Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korfanty, Cybulski, Blida, Riedel - znane śląskie pogrzeby

Agata Pustułka
Śląski pogrzeb wszech czasów, czyli ostatnie pożegnanie Wojciecha Korfantego
Śląski pogrzeb wszech czasów, czyli ostatnie pożegnanie Wojciecha Korfantego Narodowe Archiwum Cyfrowe
Wojciecha Korfantego odprowadziły tysiące Ślązaków. Nad grobem Zbyszka Cybulskiego koledzy wypili za jego zdrowie. Barbarę Blidę żegnały tysiące przekonanych o końcu państwa PiS... O śląskich pożegnaniach - pisze Agata Pustułka

Pogrzeby wielkich ludzi wychodzą poza definicję pogrzebu. - Czyli zespołu rytuałów, obrzędów towarzyszących ostatniemu pożegnaniu i złożeniu do grobu - tłumaczy dr Grzegorz Odoj, etnolog z Uniwersytetu Śląskiego. - Kondukt staje się manifestacją poparcia dla wartości bądź idei wyznawanych przez zmarłego, choć bywa, że pochówek celowo jest dyskretny, jak w wypadku pierwszego sekretarzu KW PZPR Zdzisława Grudnia, "Cysorza", który zmarł w 1982 r., wyniszczony po wielomiesięcznym internowaniu. Jakie życie, taki pogrzeb? Bywa różnie.

Tłumy żegnały dyktatora

Śląskim pogrzebem wszech czasów było pożegnanie Wojciecha Korfantego, którego odprowadzono w ostatnią drogę jak niekoronowanego króla Śląska - Wojciecha Wygnańca. Jan Stańczyk, socjalistyczny poseł i działacz związkowy, zanotował: "Miałem wrażenie jakbym uczestniczył w pogrzebie Polski". Można dodać, pogrzebie Polski na Śląsku. Dyktator III powstania został pochowany 20 sierpnia 1939 r. na cmentarzu przy ulicy Francuskiej. Kondukt przeszedł przez całe Katowice. Gdy żałobnicy z biskupem Stanisławem Adamskim na czele zbliżali się do nekropolii, ostatnie szeregi dopiero wychodziły z kościoła pw. św. Piotra i Pawła.

- Jedne źródła mówią nawet o ćwierć milionie uczestników! To przesada, ale z pewnością były dziesiątki tysięcy. Tak podawały ówczesne media, zwłaszcza korfantowska "Polonia". Antysanacyjna demonstracja przebiegała w ciszy, bez incydentów. W powietrzu czuć już było nadchodzącą wojnę i kolejny tragiczny zwrot w historii osobistej i narodowej Ślązaków - mówi Jan F. Lewandowski, autor m.in. biografii Korfantego, którego śmierć można uznać za polityczne zabójstwo. Korfanty zaledwie w lipcu został zwolniony z Pawiaka. Spędził tam trzy miesiące. Śmiertelnie chorego wypuszczono na wolność, by nie zmarł w celi. - Udział w pogrzebie był wyrazem sprzeciwu wobec polityki sanacyjnych władz - dodaje dr Odoj.

Poniewierany Korfanty, mimo upokorzeń, wrócił do Polski. Rok wcześniej nie wydano mu listu żelaznego, by mógł wziąć udział w pogrzebie syna. Trudno sobie wyobrazić większe okrucieństwo. Na emigracji, najpierw w Czechosłowacji, a potem we Francji, tęsknił za Śląskiem. Zdawał sobie sprawę z nieuchronności ogólnoświatowego konfliktu. W ten niedzielny dzień wojewoda Michał Grażyński postanowił opuścić miasto i spędził weekend na Podbeskidziu. Nie pojednał się ze swoim przeciwnikiem politycznym, choć uczyniło to wielu dawnych wrogów i konkurentów Korfantego, składając mu kondolencje na łamach gazet. Uczynił tak m.in. Paul Letocha, który przegrał z Korfantym w 1903 roku rywalizację o mandat do Reichstagu. - Na takich pogrzebach ważne jest nie tylko kto idzie w kondukcie, ale też kogo w nim zabrakło - mówi dr Odoj. - Nieobecność Grażyńskiego, a także wydanie przez niego, co wiadomo z różnych źródeł, nieoficjalnego zakazu uczestnictwa w uroczystościach, dopełnia obrazu ówczesnych podziałów.

