Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Godka śląskich dzieci

Marek Szołtysek
Zdarzyło się to przed tygodniem. Przebywałem w grupie Ślązoków i ktoś zaczął opowiadać wica, czyli żart. (Tu można po śląsku powiedzieć wica albo wic - i obie formy są poprawne). A wic ten zaczynał się w formie pytania, które brzmiało: Jak po śląsku mówi się na brytyjską flagę?

Ten gatunek wicowania to w zasadzie forma pytania retorycznego, po czym wicman, czyli opowiadacz wiców zdradza poprawną odpowiedź i to jest istota wica. I to jest to śmieszne, po czym wszyscy powinni się lachnąć, czyli wybuchnąć śmiechem. Takie są wicowe zasady. Tyle że podczas owego zdarzenia stało się inaczej. Wicman zadał pytanie: Jak po śląsku mówi się na brytyjską flagę? Następnie podał odpowiedź: Brytfana! I co się wtedy stało? Zaśmiało się tylko kilku Ślązoków grubo po trzydziestce, natomiast przebywająca tam młodzież i dzieci kompletnie nie wiedziały z czego się śmiać. Zatem ten niewinny śląski wic, drastycznie obnażył współczesny stan śląskiej godki. Bo jakie powinny być spełnione warunki, żeby hasło - brytfana! - mogło śmieszyć? Zatem trzeba wiedzieć że: po śląsku fana albo fanka - to flaga, zaś brytfanna albo brytfanka to bardzo popularny dawniej wielki, podłużmy i żeliwny garnek, idealny do pieczenia gęsi albo dużej ilości rolad. I jeszcze ogólnie taki kandydat do słuchania śląskich wiców powinien być wprawiony w godaniu po śląsku. A jeżeli podobnej umiejętności zabraknie - to wic o brytfanie staje się za trudny i po prostu całkowicie nie śmieszny. Ale zagadnienie brytfany może nam posłużyć do zarysowania poważniejszego problemu dzisiejszej śląskości, czyli: Co zrobić, żeby dzieci na Śląsku (nie mylić z województwem śląskim!) dalej masowo godały po śląsku tak, jak to było jeszcze około trzydzieści lat temu? I tu trzeba powiedzieć okrutną prawdę, że współcześnie już nawet w małych śląskich wsiach dzieci coraz gorzej godają. Wiem to doskonale, bo mam rocznie bardzo wiele spotkań w dziećmi i młodzieżą tak Katowic czy Chorzowa, jak małych Golasowic, Ćwiklic czy Lisowic. Gdzie więc leży problem, że dzieci na Śląsku odchodzą powoli od śląszczyzny? Oczywiście możemy powiedzieć, że brak nauki o Śląsku i po śląsku w szkole. Ale przecież nasze szkolnictwo samo ma poważne edukacyjne problemy z uczeniem czegokolwiek. Argumentem jest też fakt, że w szkole od wielu lat mamy dwie godziny lekcji religii w tygodniu a czy stan pobożności młodzieży jest zadawalający? Zatem widzenie cudownego lekarstwa we wprowadzonej do szkół śląszczyźnie - nie stanowi idealnego lekarstwa na śląskie bolączki. Gdzie więc jest przyczyna odśląszczania się dzieci i to nawet w tradycyjnych śląskich rodzinach? Winna tu jest światowa tendencja globalizacji, przepracowanie rodziców, ograniczony kontakt wnuków z dziadkami, zmiana modelu rodziny, dobrobyt, internet, ciągle zbyt mała śląska oferta w mediach oraz zbytnie upolitycznienie problemu śląskiego. Do sprawy wrócimy za tydzień!


*Wypadek w Kozach. 20-latka zażyła amfetaminę i zabiła na przejściu dla pieszych dwóch chłopców ZDJĘCIA I WIDEO
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Przewozy Regionalne umierają w woj. śląskim [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!