Temu blogu (tak jak "temu misiu") przyświeca jeden cel główny i kilka zapasowych. Główny to przyłączenie Bałtyku do Górnego Śląska, o co będę walczył z całą konsekwencją i uporem jakie uda mi się zmobilizować. Muszę jednak rozczarować Panagorzelikowych bojowników o wolność, bo mam na myśli wojnę mentalną, a nie terytorialną. Nie jestem ci ja bowiem Górnym, ani Dolnym Ślązakiem, ale Bocznym. Urodzonym w Katowicach, ale z galicyjskimi korzeniami.
A teraz ad rem. Odwróciliśmy się od Morza Bałtyckiego i wręcz się wypięliśmy na nie tym, czym można się wypiąć, stojąc do czegoś tyłem. I jest to o tyle dziwne, że jeździmy tam masowo, jemy ryby mrożone "prosto z kutra" i śmiecimy na plażach na potęgę. Ale grzywaczy jakoś nie widzimy, a jest Bałtyk najpiękniejszym morzem na świecie. Ale nie o wrażenia estetyczne (też ważne) chodzi mi głównie. I nawet nie o to, by obudzić w sobie mistyczne niemal pragnienie, nakazujące sprawdzić cóż tam jest za linią horyzontu. To pragnienie wygnało nas niegdyś na wielkie wody, ale - pal licho - dawno to było. Dziś za horyzontem warto jednak zobaczyć sposób na życie, szansę na wielkie interesy, a choćby sposób na najfajniejsze możliwe wakacje, czyli zwiedzanie iluś tam krajów podczas jednej wycieczki z zakwaterowaniem w jednym (pływającym) superhotelu z mnóstwem atrakcji dodatkowych. A my co? Mrożona ryba, która zupełnie inaczej smakuje (bo droższa) i deptanie deptakiem bez zamoczenia (bo podobno zimny ten Bałtyk).
A drzewiej całkiem inaczej bywało. Po wielkiej wojnie i zachłyśnięciu się wolnością pokochaliśmy nasz maleńki kawałek Wybrzeża miłością pierwszą. Oto dowód skromny, ale gustowny (w moim przekonaniu). Zdjęcie, a właściwie pocztówka. Przeprowadzenie dowodu będzie proste. Przytaczam tekst na tablicy w jego centralnej części. "Praca dla Polski i jej potęgi - to nasz honor. Święto morza. Stocznia kop. Wawel. Ruda Śląska." No więc oczywiście jestem naiwny oraz infantylny wręcz. Komu by się dziś dla honoru coś takiego chciało? Obecnie to dla kasy i sukcesu zawodowego. Ale ja sobie chcę być staroświecki. Wolno mi. To mój blog.
I na koniec coś o wspomnianych wyżej celach zapasowych. To już dla smakoszy i koneserów, przekonanych - tak jak ja - że warto się fascynować wielką wodą i tym co po niej pływa i pływało. Jako posiadacz największej w Polsce kolekcji pocztówek marynistycznych, oraz wielu innych morskich ciekawostek obiecuje regularnie prezentację różnych smaczków. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
PS. I jeszcze słowo czemu to blog dla ssaków lądowych i morskich? Bo “szczury lądowe", acz jest to termin niemal naukowy i nieobraźliwy, jakoś mi nie brzmiały, a poza tym chcę do morza przekonać jak najszersze rzesze tych jeszcze lądowych, a tym już pływającym pokazać je z innej perspektywy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?