Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taką ją pamiętam: Marię Krystynę Habsburg wspomina tłumaczka - Dorota Wencel

Dorota Wencel
arc. Doroty Wencel
O spotkaniu z ostatnią księżniczką żywiecką, jej miłości do Czartoryskiego, kwaśnicy, schabowym, marszu Radetzkiego i podlewaniu kwiatów w Szwajcarii - pisze Dorota Wencel, tłumaczka pamiętników księżnej Alicji, matki Marii Krystyny Habsburg

ZOBACZ KONIECZNIE:
Arcyksiężna Maria Krystyna Habsburg spoczęła w krypcie konkatedry w Żywcu ZOBACZ WIDEO

Moja przygoda z księżną Marią Krystyną Habsburg zaczęła się w 1996 roku, kiedy to ambasada Szwecji poleciła mnie do przekładu pamiętnika jej matki Alicji, ze szwedzkiego rodu Ancarkrona, ostatniej pani na zamku w Żywcu. Prowadziłam korespondencję z księżną, która mieszkała w Davos w Szwajcarii tłumacząc "Księżna partyzant". Miałam zaszczyt gościć Marię Krystynę podczas jej pobytu w Polsce w moich skromnych progach w Tychach, kiedy to przekazała mi list - pełnomocnictwo dla brata Karola Stefana w Sztokholmie.

Czułam się "kurier carski" pijąc herbatkę w jego rezydencji Salltsjöbaden i słuchając historycznych wspomnień. Brałam udział w uroczystym przekazaniu księżnej kluczy do apartamentu na zamku w Żywcu 2 września 2001 roku. Przed tą uroczystością umówiłam się z księżną na ekskluzywny wywiad dla tygodnika Echo.

Dane mi było spędzić 2 dni w towarzystwie wielkiej damy Zakonu Kawalerów Maltańskich i zamiast wywiadu powstała obszerna relacja.

Zajeżdżam do pensjonatu nad Sołę w Żywcu, gdzie księżna szykuje się do poprawin weselnych syna właściciela. Zostaję serdecznie przyjęta z prośbą pozostania na uroczystości. Okazuje się, że księżna po raz pierwszy w życiu bierze udział w weselu, które bardzo się jej podoba.

- Dlaczego księżna nie wyszła za mąż? - pytam po cichu.
- To długa historia. Byłam zakochana w Konstantym Czartoryskim. Wojna nas rozłączyła. Podczas tułaczki zachorowałam na gruźlicę. Modliłam się o uzdrowienie obiecując Bogu wstąpienie do zakonu - snuje wspomnienia Maria Krystyna Habsburg. - Wybrałam Zakon Maltański, któremu do dzisiaj jestem wierna.

Na stole pojawiają się kolejne dania: kwaśnica, schabowy z duszoną kapustą i młode ziemniaki. Bardzo lubi polską kuchnię. W czasach C.K. (cesarsko-królewskich) lokaje zabierali talerze ze stołu, gdy skończyła jeść cesarzowa.

- Ojciec Karol Olbracht bardzo mnie lubił - wspomina. - Na zamku w Żywcu byłam czwartą z kolei, którą obsługiwano. Ponieważ jadłam powoli, ojciec zarządził aby podawano mi posiłki jako pierwszej.

- A co z piwem? - pytam. Księżna wymienia po kolei wszystkie przedwojenne marki piwa, których niestety nie mogła spróbować, gdyż nie miała 18 lat.
- A w ogóle to nie piję żadnych napoi alkoholowych- śmieje się.

- Orkiestra gra dość głośno - zauważa. - Kiedyś tańczono zupełnie inaczej - komentuje obserwując tańczące na parkiecie pary. Gdy wieczorem pojawia się na poprawinach ksiądz Paweł i prosi mnie do tanga, księżna nie wierzy własnym oczom. - Tańczący polski ksiądz - nie mieści się to w moich kategoriach - stwierdza, gdy powracam do stołu."Cichym telefonem" dotarło do nas, że niektórzy goście uważają mnie za wnuczkę księżnej. Miałyśmy niezły ubaw. Księżna - babcia bez potomków i ja "babcia księżniczka".

- Czy księżna słyszała przepowiednie, że na tronie polskim zasiądzie ktoś z rodu Habsburgów? - pytam.
- Chyba nie ja - śmieje się Maria Krystyna.
- No, ale jest księżna pierwszą w Polsce, która powraca na swoje włości - odpowiadam.
- I bardzo się z tego cieszę. Zawsze czułam się Polką, patriotką i moim największym marzeniem był powrót do ukochanej ojczyzny i pozostanie w niej aż do śmierci - mówi ze łzami.

Zbliża się godz. 18.00. Księżna wybiera się na Mszę św. do Kontrkatedry w Żywcu. Jedziemy taksówką. Kierowca rozpoznał Marię Krystynę i odwraca się do nas ze słowami: Jak dobrze,że księżna wróciła. Ciężko nam teraz. Zawsze my byli góralami,a teraz każą nam być hanysami.

Po nabożeństwie udajemy się się do kaplicy Habsburgów, gdzie pochowany jest jej brat Olbracht. Po krótkiej modlitwie wychodzimy przed katedrę, skąd rozciąga się widok na bramę wejściową do zamku. - Tych drzew i przystanku kiedyś tu nie było - wspomina księżna. Gdy przejeżdżamy przez most, księżna zdradza mi, że ktoś doniósł ojcu, że widział ją z Konstantym na randce w tym miejscu, z czego miała ogromne nieprzyjemności.

Powracamy na ucztę weselną, gdzie księżna mimo głośnej muzyki wspaniale się czuje. Nie tańczy, bo nie pozwala jej na to strój maltański, który stale nosi. Gdy udajemy się na spoczynek, orkiestra gra na pożegnanie marsza Radetzkiego.

Rano księżna budzi mnie, abyśmy nie spóźniły się na spotkanie w Radzie Miasta Żywca. Po śniadaniu usprawiedliwia swoje nachalne budzenie. - Za czasów C.K. podawało się rękę na dzień dobry i obdarowywano pocałunkiem na dobranoc.

Na rozmowach z burmistrzem Żywca Antonim Szlagorem okazuje się, że księżna nie może decydować o wystroju swojego apartamentu. Zamek jest zabytkiem i ostatnie słowo należy do konserwatora. - Może to i lepiej - stwierdza księżna. - Nigdy nie byłam dobrą gospodynią. Kiedyś znajoma lekarka z Davos powierzyła mi pod opiekę kwiaty. Nie żałowałam im wody i zgniły - uśmiecha się dwuznacznie. - Ale lubię służyć innym.


*Plebiscyt Młoda Para 2012 ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATÓW i ZAGŁOSUJ
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Marsz Autonomii przeszedł przez Rybnik. Zobacz ZDJĘCIA
*Wielka Debata o Śląsku: Semka kontra Smolorz ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!