznej debaty warto może, ku refleksji i przestrodze, przypomnieć zdarzenia w niewielkiej Albanii, która przeżyła głęboki kryzys polityczny i gospodarczy wywołany upadkiem dwóch wielkich piramid finansowych. Tych dramatycznych zdarzeń sprzed piętnastu lat nie można jednak zrozumieć bez skromnych choćby odwołań do historii bałkańskiego kraju, najbiedniejszego obok Serbii i Mołdawii państwa Europy.

Jego prawdziwe nieszczęście zaczęło się w 1944 r., kiedy władzę objęła partia komunistyczna i przebiegły okrutnik polityczny Enver Hodża. Izolował swój kraj i jego obywateli od reszty świata, mordował politycznych przeciwników, a szczególnie źle traktował kapłanów i przedstawicieli wszystkich religii i wyznań.

Zdumionemu światu oznajmił, że Albania stała się pierwszym na świecie państwem ateistycznym, krajem w którym nie ma miejsca dla Boga.

Rozpoczął budowanie niezliczonych bunkrów i schronów przeciwatomowych, które pochłonęły niemal całą produkcję cementu i stali. Niezliczonych, bo zdaniem jednych jest ich 300 tysięcy, a inni z przekonaniem twierdzą, że nie mniej niż dwa razy tyle.
Hodża tłumaczył Albańczykom, że ten wysiłek jest nieodzowny z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że betonowe bunkry robiące dzisiaj żałosne wrażenie pozwolą na skuteczną obronę przed agresją ze strony Związku Radzieckiego, Jugosławii i potęg światowych. Po wtóre, stanowić będą zaporę przed tłumem obcokrajowców, którzy o niczym innym nie marzą, jak tylko osiedlić się w Albanii i korzystać z jej dobrobytu.

Hodża umarł w 1985 roku, a jego doczesne szczątki pochowano w okazałym mauzoleum ulokowanym w stołecznej Tiranie. Po definitywnym upadku reżimu zwłoki przeniesiono na skromny cmentarz komunalny, a mauzoleum stało się dyskoteką, domem handlowym i przybytkiem gastronomicznym.

Albańczycy otrzymali w końcu paszporty i zrobili z tego dokumentu właściwy użytek, wyjeżdżając do Włoch, Grecji czy Republiki Federalnej Niemiec. Podejmowali w tych krajach najcięższe prace, czasem uczestniczyli w strukturach mafijnych, ale zawsze lojalnie przekazywali część zarobionych pieniędzy albańskim rodzinom, żyjącym często w nędzarskich warunkach.
Napływające środki lokowano w znacznym stopniu w dwóch największych piramidach finansowych Gjallica i Xhaferi. Oferowały one niebotyczne oprocentowanie, sięgające nie 13 proc. rocznie - jak w Amber Gold - ale wielokrotnie więcej, w skrajnych przypadkach 100 procent miesięcznie.

W styczniu 1997 roku, pod osłoną nocy, z portowego miasta Vlora wypłynęła motorówka, na pokładzie której znajdowali się gangsterzy bankowi i depozyty piramid finansowych. Miesiąc później rozpoczęły się gwałtowne i krwawo tłumione protesty oszukanych inwestorów. Demonstranci dysponowali bronią zrabowaną z magazynów wojskowych i policyjnych.

W marcu 1997 roku prezydent Sali Berisha ogłosił wprowadzenie stanu wyjątkowego i rozpoczął pacyfikację rebelii. Ewakuowano obcokrajowców, a uzbrojone formacje wojskowo-policyjne bez ostrzeżenia mogły używać broni palnej. W wyniku piramidalnych zamieszek zginęło 3000 osób - część z nich w rezultacie brutalnych samosądów.

Po latach Albańczycy niechętnie wspominają tamte wydarzenia, koncentrując się raczej na najnowszych dokonaniach gospodarczych. Z dumą wspominają choćby o albańskiej riwierze i jej perełce, jaką ma być letniskowe miasto Saranda. Ci, którzy ją odwiedzili, wiedzą, że to ośrodek chaotycznie zabudowany, brudny, z niedokończonymi budynkami, przypadkowymi śmietniskami i bardzo życzliwymi ludźmi.

Być może Albańczycy intuicyjnie podzielają pogląd Ignacego Loyoli, założyciela zakonu jezuitów i świętego Kościoła katolickiego, że: ten, co popełnił błąd, niech nie upada na duchu, bo i błędy wspomagają zdrowie duszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Jak piramidy finansowe niszczą narody - Dziennik Zachodni