18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sosnowiec: W Hospicjum św. Tomasza pracują anioły. Tak zgodnie twierdzą pacjenci [ZDJĘCIA]

Grażyna Dębała
Hospicjum św. Tomasza w Sosnowcu świętuje piętnastolecie działalności. Rocznicowe uroczystości będą trwały przez cały październik. Już za tydzień uroczysta msza w sosnowieckiej katedrze z tej intencji. Będzie też koncert Edyty Geppert i spotkanie podsumowujące działalność placówki. My także postanowiliśmy przekonać się, jak wygląda praca w sosnowieckim hospicjum. To tzw. hospicjum domowe.

Małgorzata Baran jest dyplomowaną pielęgniarką. W hospicjum pracuje od 8 lat. Poza tą pracą ma też inną. Pracuje na oddziale wewnętrznym w szpitalu.

- Taka odmiana jest potrzebna. Ta różnorodność nas w jakimś sensie chroni przed wypaleniem zawodowym - mówi. Do hospicjum przyjeżdża na godzinę 8. Jest czas na wspólne śniadanie i modlitwę. Później lekarze, pielęgniarki i wszyscy pracujący na rzecz hospicjum dzielą się pracą, omawiają co jest do zrobienia i rozwiązują codzienne kłopoty. Potem idą do chorych.

- Z ilością wizyt bywa różnie. Czasem odwiedzam dwóch chorych w ciągu dnia, czasem czterech. Dla naszych pacjentów trzeba mieć czas. Nie ma mowy o pośpiechu - mówi Małgorzata Baran.

Razem idziemy do pana Stefana, który od kilku miesięcy jest wdowcem. Pomagają mu dorosłe już dzieci. Po drodze Małgorzata Baran opowiada o swojej pracy.

- Pan Stefan jest mistrzem krawieckim. Zawsze się cieszy, kiedy przychodzę. Zresztą wielu pacjentów niecierpliwie czeka na te wizyty. U niektórych mamy swoje filiżanki, zawsze jest kawa, bardzo często czeka na nas ciasto - śmieje się pielęgniarka.
Pan Stefan wita nas już w korytarzu. Choć trudno mu chodzić, to czekał na nas przy windzie. Na widok znajomej pielęgniarki na jego twarzy natychmiast pojawia się uśmiech.

- Małgosia to anioł, nie człowiek. Jej wizyta działa na mnie jak zastrzyk, człowiek po prostu od razu czuje się dużo lepiej - przekonuje pan Stefan. Nim jeszcze weszliśmy do mieszkania, proponuje kawę. Pani Małgosia przystępuje do pracy. Pyta o samopoczucie, o to jak minęła noc, mierzy ciśnienie. Przegląda recepty i skierowania na badania wystawione przez lekarza. Tłumaczy, jak przygotować się do badania i gdzie je zrobić. Cały czas toczy się rozmowa. O wszystkim.

- Bardzo często chorzy czy ich bliscy zwierzają nam się z najróżniejszych spraw. Czasem mówią o sprawach, o których nie wiedzą nawet ich najbliżsi. Nasza praca to nie tylko procedury medyczne. Musimy też słuchać - tłumaczy Małgorzata Baran.
Pan Stefan bardzo ciepło wspomina swoją żonę, opowiada, jak przez czterdzieści lat pracował w swoim zawodzie. Był mistrzem krawieckim. Z wielką dumą mówi też o dzieciach. Czasem wspomni o dolegliwościach. Czas płynie. Trzeba kończyć wizytę. Na panią Małgorzatę czekają teraz obowiązki biurowe.

W siedzibie Hospicjum św. Tomasza przy ul. 3 Maja spotykam też lekarzy. Korzystam z okazji i pytam, czy ta praca nie jest dla nich psychicznym obciążeniem, czy można się przyzwyczaić do tego, że pacjenci po prostu odchodzą.

- Nie można się do tego przyzwyczaić. Przeżywamy każdą śmierć, każdy pacjent jest dla nas bardzo ważny, zawsze zadajemy sobie pytanie, czy zrobiliśmy wszystko. W zespole hospicyjnym jest psycholog i kapelan. To duża pomoc - mówi Andrzej Kopeć, lekarz, który pracuje w hospicjum od samego początku.

- Inaczej przyjmuje się śmierć starszego człowieka, który od lat zmaga się z chorobą i niepełnosprawnością, a inaczej gdy umiera ktoś młody, kim dłużej się opiekowaliśmy. Wtedy rzeczywiście bywa trudno - mówi Marzena Swoboda-Dzideczek, lekarka z sosnowieckiego hospicjum.

Wszyscy jednak zgodnie przekonują, że hospicjum to też życie. - Czasem ludzie mówią, że mam smutną pracę. Jaką smutną? Pacjenci dają tyle siły, a praca tyle satysfakcji, że nie powiedziałabym, że jest smutna - twierdzi Marzena Swoboda-Dzideczek.

100 pacjentów

Sosnowieckie Hospicjum im. św. Tomasza ma pod opieką około 100 pacjentów.

Na rzecz placówki pracuje 20 lekarzy i 21 pielęgniarek, jest kapelan, psycholog i rehabilitant, są też wolontariusze niemedyczni.

Niektórzy są zatrudnieni, ale każdy pracuje przynajmniej kilka godzin jako wolontariusz. Hospicjum zbiera pieniądze na budowę stacjonarnej siedziby. Budynek powstanie przy Szpitalu Miejskim na Zagórzu. Będzie tam miejsce dla 20 pacjentów.
============04 (pp) Autor black(30648267)============
Grażyna Dębała
============11 (pp) Zdjęcie Autor(30648266)============
Fot. Lucyna Nenow
============06 (pp) Zdjęcie Podpis(30648224)============
Pan Stefan, pani Małgosia i nasza reporterka zajęci rozmową
============91 (pp) INT - pagina_tekst(30648221)============
Czy w Sosnowcu jest potrzebne stacjonarne hospicjum? Piszcie i komentujcie
na naszej stronie dziennikzachodni.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!