Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczotki i mydła dworzec w Katowicach nie znał [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Justyna Przybytek
Nowa hala katowickiego dworca zostanie otwarta za 32 dni. Nowoczesna, ładna i czysta będzie wizytówką Katowic. Jak długo? Czas pokaże. Pole do manewru będzie miał zarządca obiektu - PKP. Spółka już zapowiada, że najmie do pilnowania hali firmę ochroniarską. Szykują się też regularne porządki, gdy hala będzie zamykana na noc (o czym pisaliśmy w czwartek).

I ochrona, i porządki się przydadzą, bowiem wyburzona w grudniu 2010 roku hala dworca w stolicy aglomeracji słynęła z brudu i brzydkich zapachów.

Nowocześnie i przestronnie

Pamiętacie? Źle zaczęło się na dworcu dziać, gdy kolej zapomniała do czego służą szczotka i mydło. Wszechobecny brud był jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej.

A nie zawsze tak było. Gdy budowę dworca ukończono w 1972 roku, był najnowocześniejszym obiektem tego typu w kraju. Czysty, przestronny, oświetlony. Podróżnym oddano do użytku m.in. restaurację i bar szybkiej obsługi, kawiarnię oraz świetlicę młodzieżową. Były też pomieszczenia Polskiego Czerwonego Krzyża i pokój dla matki z dzieckiem. Do tego perfumeria, sklep z wyrobami ludowymi i słodyczami, Pewex i posterunek Milicji Obywatelskiej. Dworzec był schludny i zadbany.

Ruchome schody? Fikcja

Powolny upadek katowickiego dworca rozpoczął się w latach 90. XX wieku. Podczas dwóch ostatnich dekad przestronne wnętrza zapełniły się byle jakimi budami z jedzeniem. Szerzyły się tandeta i brud. Dołki kopała sobie też sama kolej, która przestała o dworzec dbać, w efekcie ten prezentował się i z zewnątrz i wewnątrz coraz gorzej. Piętrzyły się absurdy: w hali były schody ruchome, wiecznie zepsute. Nawet najstarsi kato-wiczanie z wielkim trudem przypominają sobie, jak kiedyś schody ruchome działały. Podobnie było z windą dla niepełnosprawnych, zazwyczaj wyłączoną z użytku.

Bezdomni na ławkach

A pamiętacie dworcowe ławki? Początkowo stały na dworcu, potem nagle prawie wszystkie zniknęły. Pasażerowie oczekujący na pociągi musieli siedzieć na własnych bagażach, ewentualnie na schodach. Dlaczego? Usunięto je, aby... pozbyć się bezdomnych.

Bezdomni i narkomani byli zresztą największym problemem na dworcu. Najgorszy był, zdaje się, rok 2002. Z dnia na dzień na dworcu pojawiły się zorganizowane grupy mundurowych: policjanci, strażnicy miejscy i SOK-iści. Kilka dni wcześniej jeden z narkomanów wbił brudną strzykawkę w ramię policjanta i przypadkowego przechodnia.

Kilkuosobowe patrole nachodziły dzikich lokatorów dworca regularnie, ale bez skutku. Bezdomnych - zbyt trzeźwych, by ich przewieźć do izby wytrzeźwień i zbyt pijanych, aby spędzić noc w noclegowni - nie można było legitymować. Nie mieli dokumentów, a z wieloma nie można było się nawet porozumieć. A narkomani, w świetle prawa, mieli być traktowani jak chorzy. Akcje mundurowych były więc mało skuteczne. "Lokatorzy" i tak na dworzec wracali.

40 lokatorów na dworcu

Ale problem był i przed rokiem 2002. Szacowano wówczas, że w hali regularnie przebywa od 30 do 40 narkomanów i bezdomnych. Część z nich tylko tu nocowała - zajmowali każdy wolny kąt - część żebrała i zachowywała się agresywnie w stosunku do pasażerów i pracowników dworcowych sklepów.

Bezpieczniej było, gdy na dworcu działał komisariat policji. Ale kolej w końcu policzyła katowickiej policji czynsz za najem powierzchni i... mundurowi się wyprowadzili! W sprawie dworca interweniował nawet w 2002 roku ówczesny wojewoda, który zaproponował, aby uruchomić tam noclegownię dla narkomanów i bezdomnych. Pomysł, na szczęście, nie wypalił. Dwa lata później, w 2004 roku, niedaleko hali uruchomiono ogrzewalnię dla bezdomnych. A w okolicy dworca, przy ul. Stawowej, otwarto komisariat policji. Bezdomnych z czasem z dworca zaczęła usuwać ochrona budynku. Narkomani zniknęli.

W 2007 roku halę dworca zaczęto zamykać na noc. Wewnątrz mogli zostać tylko pasażerowie z ważnym biletem na pociąg dalekobieżny: "osoby te winny się udać do poczekalni w restauracji dworcowej w holu głównym" - głosiło kolejowe obwieszczenie z 17 grudnia 2007. W grudniu 2010 roku dworcową halę wyburzono. Bezdomni się wynieśli.

Krzysztof Podlas, szef ogrzewalni przy ul. Sądowej przypuszcza, że będą chcieli wrócić na dworzec. - Będzie czysto, ciepło, a podróżni pewnie dadzą kanapkę, sypną groszem - ocenia.



*Plebiscyt Młoda Para 2012 ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATÓW
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Debata o Śląsku: Semka kontra Smolorz ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczotki i mydła dworzec w Katowicach nie znał [ARCHIWALNE ZDJĘCIA] - Dziennik Zachodni