Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężko o ten "ciężki" pas. Do siedmiu razy sztuka?

Rafał Musioł
Mariusz Wach - jest duży, czy będzie też wielki?
Mariusz Wach - jest duży, czy będzie też wielki? Jan Hubrich
W sobotę po godzinie 23 Mariusz Wach wejdzie na ring w Hamburgu. W drugim narożniku stanie Władimir Kliczko, mistrz świata federacji IBF, WBO i IBO oraz superczempion WBA. Pięściarz z Krakowa, który 14 grudnia będzie obchodził 33. urodziny, został czwartym Polakiem, jaki otrzymał szansę zdobycia mistrzostwa świata wagi ciężkiej. Czy jako pierwszy potrafi ją wykorzystać? Wtedy dokona sztuki, która nie udała się Andrzejowi Gołocie, Albertowi Sosnowskiemu i Tomaszowi Adamkowi.

Przez klęski do kariery

Andrzeja Gołotę Amerykanie pokochali w 1996 roku po wielkich walkach z Riddickiem Bowe. Polak powinien je wygrać, miał sławnego wówczas rywala już na talerzu, ale sfrustrowany jego upartym utrzymywaniem się na nogach, bił poniżej pasa i przegrywał przez dyskwalifikację. Bowe po tych łomotach nigdy nie był już sobą, natomiast Gołocie porażki paradoksalnie otworzyły drzwi do kariery.

Legendarny ekscentryczny promotor Don King wiedział, jak ten potencjał wykorzystać i rzucił Gołotę na głęboką wodę, właściwie bez szans na sukces. Postawił go mianowicie naprzeciw Lennoxa Lewisa, który w październiku 1997 roku był odpowiednikiem Kliczków razem wziętych.

Nowa jednostka czasu

Pojedynek o pas WBC przeszedł do historii jako narodziny nowej jednostki czasu - jednej gołoty. Liczyła ona 92 sekundy, po takim bowiem okresie Polak leżał na macie znokautowany.

- Wszystko przez zastrzyk w kolano, jaki dostałem godzinę przed walką - opowiadał po latach Gołota. - Miał mi zagwarantować, że nie będę odczuwał w nim bólu, a efekt był taki, że gdy bandażowano mi ręce, zacząłem... zasypiać.

Koniec historii? A skąd! To dopiero był początek. Po trzyletnim odpoczynku przez następne cztery lata Gołota wchodził na ring, by pokonać kilku niewiele znaczących rywali, ponieść żenującą klęskę z Michaelem Grantem i uciec z ringu przed Mikiem Tysonem (walkę uznano za niebyłą, gdy w organizmie "Bestii" odkryto ślady niedozwolonych substancji), gdy nieoczekiwanie otrzymał kolejną szansę. W kwietniu 2004 roku zmierzył się z Chrisem Byrdem o tytuł IBF. Efekt? Remis po dwunastu rundach - jeden sędzia widział zwycięstwo Gołoty 115:113, drugi remis 114:114, a jedyna w tym gronie kobieta uznała, że górą był Amerykanin. Ponieważ w boksie obowiązuje zasada, że aby zdetronizować mistrza, trzeba go pokonać, pas został u Byrda.

- Myślę, że ten werdykt był jednak w jakiś sposób zrozumiały - oceniał Gołota, a eksperci uznali, że do sukcesu zabrakło mu przede wszystkim determinacji.

Za krótka rozgrzewka

Siedem miesięcy później, w listopadzie 2004, Polak znów stanął w świetle kamer: tym razem stawką było mistrzostwo WBA, a rywalem John Ruiz. Gołota przegrał, chociaż rzucił Amerykanina dwa razy na deski, ale potem nie poszedł za ciosem i jednogłośnie przegrał.

- Zostałem oszukany. Co więcej mogłem zrobić? - żalił się niedoszły mistrz świata, ale niczego to już nie zmieniało.
Gołota był jednak zjawiskiem wyjątkowym, w dodatku dochodowym, bo Polonia przychodziła na jego walki w ilościach hurtowych. W efekcie już po sześciu miesiącach dostał - co jest wydarzeniem bez precedensu - czwartą szansę. Na drodze do pasa WBO stanął Lamon Brewster. Warto pamiętać, że były to czasy posuchy w ciężkiej wadze. Wielcy mistrzowie odeszli, a nowi byli bezbarwni. Brewster należał właśnie do tego grona. Wymarzony pas leżał więc na wyciągnięcie ręki, ale po zaledwie 52 sekundach leżał przede wszystkim... Gołota, poprawiając swój wstydliwy rekord z walki z Lewisem.

- Za krótką miałem rozgrzewkę, w dodatku potem stałem w chłodnym korytarzu i w efekcie wyszedłem między liny niemal wyziębiony - tłumaczył Polak. Kolejnej odsłony tego serialu klęsk już nie było.

Rozbijanie banku

Chyba nikt nie przypuszczał, że następnym Polakiem w walce o najcenniejszy pas zostanie Albert Sosnowski. Bracia Kliczko szerzyli jednak już takie spustoszenie, że w 2010 roku trudno było znaleźć rywala, którego już nie zdemolowali, albo który się ich nie bał. Wybór padł więc na plasującego się w czołowej piętnastce rankingu "Dragona". Ten nie odmówił, wiedząc, że nie ma nic do stracenia, a wiele do zyskania. Przede wszystkim pieniędzy oczywiście. Polak za występ w Gelsenkirchen zarobił milion dolarów (Witalij Kliczko zyskał 25 milionów euro). Taka kwota to wystarczająca osłoda za nokaut w 10. rundzie walki o pas WBC, która przypominała zabawę w kotka i myszkę.

Łomot zamiast sławy

Na wpływy do kasy nie mógł narzekać także Tomasz Adamek. On także zmierzył się w ramach federacji WBC z Witalijem i po raz pierwszy w Polsce pojedynek pokazywano w formule PPV. Starcie na stadionie we Wrocławiu miało świetną oprawę marketingową, ale efekt był tradycyjny. Polak, dużo mniejszy od rywala, nie miał szans, by wyrządzić mu krzywdę i przegrał w 10. rundzie, co i tak było głównie efektem hartu ducha. Kliczko, mówiąc kolokwialnie, spuścił pięściarzowi z Gilowic regularny łomot.

- Za krótko byłem w Polsce, zaniedbałem aklimatyzację - tłumaczył "Góral", nieco w stylu G0łoty sprzed lat.

Czy to pasmo polskich porażek przerwie wreszcie Wach? Nazywany polskim olbrzymem i mierzący 202 cm wzrostu krakowianin wierzy, że tak będzie. Ale przed nim podobną wiarę deklarowali Gołota, Sosnowski i Adamek...

Walkę Wacha można zobaczyć za pośrednictwem pay-per-view. Większość sieci kablowych sprzedaje ją za 40 zł.


*Wyszedł ze szpitala i zmarł. Zwłoki znaleziono po roku 35 m od szpitala
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]
*Zmiana opon na zimowe obowiązkowa. ZOBACZ GDZIE i DLACZEGO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!