Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasperczakowi ulżyło

Andrzej Azyan
06 Polska Picture Caption
06 Polska Picture Caption 06 Photo Credit/Source all caps ranged right 5.5pt
Święty Mikołaj okazał się łaskawy dla piłkarzy Górnika. W meczu ostatniej szansy na zachowanie kontaktu z zespołami, które będą walczyć o utrzymanie się w ekstraklasie, sprawił im prezent w postaci zwycięstwa. Dało ono czternastokrotnym mistrzom Polski oddech i możliwość spokojniejszego spędzenia Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku.

Po raz kolejny wielkie przywiązanie do swojej drużyny okazali kibice Górnika Zabrze. Na trybunach stadionu im. Ernesta Pohla zasiadło 14 tys. widzów. Sporo z nich miało na głowach klubowe czapki. Robiło to imponujące wrażenie.

Fani Górnika oklaskami powitali trenera Jagiellonii, Michała Probierza. Wszyscy pamiętają jak dużo zrobił dla Górnika. Zresztą sam Probierz na każdym kroku podkreśla, że czuje do Zabrza ogromny sentyment. W sobotę jednak bardzo zależało mu na tym, aby Jagiellonia zdobyła 3 punkty.

Trener "Jagi" przez większość spotkania kierował poczynaniami swoich podopiecznych na stojąco. Miał kłopoty z zestawieniem linii ataku. Z konieczności zagrali w niej nominalny obrońca Pavol Stano (kiedyś strzelał bramki w Polonii Bytom) i pomocnik Robert Szczot. Ten ostatni dopiero na godzinę przed meczem dowiedział się, że zagra w napadzie.

Zabrzanie zaczęli bardzo nerwowo. Poniekąd było to zrozumiałe. Ciążyła na nich ogromna odpowiedzialność. Taka sytuacja paraliżuje ruchy. Widać to było szczególnie w obronie. Trzeba pamiętać o tym, że oprócz doświadczonego Jerzego Brzęczka, w zespole gospodarzy grają teraz młodzi zawodnicy. Bardzo chcą dobrze wypaść, ale wiele jeszcze muszą się uczyć. Nic dziwnego, że w pierwszej połowie na twarzy trenera Henryk Kasperczak można było zobaczyć złość, zatroskanie, zwątpienie. To naprawdę wyglądało źle.

Zabrzanie byli wolniejsi od rywali. Stworzyli tylko jedną groźną sytuację. Silnie z około 30 metrów strzelił Dariusz Kołodziej, ale Piotr Lech zdołał wybić piłkę nad poprzeczką na róg. Goście byli w tym czasie o wiele bardziej aktywni. Sprawiali lepsze wrażenie i mogli zdobyć przynajmniej jedną bramkę. Po rzucie wolnym wykonanym przez Dariusza Jareckiego, bramkarz Sebastian Nowak odbił piłkę przed siebie, dopadł ją Szymon Matuszek i strzelił nad bramkarzem. Na szczęście dla gospodarzy z linii bramkowej zdołał ją wybić Michał Pazdan. Po kolejnej składnej akcji "Jagi", Igor Lewczuk zdobył gola, ale sędzia go nie uznał, dopatrując się spalonego.

Od początku drugiej części zabrzanie grali swobodniej i pewniej. To dało efekt. Piłkę na 25 metrze do wykonania wolnego ustawił sobie Kołodziej. Po jego fantastycznym strzale tuż przy słupku wpadła ona do siatki. Ten gol na pewno zasłużył do miana bramki kolejki.

W końcówce piłkarze obu drużyn dążyli do zmiany wyniku. Damir Kojasević prawie idealnie wykonał rzut wolny, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki Nowaka. On i Adam Danch wyróżniali się w Górniku.

Mecz na stadionie im. Ernesta Pohla rozpoczął się dwudziestominutowym opóźnieniem. To był gest organizatorów, wobec kibiców "Jagi". Jeden z czterech autokarów wiozących ich na mecz, wpadł do rowu w okolicach Zambrowa. Siedem osób zostało rannych, czterech fanów odwieziono do szpitala. Pozostali z pechowego pojazdu wsiedli do trzech innych autobusów i udali się do Zabrza. Nie mieli żadnej szansy, aby punktualnie przyjechać. Kiedy wreszcie dotarli na trybuny w sile 250 osób, na dzień dobry wywiesili transparent: "Jaga wita gospodarzy". Sympatyczny gest, raczej rzadko spotykany. Fani z Białegostoku zachowywali się wzorowo.

Górnik Zabrze 1 Jagiellonia B. 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!