Do tego doszły poważne niejasności związane ze zgonem Korfantego. Pojawiły się pogłoski o otruciu. Rozwiano je w 1966 roku, gdy obok męża pochowano Elżbietę Korfanty. Jej siostra relacjonowała, że można się było dopatrzeć resztek wieńców złożonych w 1939 roku, zaś trumna pozostała nienaruszona, co przeczyłoby tezie, że Korfantego ekshumowali Niemcy, by sprawdzić pogłoski, że umarł, bo oparami arszeniku nasączono ściany na Pawiaku.

Pogrzeb Blidy początkiem przełomu

Osoby idące w kondukcie tworzą pewną wspólnotę symboliczną. - Pojawiają się mechanizmy znane z psychologii tłumu, symbole, rekwizyty, hasła. Niektóre marsze kończą się zamieszkami. Inne znajdują się pod szczególną ochroną, by emocje nie wzięły góry - wyjaśnia dr Odoj.

Pogrzeb posłanki SLD Barbary Blidy, która zginęła najprawdopodobniej samobójczą śmiercią podczas próby zatrzymania przez funkcjonariuszy ABW, został nazwany "początkiem końca państwa PiS". - Zabiły cię kamienne serca - powiedział nad trumną reżyser Kazimierz Kutz i to jedno zdanie przeszło do historii jako najbardziej znacząca mowa pogrzebowa. Blidę, oprócz oficjeli, polityków, przyszło pożegnać wielu mieszkańców Michałkowic.

Często pogrzeb staje się przełomem, zaczątkiem buntu, wywołuje potrzebę zmiany. Staje się katharsis, ale bywa że uwalnia złe emocje. Policja była przygotowana, że gdyby w pogrzebie Madzi Waśniewskiej z Sosnowca, której tragedię okrutnie wykorzystanomedialnie, wzięła udział jej matka, mogłoby dojść do linczu. Tłum ludzi, przyjeżdżających często z całego kraju, czuwający w miejscu odnalezienia zwłok, był smutnym obrazem Polski w pigułce.

Górnicy pod okiem SB

Górników z kopalni Wujek, którzy zginęli od zomowskich kul 16 grudnia 1981 r., żegnano w śnieżne dni pod czujnym okiem SB. Wdowom utrudniano zawiadomienie rodzin. W Katowicach kwiaciarnie miały zakaz sprzedawania kwiatów. Władze czyniły wszystko, by pogrzeby nie przerodziły się w protestacyjne marsze. Ale ludzie na Śląsku wtedy byli zbyt przerażeni, zbyt zmęczeni, zaś do każdego pogrzebu przydzielono po kilkudziesięciu esbeków. To tajniacy robili zdjęcia uczestnikom, odnalezione potem przez IPN. Na jednej z fotografii Agnieszka Gzik, wtedy 11-letnia córka Ryszarda Gzika, trzymana za ramiona przez wujka, wrzuca na trumnę ojca cudem zdobytą wiązankę. - Ręka mu nie zadrżała, "profesjonalista" - mówi o esbeckim fotografie Agnieszka. Żałobnikom udało się przemknąć przez niestrzeżoną przez SB furtkę i dzięki temu oprócz najbliższych pojawili się koledzy z pracy, sąsiedzi.

Dwa pogrzeby Zbyszka

- W czasie pogrzebu zawsze mamy do czynienia z pewną teatralizacją - ocenia dr Odoj. - Wiele jednak zależy od okoliczności śmierci. Nagła, niespodziewana, wywołuje inne emocje niż śmierć starszego człowieka.

