Kapusta po polsku, czyli poczet polskich donosicieli [ZDJĘCIA]
Jakub Sztern
Przed wojną oficer Oddziału II, wyrzucony ze służby za przekręty, w czasie wojny niemiecki konfident, zwerbowany na numer z siostrą w Auschwitz. Siostra nie przeżyła ani jednego dnia jego pracy dla Niemców, natomiast Karol Ryszkowski z szeregów konfidentów trafił najpierw do lewicowego ruchu oporu, a potem wylądował w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego. Prywatnie - chłopak z Czeladzi
Dziś piszemy o historii "donosiciela" taksówkarza z jednego z miast aglomeracji ("Informator policji to już instytucja Wiemy jak dobrze wyceniana " link poniżej). Jeżeli dobrze pogrzebać w polskiej kinematografii, kapusiów w niej... nie ma. Prawie. Ciekawostka? Przed wojną jakoś nie było. Za to po wojnie kapowali tylko wrogowie wrogom - czyli według ówczesnego kanonu volksdeutsche - okupantom. A jak się kino otrząsnęło z wojny i zaczęło kręcić kryminały - to znów kapusiów nie było. Były za to odpowiedzialne społecznie jednostki, pomagające Milicji Obywatelskiej. Tak mniej więcej do "07 zgłoś się" - gdzie co prawda kapusiów formalnie nie było, ale porucznik Borewicz miał zwyczaj przesłuchiwać, bez widocznego obrzydzenia, warszawskie prostytutki.
