Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rak to nie wyrok

Joanna Barczykowska
Magda Frątczak z Łodzi zachorowała na raka mając 20 lat
Magda Frątczak z Łodzi zachorowała na raka mając 20 lat Jakub Pokora
Uśmiechnięta, charyzmatyczna, szczęśliwa. Przygotowana na wszystko. Niepoprawna optymistka. Taka jest Magda Frątczak, bohaterka najnowszego filmu łódzkiej Fundacji Carpe Diem "Rak to nie wyrok". Magda wzrusza, rozczula, ale przede wszystkim podnosi na duchu.

Wygrała walkę z rakiem piersi, ale - jak mówi - nie składa jeszcze broni. Jest przygotowana na wszystko. Wygrała, ale nie sama. Miała najpotężniejszą broń na świecie - miłość.

Swojego obecnego męża poznała, kiedy zachorowała na raka piersi. Był jej fryzjerem, obcinał wypadające po chemioterapii włosy.

Miała wtedy 20 lat. Czy była przygotowana na miłość?

- Na chorobę też nie byłam przygotowana, a ona i tak do mnie przyszła - mówi Magda Frątczak, 26-letnia łodzianka.

Straciła piersi, nie straciła nadziei

Historia Magdy stała się inspiracją dla łódzkiej Fundacji Carpe Diem, która pomaga kobietom w walce z rakiem piersi. Fundacja postanowiła nakręcić film o dziewczynie. W poniedziałek po raz pierwszy film obejrzało ponad 300 maturzystek z łódzkich liceów.

- Jeśli moja historia skłoni kilka dziewczyn do regularnego badania piersi, będę dumna- mówi Magda.

Dziewczyna jest jedną z tysięcy kobiet, które pokonały nowotwór. Przekonuje, że warto się badać, bo to może uratować życie.

- A przecież każdy ma tyle do zrobienia - mówi Magda.

Zachowuje się jak zakręcona. Cały dzień w biegu, ciągle na wysokich obrotach. I sama mówi ze zdumieniem: - Nie jestem tym zmęczona.

Udało jej się - żyje. Straciła dwie piersi, ale nigdy nie straciła nadziei.

Kiedy wyczuła guzek w piersi, była na drugim roku studiów. Biotechnologia to spełnienie jej marzeń. A tu taka diagnoza...

- Diagnoza, ale nie wyrok - zastrzega Magda.

Pierwsze rokowania były bardzo dobre. Lekarze stwierdzili, że guzek nie jest złośliwy, ale trzeba go szybko wyciąć. Później okazało się, że to rak. Zaatakowane były też węzły chłonne. Magda miała trudny wybór- oszczędzić pierś czy wyciąć wszystko?

- Zdecydowałam się na pełną mastektomię. Znam siebie. Gdybym powiedziała, by wyciąć tylko guzek, żyłabym w ciągłym strachu. Cały czas bym się tylko macała. Chciałam żyć w spokoju - wspomina Magda.

Straciła pierwszą pierś, kiedy miała 20 lat. To był cios, ale była pewna, że sobie poradzi.

- Wiedziałam, że można zrobić rekonstrukcję. Wiedziałam, że będę miała kiedyś nowe cycki. Na pewno będą fajne. A teraz chcę żyć - myślała sobie.

Dziś pracuje jako asystentka zarządu. Robi wszystko z precyzją zegarmistrza. Tak też wyglądało jej leczenie.

- Chciałam studiować i stwierdziłam, że nikt mi tej przyjemności nie odbierze. Na chemioterapię umawiałam się zawsze w piątki, żebym potem mogła ją odchorować w weekend nie tracąc zajęć. Po chemii niestety czasem miałam złe samopoczucie. Wmówiłam sobie, że piątek to jest dzień dla mnie. Dzień dbania o siebie i relaksu, a nie katorga i obowiązek. Idąc na chemię zakładałam najlepsze ciuchy i zawsze się malowałam. Nie chciałam wyglądać jak cień człowieka ze spuszczoną głową. To był mój dzień i musiałam wyglądać świetnie - opowiada Magda.

Załamała się, kiedy zaczęły wypadać jej włosy. Zawsze miała długie. Lubiła je.

- Nigdy nie chodziłam do fryzjera, bo miałam długie włosy. Po chemii niestety zaczęły mi wypadać, dlatego musiałam je ściąć. Od tego momentu zmieniło się wszystko - mówi Magda.

Fryzjer, do którego trafiła, po roku został jej mężem. Zakochała się w nim bez pamięci. On w niej też. Przetrwała wszystko tylko dzięki niemu.

- Męża poznałam, kiedy nie miałam już jednej piersi, dlatego dziś się śmieję, że moich starych piersi nie znał i nie będzie za nimi tęsknił. Dziś mam nowe cycki i czuję się z nimi świetnie - mówi Magda.

Kiedy była chora, on ścinał jej włosy, wspierał, podnosił na duchu. Zaczęli myśleć o dzieciach i wspólnej przyszłości. Pobrali się bardzo szybko.

- Nie wiem, czy podświadomie baliśmy się, że nie możemy czekać, że nie zdążymy. Nigdy o to męża nie pytałam - wspomina Magda.
Chcieli mieć dzieci. Ale Magda wyczuła guzka w drugiej piersi. Była na piątym roku studiów.