Tragiczny wypadek na wrocławskim dworcu idola lat 60. Zbyszka Cybulskiego sprowadził do Katowic pół Polski. W pogrzebie wzięły udział tysiące ludzi. Z Warszawy przyjechał cały pociąg gwiazd, na czele z najbliższymi przyjaciółmi Zbyszka, Danielem Olbrychskim i Bogumiłem Kobielą. - Cybulski miał dwa pogrzeby: świecki, wymuszony przez władze, i katolicki. Podczas pierwszego otrzymał pośmiertnie medal Janka Krasickiego, z czego pewnie śmiał się tam w górze, a podczas drugiego roiło się od ubeków - wspomina Ryszard Zaorski, katowicki aktor i przyjaciel Cybulskiego. Chcieli zakłócić ceremonię. Na cmentarzu przy Sienkiewicza kłębił się tak wielki tłum, że jeden z księży wpadł do grobu i trzeba było go wyciągać. Już po pogrzebie razem z Aliną Janowską, Kaliną Jędrusik, Gustawem Holoubkiem i kilkoma najbliższymi przyjaciółmi, przy grobie Cybulskiego, pilnowanego przez milicjanta, wypili po kieliszku wódki.

Whisky na cmentarzu

Na pogrzebie idola nowych czasów Ryszarda Riedla, wokalisty z grupy Dżem, chyba nie było nikogo w garniturze. 3 sierpnia 1994 roku nad grobem na cmentarzu w Tychach-Wartogłowcu kilkutysięczny tłum śpiewał: "Whisky moja żono". Z odległych rzędów na trumnę spadały kwiaty. Na YouTube zachowały się minutowe relacje. Ludzie pytają kolegów Riedla: Czemu mu nie gracie? Czemu mu nie pomogliście, kiedy was potrzebował? Ale Ryśkowi mógł pomóc tylko sam Rysiek. Gdyby wytrwał na odwyku, gdyby przestał ćpać...

Pogrzeb Riedla to był pełen spontan, w przeciwieństwie do pożegnań, które są wyreży-serowane, bo muszą. Oczywiście łzy najbliższych zawsze są tak samo słone bez względu na to, czy zmarłego żegna się w scenerii greckiej tragedii, czy skromnej noweli. Niektórych ludzi nie da się jednak pożegnać inaczej. Trzeba to zrobić z rozmachem. Wyreżyserować. - Ta reżyseria jest coraz bardziej obecna. Można powiedzieć , że w czasach komercjalizacji śmierci, pogrzeb jest produktem do sprzedania, a jego drobiazgowy scenariusz to najważniejszy element - ocenia dr Odoj.

Wiersze dla Ziętka

Śmierć wielkiego człowieka potrzebuje wielkiej oprawy. Jerzy Ziętek, wnuk wielkiego Jorga, pamięta trumnę z ciałem dziadka wystawioną w westybulu Urzędu Wojewódzkiego. Hołd zmarłemu oddało bardzo wielu mieszkańców Śląska, którzy przyszli tam z autentycznego, a nie wymuszonego szacunku dla zmarłego. - Jeden z mężczyzn odczytał nawet na głos napisany na cześć dziadka wiersz i złożył go na trumnie - wspomina Ziętek, dziś poseł PO. Władze województwa ogłosiły dzień żałoby w regionie. Z Warszawy zjechali oficjele. - Ziętek zasłużył sobie na wdzięczność Ślązaków. Zrozumieli jego taktykę: wyciągnąć z tamtego systemu najwięcej, ile się da dla województwa. Ówcześni aparatczycy, choć nie był człowiekiem z ich bajki, a przypomnijmy, generał umarł w 1985 roku, nie chcieli też drażnić górników - podkreśla dr Odoj.

