Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Kto dziś wiesza gardiny, czyli seksmisja po śląsku

Marek S. Szczepański
Od ponad 20 lat toczy się debata nad przeobrażeniami śląskiej rodziny, zwłaszcza roli kobiet w jej funkcjonowaniu. Wiadomo, że Górny Śląsk i województwo śląskie nie stanowią samoistnych wysp w Rzeczpospolitej w tym zakresie i podlegają podobnym jak cały kraj procesom. Przede wszystkim regionalna rodzina dotknięta jest głębokim kryzysem demograficznym.

Coraz rzadziej spotykamy rodziny duże gromadzące kilka pokoleń, w których babcia i dziadek odgrywaj ważne role w familijnym zespole. Modelowa staje się rodzina mała, którą tworzą rodzice i jedno tylko dziecko. Nie trzeba być socjologiem, aby zrozumieć, że prowadzi to do zmniejszania liczby obywateli i nakazuje rozważać polityczne zaproszenie imigrantów, którzy uzupełnią lukę ludnościową.

Powstaje jednak pytanie: skąd ci przybysze mieliby pochodzić. Czy może z krajów, w których dominuje islam, zwłaszcza z państw arabskich? Można przyjąć jako pewnik, że przysporzy to problemów społecznych, jakie przeżywają państwa starej Unii Europejskiej nie radzące sobie ztą grupą imigrantów, jednoznacznie odrzucających możliwość asymilacji z kulturą i wartościami krajów, do których przybyli.

A może z dalekiej Azji czy Afryki? I tutaj widzę poważny problem. To odmienna kultura, różne wartości, a Polska to wciąż biedny kraj unijnej wspólnoty, mało atrakcyjny dla przybyszów z tamtych regionów świata. W tym kontekście klucz do skutecznej potyczki z trudną sytuacją demograficzną można upatrywać w roztropnej polityce regionalnej i krajowej, promującej rodziny z większą liczbą dzieci niż dotychczas.

Osławione becikowe nie wpłynęło na wzrost urodzin obywateli RP. W nieznośnym żargonie naukowym powiada się, że wyjątkowo niska dzietność kobiet w kraju i regionie spowoduje radykalny spadek liczebności rodaków. W roku minionym 10 kobiet w wieku rozrodczym urodziło trzynaścioro dzieciaków, czyli o całą ósemkę mniej niż to konieczne do normalnego funkcjonowania Polski.

Kobiety śląskie (i w całym kraju) coraz częściej stawiają na realizację własnych aspiracji edukacyjnych i życiowych w pierwszej kolejności, choć w deklaracjach składanych przed socjologiem małżeństwo i rodzina są dla nich wartościami najważniejszymi. Później wychodzą za mąż, a etykieta starej panny nie jest dla nich porażająca. Decydują się co najwyżej na jedno dziecko i oczekują, że małżeństwo będzie miało w pełni partnerski charakter. Mówiąc wprost - gdy zajdzie potrzeba wieszania firan, tych symbolicznych śląskich gardin, może to z powodzeniem zrobić mąż, zwłaszcza jeśli doznaje rozkoszy domowych bezczynności, oglądania futbolowego meczu i konsumpcji chmielowego napoju.

Coraz większa liczba kobiet w regionie w ogóle i z pełnym przekonaniem deklaruje, że nie zamierza rodzić dzieci, bo to wielkie koszty, utrapienia i prze-szkoda w korzystaniu z przyjemności życia. Całkiem popularne i właściwie społecznie akceptowane stały się na Górnym Śląsku różne formy konkubinatu, współzamieszkiwania, "życia na kartę rowerową", "na garnuszku", "na kocią łapę" jak określano kohabitację w moim pokoleniu.

Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, ze związki nieformalne, niezarejestrowane w Urzędach Stanu Cywilnego lub nie uświęcone konkordatowo, to wciąż bardzo ważny, ale jednak margines, polskich rodzin. Konkubinaty, związki partnerskie stanowią nie więcej niż 2,5 proc. całości rodzimych małżeństw.

W tej grupie lokują się także związki gejowskie, lesbijskie, transseksualne i biseksualne. Warte są one życzliwej, choć zwrotnej, tolerancji. Chodzi o to, aby nie tylko większość rodaków szanowała ich podmiotowość, ale także o to, aby przedstawiciele mniejszości seksualnej odnosili się z respektem do tradycyjnej rodziny, złożonej z kobiety, mężczyzny i dalibóg jak najwięcej liczby dzieci.

Warto też w tym kontekście wspomnieć o całkiem już licznej grupie kobiet, które - doceniając rewolucje feministyczne - pragną pełnić rolę, jak określiła to jedna z nich - kur domowych. Ważne, żeby mężczyzna, któremu zawierza swój los taka żona, był odpowiedzialny, dawał poczucie bezpieczeństwa, wyróżniał się inteligencją i poczuciem humoru.

Tylko z uwagi na rzetelność przekazu muszę zaznaczyć, że uczestniczące w badaniach "kury domowe" nie lekceważą bynajmniej walorów fizycznych partnera. Na miejscu dziesiątym - pośród jego cech pożądanych - znalazły się bowiem sprężyste pośladki.

Mistrz antycznej filozofii, Arystoteles, powiadał bowiem, że tylko głupca nic nie dziwi i nic nie zaskakuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Kto dziś wiesza gardiny, czyli seksmisja po śląsku - Dziennik Zachodni