Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzi bez granic

Aleksander Król
Większość karetek pogotowia w Zagłębiu wyposażonych jest w defibrylatory ręczne
Większość karetek pogotowia w Zagłębiu wyposażonych jest w defibrylatory ręczne fot. olgierd gĂłrny
Wczoraj późnym popołudniem odbyło się uroczyste otwarcie drogi z Krzanowic do czeskich Strahovic. Polacy i Czesi wybudowali ją wspólnie. Dostali na tę inwestycję prawie 230 tysięcy euro z Unii Europejskiej.

Napisany przez polskich i czeskich urzędników projekt nosił nazwę "Przywrócenie historycznych więzi". Zresztą nieprzypadkowo, bo dotąd do granicy z Czechami biegła polna droga, która częściej dzieliła niż łączyła.

- Po większym deszczu zamieniała się w bagnisko. Przez błoto nie można było przebrnąć. Prawie tak jak za czasów PRL-u, do Czech nie można było się dostać - mówią mieszkańcy Krzanowic.
Czeskie Strahovice leżą dwa kilometry od polskiego miasta. Do 1920 roku obie miejscowości należały do powiatu raciborskiego.

W Krzanowicach skupiało się życie jednych i drugich. Tu znajdowała się parafia, szkoła i urząd gminy. Sąsiedzi spotykali się w pracy i karczmie. Potem wytyczono granicę i historyczne więzi zostały nagle zerwane. Szlabany rozdzieliły nawet rodziny.

- Na naszym cmentarzu mamy wielu zmarłych ze Strahovic. Podobnie jest u nich, gdzie chowano naszych. Przed wojną było sporo takich małżeństw, co to on był stąd, a ona stamtąd. Potem kontakty się skończyły na wiele lat - wspomina Maksymilian Ehr, który mieszka blisko dawnej granicy.

Potem, od lat 90. było już lepiej. Można było pojechać do Czech np. na rowerze. Ale żeby dostać się do Strahovic autem trzeba było robić kilkadziesiąt kilometrów przez Pietraszyn. Bo było to przejście tzw. małego ruchu granicznego. Niewiele zmieniło się, gdy weszliśmy do strefy Schengen.

- Szlabany usunięto, ale co z tego, skoro błoto uniemożliwiało jazdę. Po dawnym kruszywie, którym kiedyś utwardzono drogę dla rolników nie zostało już ani śladu - mówi Ehr.

Urzędnicy z Krzanowic i Strahovic postanowili zrobić coś z dzielącą mieszkańców przeszkodą i złożyli wniosek o dofinansowanie na budowę drogi w ramach "współpracy transgranicznej".
- Mieliśmy więcej do zrobienia od Czechów, bo po ich stronie był już asfalt, tyle, że kiepskiej jakości - mówi Manfred Abrahamczyk, burmistrz Krzanowic.

Polacy od zera wybudowali 1,4 kilometra drogi. Inwestycja po naszej stronie kosztowała ponad 220 tysięcy euro. Czesi położyli nowy asfalt. Ponad pół kilometra za prawie 47 tysięcy euro. Wzdłuż polskiego kawałka posadzono sto drzew jarzębiny. Pięknie wyglądające jesienią drzewka od lat rosły już u sąsiadów.

- Dzięki tej drodze została zlikwidowana jedna z najważniejszych barier utrudniających polsko-czeskie relacje - dodaje Abrahamczyk.

Chociaż Strahovice to mała wieś, ludzie z polskiego miasta nie mogli już doczekać się na nową, asfaltową drogę.

- Zawsze "pójdzie" skoczyć do sąsiadów na piwo. Deszcz nie pokrzyżuje planów - cieszy się pan Paweł, który prowadzi rower po chodniku. - Wielu Polaków jeździ do Strahovic na imprezy okolicznościowe. Jest tam popularna restauracja, gdzie często organizuje się polskie wesela, komunie czy stypy - dodaje.A Czesi zaglądają do nas. - Do Opawy mają 30 kilometrów. W naszym mieście wszystko mogą kupić. Wielu mieszkańców Strahovic jeździ tu po węgiel, to bliżej niż do Karwiny, gdzie są ich kopalnie - mówi Ehr.

Z nowiutkiego asfaltu cieszą się także turyści. Przez miejscowości biegnie międzynarodowa trasa rowerowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!