Byłego I sekretarza KC PZPREdwarda Gierka też żegnały tysiące. Choć kondukt prowadziła górnicza orkiestra, a za nią szły poczty sztandarowe, był to pogrzeb dla tych, którzy przyjść chcieli, choć już wtedy nie musieli. 3 sierpnia 2001 r. na cmentarz w Sosnowcu-Zagórzu przybyło ok. 10 tysięcy mieszkańców Zagłębia i Śląska. Trzyosobową delegację wysłała nawet wieś Waszkowskie z podłódzkiej gmi-ny Burzenin, gdzie w czynie społecznym powstał ośrodek sportowy im. Edwarda Gierka. Przy trumnie zgromadzili się dawni towarzysze, kiedyś z pierwszych stron gazet: byli premierzy Edward Babiuch, Mieczysław Rakowski oraz szef telewizji w dekadzie gierkowskiego sukcesu, Maciej Szczepański. Eleganccy starsi panowie w garniturach... Żałobnicy z ciekawością wyłaniali z tłumu znanych polityków, szukali byłej synowej Gierka, sławnej okulistki Ariadny Gierek. - Byłeś wielkim marzycielem. Marzyła ci się Polska bez ludzi bezdomnych i bezrobotnych - przemawiał nad trumną syn byłego I sekretarza Adam Gierek.

Arcypolska tragedia

Dr Odoj nie ma wątpliwości, że pogrzeby są specjalnością Polaków, bo lubią się emocjonalnie przygniatać. Ma to związek z tak żywą wciąż tradycją romantyczną lubującą się w cierpieniu, choć niestety trzeba też przyznać, że i historia dostarczała wielu powodów. Kutz katastrofę pod Smoleńskiem, w której wśród 96 osób zginęła Krystyna Bochenek, katowicka dziennikarka, wicemarszałek Senatu, nazwał wręcz arcypolską tragedią, w której zebrały się wszystkie najważniejsze elementy dramatu. 22 kwietnia 2010 roku. Tysiące szczerze wzruszonych ludzi w katowickiej katedrze. W pierwszym rzędzie premier Donald Tusk, w tłumie setki Krystyn w białych kapelusikach, które z najdalszych zakątków przyjechały pożegnać swoją przyjaciółkę. - Krystyna była specjalistką od organizowania wielkich wydarzeń - mówił mąż Krystyny, Andrzej Bochenek.

I takim wydarzeniem był jej pogrzeb. Wszyscy chcieli w najlepszy, w jaki umieli, sposób powiedzieć Krystynie "do widzenia". Poseł Stefan Niesiołowski musiał przerwać w połowie zdania, bo wzruszenie odebrało mu głos. Kamil Durczok, szef Faktów TVN, zwrócił się do swojej nauczycielki, bo to Krystyna Bochenek uczyła go zawodu: Twórz Krysiu to swoje radio na wysokich częstotliwościach. Przy trumnie pełniono honorowe warty, zaśpiewał zespół Śląsk, były pośmiertne odznaczenia, a potem morze głów przeszło na cmentarz przy Sienkiewicza. - Ja też tu będę leżeć - tak Krystyna powiedziała Sławomirowi Zielińskiemu, dziennikarzowi TVP, gdy razem właśnie na tym cmentarzu odwiedzali, jeszcze przed katastrofą, grób Jerzego Dudy Gracza, malarza. Wspomnienie tej rozmowy wstrząsnęło Zielińskim.

Niestety, i to też polska specjalność, śmierć wielkich staje się czasem okolicznością, w której wybuchają spory, zanim zmarły trafi na miejsce wiecznego spoczynku. Wstydliwe targi o to, czy Czesław Miłosz, poeta, zasługuje na pochówek na Skałce, dały do myślenia innej noblistce Wisławie Szymborskiej, która w testamencie wyraziła swą ostatnią wolę - skromny pochówek, skromny grób.

Wielki konflikt o pochówek prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu skłonił byłego prezydenta Lecha Wałęsę do jasnych dyspozycji na swój temat. Woli pozostać w Gdańsku...
Agata Pustułka


*Dworzec w Katowicach zdemolowany przez pseudokibiców ZDJĘCIA i WIDEO
*Dyktando 2012. Poznaj pełny tekst [ZDJĘCIA ZWYCIĘZCÓW]
*Wypadek w Kozach. 20-latka zażyła amfetaminę i zabiła na przejściu dla pieszych dwóch chłopców ZDJĘCIA I WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!