- Cholera, dlaczego ja. Dlaczego znowu muszę przez to przechodzić. Dlaczego nie mogę mieć trochę spokoju - pytała sama siebie.

Nie załamała się.

- Pomyślałam, że jeszcze nie tym razem. Że mam jeszcze tyle do zrobienia. Muszę skończyć studia. Mam fantastycznego faceta i tyle lat przed sobą. Powiedziałam lekarzowi wprost - wycinamy drugą pierś. Całą.

Nie bała się utraty kobiecości. Nie bała się już operacji.

- Mąż dawał mi powera. Wiedziałam, że muszę to wszystko przetrwać. Dla niego, dla siebie, dla nas - mówi Magda. - W takich chwilach tylko mężczyzna potrafi kobiecie dać aż taką siłę. Miałam też wsparcie rodziny i to było dla mnie bardzo ważne. Pamiętam, jak jeszcze przed pierwszą operacją bardzo się bałam wszystkich tzw. technicznych spraw. Umówiłam się wtedy na wino z mamą mojej przyjaciółki, która też wygrała walkę z rakiem. Ona mi wszystko opowiedziała. Wzbogacona o tę wiedzę czułam się już spokojniejsza.

Biotechnologia, czyli kolejny chichot losu

Przetrwała. Skończyła studia - biotechnologię na Politechnice Łódzkiej. Marzyła o pracy w laboratorium i tu los znów zakpił z jej planów.

- Lekarze powiedzieli, że w laboratorium będę miała zbyt duży kontakt z chemią, a w moim przypadku jest to niewskazane - mówi Magda.

Chemię jednak kocha tak bardzo, że nie potrafi bez niej żyć.

- Zapisałam się na dwuletnie studia pedagogiczne. Postanowiłam, że będę nauczycielką chemii. Chcę uczyć dzieci i namawiać, by swą przyszłość związały z medycyną, żeby było coraz więcej lekarzy, którzy potrafiliby ratować takie panie jak ja- mówi z uśmiechem Magda.

Staje teraz z wypiętym biustem przed dziewczynami, by namawiać je na badania piersi.

- Rak to nie wyrok, drogie panie. Trzeba tylko wcześnie rozpocząć walkę z nim. Kiedy w poniedziałek na Meetingu na rzecz Walki z Rakiem Piersi zapytaliśmy ponad 300 maturzystek z Łodzi, ile z nich bada swoje piersi, rękę podniosły tylko trzy. Mam nadzieję, że gdy spotkamy się następnym razem, będzie las rąk - mówi Magda.

Urosły i jeszcze odrosły im włosy

Magda postanowiła opowiedzieć swoją historię z ekranu telewizora. Film o niej ma być dostępny w internecie i puszczony w telewizji. Magda sama przyznaje, że w bezpośredniej rozmowie rozkleiłaby się.

Są jednak tacy, którzy o swojej zwycięskiej walce wolą mówić w cztery oczy. Każdego roku tłumy przyjeżdżają do Łodzi z całej Polski na Zjazd Pacjentów Wyleczonych oraz w Trakcie Leczenia Choroby Nowotworowej, który organizuje Fundacja dla Dzieci z Chorobami Nowotworowymi "Krwinka". Tydzień te-mu na zjazd do łódzkiego Teatru Jaracza przyjechało pół tysiąca osób, którym udało się wyzdrowieć.

Zdrowi chcą pokazać innym, że nowotwór można pokonać.

- Takie spotkania dają nadzieję dzieciom, które są w trakcie leczenia. Każdy ma chwile załamania, a widok dzieci, które urosły, którym odrosły włosy, przywraca nadzieję. A w leczeniu raka medycyna czasem jest bezsilna i wtedy potrzeba dużo silnej woli - mówi Elżbieta Budny, prezes Fundacji Dla Dzieci z Chorobami Nowotworowymi "Krwinka''.

Bezpośrednie spotkania rodzin, które zwalczyły nowotwór z tymi, które tę walkę mają jeszcze przed sobą, dają im siłę.

- Bo rak to choroba całej rodziny, a w każdej pojawia się w końcu dołek. Najważniejsze to z tego dołka wyjść. Zdrowie psychiczne dziecka jest bardzo ważne. Każdy przeżywa depresję, nawet kilkulatek, a widok dzieci, które urosły, mają z powrotem włosy, jest najlepszym lekarstwem. Medycyna wciąż jest dla nas tajemnicą, a cuda zdarzają się na każdym kroku- przekonuje Elżbieta Budny.

Żywym cudem jest Klara Bujak, 15-latka z Łodzi, najmłodsza wolontariuszka w Polsce.

Zachorowała na białaczkę, kiedy miała pięć lat. Jej walka trwała trzy lata. Jej mama uważa za cud to, że córka przeżyła.

Klara za ten cud chciała się odwdzięczyć. Od kilku lat odwiedza małych pacjentów chorych na nowotwory w Szpitalu im. Konopnickiej w Łodzi. Czy nie ma dość?

- Pomaganie nigdy mi się nie znudzi - mówi dziewczyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki